Przeszłość
Wypalałem już chyba czwartego papierosa, podczas gdy siostra siedziała w gabinecie ojczyma, zawzięcie się z nim o coś kłócąc. Chciałbym być w środku, by móc się temu wszystkiemu dokładnie przysłuchać, jednak Lily stwierdziła, że musi załatwić to sama. Niedługo później, drzwi pomieszczenia gwałtownie się otworzyły, a dziewczyna z czerwoną od płaczu twarzą, wybiegła z niego niemal błyskawicznie. Ojczym natomiast siedział zadowolony w swoim ogromnym fotelu i powoli odpalał cygaro. Nie mogąc na niego patrzeć, odepchnąłem się od ściany i pobiegłem szukać siostry, która całkowicie zniknęła już z mojego pola widzenia. Nie szukałem jednak długo. Muzyka klasyczna, dochodząca z piwnicy szybko mnie do niej doprowadziła. Lily tańczyła właśnie na sali, którą dla niej zbudowałem. Z gracją i z zamkniętymi oczami wpasowywała każdy swój ruch w brzmienie muzyki. Można by powiedzieć, że zlewała się z nią w jedno, jednak wciąż była doskonale widoczna i pięknie się wyróżniała. Uwielbiałem patrzeć jak tańczy. Wydawało się wtedy, że odpływa w swój własny, wyidealizowany świat, do którego nikt nie ma prawa wstępu. Potrzebowała tego, potrzebowała móc odciąć się choć na chwilę i skupić wszystkie myśli, które pojawiały się w jej głowie. Dlatego jej nie przerywałem. W milczeniu, zsunąłem się po ścianie i oparłem się o nią obserwując historię, którą właśnie przedstawiała mi Lily. Ja również tego potrzebowałem. Gdy widziałem, że ona jest spokojna, ja również się uspokajałem. Chłonąłem każdy jej ruch i zastanawiałem się, co chciała nim przekazać. Bawiłem się przy tym złotym sygnetem, który gościł na moim palcu od śmierci ojca. Opowiedział mi kiedyś, że dostał go od swojego ojca, i chciał mi go dać w moje 18 urodziny. Nie zdążył, więc sam wziąłem to co do mnie należało. Nim się zorientowałem, muzyka się skończyła a Lily opadła na podłogę, wyrównując swój oddech.
- Nie zgadza się na to, żebym zrezygnowała z władzy – przyznała cicho, gdy kolejna łza spływała z jej policzka. Kurwa. Nasz plan był prosty. Gdyby Lily zrzekła się władzy, przed 18 rokiem życia, władza nie przeszła by na mnie, a następny boss został by wybrany drogą głosowania. Ten plan miał jednak jedną sporą wadę. I my i Thomas doskonale wiedzieliśmy, że nawet przez wybory to ja dostałbym władze a nie on. Oficerowie zbyt szanowali moją rodzinę, żeby nie oddać mi przywództwa. Poza tym, wiedzieli, że doskonale się do tego nadaje. Byłem odzwierciedleniem mojego ojca, a właśnie tego potrzebował nasz oddział. Zacisnąłem dłonie w pięści i szybki krokiem ruszyłem do gabinetu Thomasa. Wszedłem bez pukania, zastając mężczyznę w tej samej pozycji co wcześniej.
- Ja też zrzeknę się władzy. Przepiszę ją tobie – wysyczałem, czując jak moja twarz robi się czerwona ze złości. Ojczym spojrzał na mnie jedynie z delikatnym uśmiechem, po czym mocno zaciągnął się swoim cygarem.
- To bardzo kusząca propozycja Luca – stwierdził – jednak nie mogę jej przyjąć. I tak zdobędę władzę, a patrzenie przy tym jak ty i twoja siostra cierpicie, sprawi mi tylko większą przyjemność – nie wahałem się ani chwili. Szybko wyciągnąłem pistolet, który zawsze ze sobą nosiłem po czym skierowałem go na ojczyma. Nie musiałem długo czekać, aż jego ochroniarze odwdzięczyli się tym samym, tak, że sam byłem na dwóch celownikach.
- Nie ośmieszaj się chłopaku, dobrze wiemy, że mnie nie zabijesz – kpiący ton mężczyzny tylko jeszcze bardziej podjudzał moją złość.
- Zabiłem już wiele osób – stwierdziłem zgodnie z prawdą.
- Tamte osoby nie miały asa w rękawie. Ja takowy posiadam – podniosłem brew, nie rozumiejąc o czym Thomas mówi.
- Zastanów się Luca, jesteś przecież bystry. Jak myślisz co stanie się jeśli być mnie zastrzelił? – wpatrywałem się w niego w milczeniu a dłoń w której trzymałem broń, zaczęła się pocić i trząść – Nie wiesz? W takim razie opiszę ci ciąg wydarzeń, który spowodował by wystrzał twojego pistoletu – ojczym zaciągnął się cygarem i poprawił swoją pozycję – Na pewno udało by ci się mnie zabić, jesteś zbyt doświadczony by chybić. Gdy tylko opuszczasz broń, moi ochroniarze strzelają do ciebie. Nie zabijają cię jednak, nie to było by zbyt łaskawe. Najpierw musiał byś oglądać jak ginie twoja śliczna siostra. Pewnie najpierw by ją zgwałcili, ale to już wedle preferencji – tu machnął ręką, jakby to o czym mówi było błahym problemem, który niczego nie zmieni. Podczas gdy moja dłoń oprócz pocenia, zaczęła się delikatnie trząść. Zimny dreszcz przechodził moje ciało, za każdym razem, gdy tylko mrugałem, gdyż przed moimi oczami pojawiały się obrazy o których mówi Thomas. Widziałem Lily, która jest gwałcona i zabijana. Słyszałem jej krzyk. Czułem fizyczny i w pełni prawdziwy ból – później zabili by Charliego- od razu usłyszałem płacz chłopca – na końcu zabili by ciebie, uprzednio karząc ci wykopać swój własny grób. – Tu mężczyzna wstaje i zaczyna drapać się po głowie – ale to i tak za mało. Pomyśl, że jeśli spowodujesz cały ten ciąg wydarzeń, to jedyną żywą osobą pozostanie twoja matka. Nie zabili by jej, bo każdy wie, że ta śmierć by na ciebie nie wpłynęła. Dlatego lepszą zabawą było powiedzenie by ci przed śmiercią, że cały majątek, który należy aktualnie do twojej siostry jest przepisany na matkę. Podczas gdy ty i twoje rodzeństwo, będziecie leżeć pod ziemią, wasza kochana mamuśka, w najlepsze będzie wydawać pieniądze waszego ojca. Pewnie dożyje sędziwego wieku. Pewnie będzie szczęśliwa. Pewnie nigdy nie zapłacze po swoich dzieciach – tak uważnie wsłuchuje się w słowa ojczyma, że nawet nie zauważam, jak staje przede mną, tak, że centymetry dzielą go, od mojego pistoletu. Wie, że nie strzelę. Ja też to wiem. On ma asa. Ja nie mam nawet kart. Jestem poza grą, jak zbity pionek stoję obok i próbuje ponownie dostać się na plansze jednak jestem zbyt słaby. Opuszczam broń i w milczeniu wycofuję się z gabinetu. Widzę ten obrzydliwy uśmieszek na ustach tego potwora, gdy odchodzę. Wygrał. Wygrał bo jestem zbyt słaby. Wygrał, bo on może stracić tylko życie a ja mogę stracić życie najważniejszych osób w moim sercu.
CZYTASZ
Zagubiony w przeszłości - "Nowe pokolenie #2"
AcciónChciał być bezdusznym potworem, jednak zawsze miał przy sobie siostrę, która nie pozwalała mu upaść na dno. Potem jednak ona sama upadła, a on nie zdążył jej uratować. Po latach od tragedii, która zmieniła jego życie, Luca znów odnajduje szczęście...