Mam usposobienie tak przekorne, że nie potrafię się bać, gdy ktoś stara się mnie przestraszyć. Odwaga moja zawsze wtedy przybiera na sile.
Jane Austen Duma i uprzedzenie
Dla Skylor to był wyjątkowo ciężki dzień, a to był przecież piątek: w znaki dawały się jej babskie sprawy, pisała dwie kartkówki, jedną z chińskiego, którego szczerze nie znosiła, a drugą, jeszcze gorszą z matematyki, czyli najgorsze zostawili jej dosłownie na sam koniec, bo był piątek i matma była akurat ostatnią lekcją. W ogóle nie wiedziała, czy się jej udało,przez co była jeszcze bardziej wkurzona i jedyne, co ją chociaż trochę cieszyło, to to, że ten beznadziejny dzień się już skończył.
Pogoda zdawała się odpowiadać jej emocjom, nad jej głową były ciemne burzowe chmury i zanosiło się na to, że mocno lunie i choć przezornie zabrała ze sobą parasolkę, wolała jak najszybciej dotrzeć do domu. Z marsowym obliczem szła przez dzielnicę.
Weszła w jeden ze znanych sobie zaułków, kiedy ktoś zastąpił jej drogę.
- Cześć ufoludku. - Usłyszała skrzekliwy głos Ultrafiolet. Stała przed nią we własnej osobie.
- Czegokolwiek ode mnie chcesz, dziś nie jestem w nastroju, by to wałkować. - Powiedziała chłodno Skylor, po czym odwróciła się, by odejść.
Ale wtedy zobaczyła przed sobą Killowa.
- Wybierasz się dokądś? - spytał złowieszczym głosem.
- Dobra, czego znowu? - Skylor warknęła wiedząc, że raczej nie dadzą jej spokoju.
- Chamille kazała ci przekazać, że ty i twoja żałosna podróba kapeli macie się wycofać z konkursu talentów. - Zaczęła Ultrafiolet.
- A jeśli nie zrozumiesz tego po dobroci, możemy ci to wytłumaczyć siłą. - Dokończył Killow, tutaj oboje pstryknęli kłykciami.
Nasłała na mnie pieski ze swojej smyczy, jeszcze tego mi było dzisiaj trzeba. - Pomyślała sobie Skylor.
Dawna ona pewnie by teraz uległa, ale po pierwsze: ta uległa część niej była już w zaświatach i nigdy nie wróci, po drugie: miała kiepski dzień, a tych dwoje chyba bardzo chciało, żeby spuściła ze smyczy bestię złości, którą w sobie miała, z resztą i tak nie dadzą jej odejść po dobroci i po trzecie, najważniejsze: po incydencie z Kai'em przyłożyła jeszcze większą wagę do samoobrony.
- Przekażcie swojej drogiej pańci, że jeśli chce mnie straszyć, to niech się pofatyguje osobiście, zamiast przysyłać dwa parszywe kundle na swojej smyczy. - Odpowiedziała ze złością i pewnością siebie jednocześnie.
- Właśnie na taką odpowiedź liczyliśmy. - Odpowiedział Killow, po czym złapał ją od tyłu w ręce, ale Skylor wiedziała, że szarpanie się nic nie da, zamiast tego, najmocniej, jak umiała, odchyliła głowę do tyłu i uderzyła nią w nos Killowa.
Puścił ją i złapał się za nos, tym czasem Ultrafiolet natarła na Skylor, która za potencjalną broń miała tylko parasolkę i torbę z ,, 1001 filmów, które powinieneś zobaczyć", Skylor wypożyczyła tę książkę ze szkolnej biblioteki, to była niezła cegła, która swoją drogą nieźle obciążała jej ramię, przez które miała przerzuconą torbę.
Skylor machnęła parasolką w napastniczkę, ale ta zrobiła unik i jeszcze kopnęła Skylor tak, że upadła na ziemię, kiedy podniosła głowę i zobaczyła, że Ultrafiolet biegnie na nią, podpierając się jedną ręką szybko wyprostowała jedną nogę, zataczając nią prawie pełne koło, podcinając nogi Ultrafiolet, która upadła, po czym cisnęła w nią jeszcze swoją ciężką torbą, kiedy chciała wstać.
No dobra, jedna z głowy, został jeszcze drugi. - Pomyślała, kiedy natarł na nią Killow.
Skylor wiedziała z własnego doświadczenia i z lekcji samoobrony, że faceci mają dwa czułe punkty, jeden poniżej pasa, drugi powyżej, dlatego z całej siły zamachnęła się i walnęła Killowa torbą poniżej pasa, a potem parasolką poprawiła mu w jabłko Adama. Padł na ziemię, po tym nie powinien się pozbierać tak szybko, podobnie jak Ultrafiolet.
Nie chcąc czekać, aż to nastąpi, wzięła swoje rzeczy i szybko pobiegła do domu.
Podobno fajnie jest przegadać wygadanego, ale powalić silniejszego od siebie to już prawdziwy sukces. Cóż, Skylor raz już kiedyś przygadała wygadanej, a przed chwilą dokopała jej osiłkom, więc w tej chwili te słowa wydawały się jej prawdziwe.
Wieczorem Skylor sprawdziła na wszelki wypadek ostatnie oceny i własnym oczom nie mogła uwierzyć: za tę dzisiejszą kartkówkę dostała tróję z matematyki!
Uśmiechnęła się. Może ten dzień nie był taki znowu do kitu?
I kolejne dwa rozdziały za mną. Jak zwykle zachęcam do odsłuchania piosenek i pisania, co o nich myślicie w komentarzach, a teraz dziękuję:
Za czytanie mojej książki mimo, że naprawdę nie musiałaś czytać kolejnych rozdziałów tak od razu, a i tak się na to zdecydowałaś. Nieważne, czy czytasz to pierwsza czy nie, pamiętaj, że jest tak, jak sama pisałaś: w gronie moich nielicznych fanów jakich mam, Ty jesteś numerem jeden.
Dziękuję za odpisanie na moją wiadomość na tablicy, bardzo Cię też proszę, ale tylko, jeśli będziesz miała czas, o ten dwudziesty trzeci rozdział Loser, bo tylko tego mi trzeba teraz do szczęścia, a to napięcie i ciekawość o to, co będzie dalej już mnie wykańcza.
Dzięki za przeczytanie z jakiegoś powodu mojej pisaniny i za Twoje komentarze, jedne były zabawne, inne miłe, a jeszcze inne po prostu były fajne i co chwila patrzałam w powiadomienia, żeby je odczytać. Wiedz, że bez względu na wszystko jesteś fajną osobą i fajnie Cię mieć w tym nielicznym gronie osób nadających na tych samych falach. Weź się nie zmieniaj!
To tyle, niech wam słonko świeci, ale nie praży, żeby zawiał czasem wietrzyk na ochłodę, byle nie jakiś jesienny ziąb, bo do tej pory jeszcze się nie spieszę.
Do następnego razu kochani!!!
CZYTASZ
W rytmie szkoły
Roman pour AdolescentsZaczyna się nowy rok szkolny. Dla Skylor Chen, typowej szarej myszki zapowiada się jak każdy inny: kolejny rok samotności, znoszenia Chamille, królowej szkolnych korytarzy, której uprzykrzanie życia Skylor daje ogromny ubaw. Nikt tego nie wie, ale S...