Rozdział trzydziesty czwarty

2.8K 118 26
                                    

Daisy

Prawdopodobnie, gdyby nie adrenalina i ten przyjemny dreszcz emocji wywołany zwiedzaniem Barcelony moje nogi wołałyby o pomstę do nieba, za kilkugodzinne spacerowanie na szpilkach po mieście. Jednak nie zamierzałam się zatrzymywać. Pragnęłam zobaczyć więcej, a z każdą chwilą mój uśmiech coraz bardziej się poszerzał, nie zwracając uwagi na ból policzków.

Wiedziałam, że los w końcu postanowi wynagrodzić mi ostatnie miesiące pełne porażek i strat, jednak nie wiedziałam, że ten medal tak nagle się odwróci.

Szczególnie że jeszcze dwa dni temu nie wyobrażałam sobie spędzenia dwudziestu czterech godzin w towarzystwie Jamiego Chaplina.

A jednak los postanowił pokazać mi, że może być zupełnie inaczej.

Teraz mogłam ze szczerą prawdą powiedzieć, że czułam się dobrze w jego bliskiej obecności. Nawet jeśli bliska obecność oznaczała wspólne spacerowanie, ramię w ramię już od dwóch godzin.

Za ostatni punkt naszej wycieczki Jamie wybiera bazylikę Sagrada Familia, która na żywo robi jeszcze większe wrażenie, niż na zdjęciach, jakie wysłała mi Sally ze szczególnymi punktami do zwiedzenia podczas pobytu w Hiszpanii.

Przystaję tuż przed budynkiem, ustawiając, tak jak reszta turystów obiektyw telefonu w stronę architektury, kiedy gdzieś za mną rozpoznaję głos Jamiego, zwracającego się płynnym hiszpańskim, do mężczyzny, który chwilę temu go zaczepił.

Zerkam w międzyczasie na zdjęcia, które chciałam wysłać przyjaciółce w odpowiedzi na jej pytanie o streszczenie mojego dzisiejszego dnia, gdy intensywność perfum, jakie towarzyszyły mi, odkąd rozpoczęłam pracę w Webb&Stern, tak nagle się nasilają.

Jamie zatrzymuje się tuż przy moim boku, napierając delikatnie na moje nagie przedramię materiałem swojej koszuli, co sprawia, że na podrażnionej skórze pojawia się gęsia skórka.

- Coś się stało?- zerkam z dystansem w jego stronę.

- Widzisz tamtego mężczyznę?- wskazuje dyskretnie głową w kierunku starszego mężczyzny po sześćdziesiątce, który obejmował czule ramieniem swoją żonę- Przed chwilą do mnie podszedł i powiedział, że nie mogę przepuścić okazji wykonania zdjęcia na tle tego miejsca, w towarzystwie tak pięknej partnerki, którą jesteś.

- Oh- otwieram usta, choć nie wiem, co chciałabym dokładnie powiedzieć- Tylko że my nie jesteśmy...

- Po prostu się uśmiechnij jednym z tych swoich wyrazów, na których widok wszystkim wokół poprawia się humor- skąd wiedział, o takich rzeczach? Przecież kompletnie ignorował mnie przez ostatnie tygodnie- I na pięć sekund wyobraź sobie, że jesteś tutaj z kimś innym, niż ze mną- szepcze cicho, nachylając się tuż ponad płatek mojego ucha.

Nie czuję tego.

Nie czuję, że musiałabym kłamać, by czerpać radość z tego, co właśnie w tym momencie ma miejsce. Wcześniej, tuż po naszej szczerej wymianie zdań, nie miałam czasu na to, by zatrzymać się i w spokoju zastanowić, co tak naprawdę oznaczały nasze słowa, ale na pewno nie miałam problemu z tym, by stanąć tuż obok Jamiego, którego ciało, z tak bliskiej perspektywy wydaje się być jeszcze wyższe, a sylwetka tak imponująca, że chciałoby się jej dotknąć i sprawdzić, czy aby na pewno jest prawdziwa.

Odczuwam ciepło i bezpieczeństwo, czyli dwa uczucia, o jakich nie pomyślałabym wcześniej, żebym mogła poczuć w towarzystwie Chaplina. A jednak tak było.

Odwracam się w stronę pary, uśmiechając promiennie do obiektywu telefonu Jamiego, którym starszy mężczyzna wykonuje zdjęcie.

- Más cerca de- staruszek z wigorem wymachuje dłonią w powietrzu, powtarzając wciąż te same słowa.

ENEMIES | 🔒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz