Rozdział czterdziesty czwarty

2.3K 92 7
                                    

Daisy

Po dwóch dniach miałam dosyć.

W mieszkaniu było za cicho, po tym jak Sally ponownie spakowała swoje walizki i wróciła do Watford, by spotkać się z Vivian. I mimo, że przekonała mnie swoimi słowami, że nie dotyczyło to naszego małego konfliktu, to i tak podświadomie, w zagłębieniu serca czułam, że ją zawiodłam, nie przystając po jej stronie.

Choć do końca nie wiedziałam również, czy podpisywałam się pod decyzją Jamiego, więc zamiast odpoczywać od ostatnich wydarzeń, mój umysł awansował na kolejny stopień rozważań wszystkiego, co dotyczyło mnie i ludzi wokół.

Nie pomagały wieczorne spacery na grób mamy, nowy serial, czy książki, które w swojej skromnej biblioteczce posiadała Sally. Nawet w trakcie szukania ogłoszeń związanych z nieruchomościami, wciąż w mojej głowie przewijały się imiona każdej osoby, która w ostatnim czasie stała się moją codziennością.

Skromna kanapa Sally, prowizoryczna szafa, w postaci walizek i świeża kawa wykonywana przez przyjaciółkę, w najbardziej deszczowy weekend to rzeczy, za którymi najbardziej będę tęsknić, kiedy w końcu znajdę własne cztery ściany.

Na początku byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu dziewczyny o wspólnym mieszkaniu. Teraz nie wyobrażałam sobie życia bez niej obok. Jednak, żeby wynająć najmniejszą kwaterę w Chelsea, by wciąż być blisko niej, prawdopodobnie musiałabym podjąć się jeszcze trzydziestu projektów Jamiego, a i tak pewnie dopiero starczyłoby mi to na kilka miesięcy czynszu.

Zdecydowanie nie było to na moją kieszeń.

W czasie krótkiego urlopu znalazłam trzy ogłoszenia, związane z interesującymi mnie ofertami, umówiłam się z przedstawicielami nieruchomości i kiedy w piątek wracam do Webb&Stern, w końcu oddycham z ulgą.

- Czekaj, Czekaj.

W ostatniej chwili, w przerwie między drzwiami windy, pojawia się chuda dłoń z czerwonymi paznokciami, a kiedy ponownie się otwierają w progu dostrzegam Pauline.

- Zdążyłam- sapie z ulgą, jakby biegła przynajmniej kilometr przez korytarz, a kiedy tylko przystaje pod ścianą, unosi brodę do góry, wpadając spojrzeniem w moją osobę- Daisy- mówi entuzjastycznie- Cześć. Jak się czujesz? Słyszałam o twoim małym zatruciu. Wszystko już w porządku? Nie martw się. Pogadałam z Jamiem. Oboje za dużo pracujecie. Trzeba mieć przecież chwilę na oddech. Nie można żyć jedynie projektami i pracą.

Zaciskam mocniej dłoń w pięść, kiedy winda rusza w górę.

- Już wszystko w porządku Pauline. Dzięki za troskę- mimo nerwów, w jakich pląta się mój żołądek w rekcji na zamkniętą, klaustrofobiczną przestrzeń, zmuszam się do uśmiechu- Mimo wolnego cieszę, się że ponownie mogę wrócić w pracy.

- Należał ci się ten mały urlop Daisy, szczególnie że na wczorajszym spotkaniu zarządu, gdzie Jamie prezentował swoje osiągnięcia, we współpracy z Finixen na każdym kroku podkreślał twoje czynne zaangażowanie w jego dużą część.

Krew odchodzi mi z twarzy, kiedy słowa Paulina osiadają się gęstą mgłą na moich ramionach.

- Webbster był zachwycony waszymi wynikami- winda gwałtownie zatrzymuje się w miejscu, na co moje serce prawie wyrywa się z piersi- Dyrektorzy gratulowali Jamiemu, a również i tobie należą się pochwały- Pauline dotyka mojej dłoni, zaciskając na niej ciepły uścisk- Wierzę, że to jeszcze nie koniec twoich innowacyjnych pomysłów, dlatego czekam z niecierpliwością na kolejne projekty z twoim udziałem Daisy.

Kobieta ostatni raz uśmiecha się promiennie w moją stronę, opuszczając wnętrze metalowej kapsuły, gdzie wciąż nieruchomo trwam w miejscu, próbując zrozumieć każde jej pojedyncze słowo. Zwłaszcza, że wśród nich znajdowało się imię osoby, która jako ostatnia powinna się przyznać do współpracy ze mną.

ENEMIES | 🔒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz