Daisy
- Proszę, powiedz, że nikogo z Webb&Stern tam nie będzie.
Rozbawiona słowami Jamiego, uśmiecham się pod nosem, gdy sięgam dłonią do kosmetyczki Sally w poszukiwaniu czarnej kredki do oczu. Ponownie odwracam się w stronę mężczyzny, jaki przysiadł na krawędzi wanny.
Tym razem to ja góruję nad jego postawnym ciałem.
Czystym profesjonalizmem, którego akurat w tej dziedzinie nie miałam, ostrożnie, opuszkami palców unoszę brodę Jamiego, by mieć idealny dostęp do linii wodnej jego oczu.
Jej podkreślenie doskonale komponowało się z przebraniem pirata, który na ostatnią chwilę zdążyliśmy wypożyczyć. Miękkość jego zarostu łaskocze wewnętrzną część mojej dłoni, kiedy zawisam tuż nad jego twarzą.
Nim jednak udaje mi się wykonać kredką pierwszy ruch, mimowolnie otwieram usta, wypuszczając niespodziewanie ciężki oddech, który opada gęstą mgłą na policzki Jamiego, w chwili, gdy jego szerokie, ciepłe i tętniące magnetyzmem dłonie wsuwają się na miejsce moich bioder.
Walczę, by nie zamknąć powiek. By nie zatracić się w tak prostej, lecz niezwykle przyjemniej chwili, którą wypełnia bliskość drugiego człowieka.
Towarzystwo Jamiego odblokowało wszystko, czego potrzebowałam — co skrywałam daleko, na dnie własnego serca, za żelaznym murem niepamięci. Uwolnił to, o czym próbowałam zapomnieć. To, jaką moc mają proste objęcia, rozmowy, czułość spojrzenia i najzwyklejsza obecność.
Pragnęłam tego.
Każdej, pojedynczej rzeczy, mi podarował mi dzisiejszego dnia. Mimo że sam prawdopodobnie nie zdawał sobie z tego sprawy. Pragnęłam ich odkąd pożegnałam się z mamą. Odkąd mój tata zapomniał o moim istnieniu. Odkąd zostałam sama ze sobą. W swojej samotności i ciszy, w której czekałam na pierwszą wiązkę tęczy, jaką mi podarował.
- Przepraszam.
Słyszę, jak przełyka ciężko powietrze. Czuję, jak niepewnie porusza palcami, gdy zdaje sobie sprawę ze swojego nieświadomego ruchu.
Nie chciałam, żeby przepraszał. Chciałam, żeby tak zostało, nawet jeśli na kilka dodatkowych sekund. Niestety wbrew temu, ze smutkiem muszę przyjąć jego rezygnację.
Opuszki Jamiego najwolniej, jak tylko potrafiły, przesuwają się po powierzchni moich bioder. Dokładnie tak, jakby na dłużej chciał zapamiętać ten dotyk. Później po prostu odkłada dłonie z powrotem na krawędź wanny, zaciskając je tak mocno, że bledną mu kostki.
- To był odruch.
Mówi, jakby jego krtań odmawiała posłuszeństwa. Jakby broniła go przed każdym, kolejnym słowem.
Przenoszę wzrok z jego silnych dłoni, których wspomnienie dotyku pozostanie ze mną na dłużej, w stronę mlecznej czekolady jego tęczówek, jakie wciąż, niezmiennie błądziły po rysach mojej twarzy.
W tym spojrzeniu mogłam utonąć.
W tym spojrzeniu mogłam się zatracić.
Mogłabym oddać wszystko, by czuć je na sobie dokładnie w tej samej, niezmienionej formie każdego dnia, w każdej minucie i każdej sytuacji.
Zaciskam pośpiesznie usta i pochylając brodę karcę własne myśli.
- Po prostu przyznaj, że miałeś obawy przed moją amatorską dłonią w kwestiach makijażu- ponownie wracam na drogę naszych krzyżujących się spojrzeń- Ale zapewniam cię, że im bardziej będzie on nieprofesjonalny, tym wzbudzi większy urok twojego przebrania.
CZYTASZ
ENEMIES | 🔒
RomansaOn zrujnował jej marzenia i wystawił życie na kolejną próbę. Znienawidziła go, jednak podjęła wyzwanie, by odzyskać to, co straciła, zatrudniając się u niego, jako asystentka - i to z najprawdziwszym piekła rodem 😈 |enemiestolovers, hatetolove, rom...