Rozdział dziewiętnasty

82 2 0
                                    

Przeszłość - Liliana 

-Nie daj się prosić, musisz tu być! – wypuściłam głośno powietrze i szybko odpisałam Alex

- Nie mogę, ojciec nigdy mnie nie puści – co niesamowicie mnie wkurwiało. Wymyślił sobie jakieś głupie zasady i trzymał mnie w domu jak jakąś niewolnice. A w końcu nie chciałam robić nic złego! Czy to takie dziwne, że nastolatka chciała iść do klubu, pobawić się ze swoimi znajomymi? Cóż, dla mojego ojca to zdecydowanie było dziwne.

- W takim razie, nie mów mu o tym.

Dziewczyna miała rację. Przecież poradzę sobie sama prawda? Ojciec nawet nie zauważy mojego wyjścia i tak pewnie jest zbyt pochłonięty pracą. Szybko usiadłam przy toaletce i zaczęłam się malować. Później wcisnęłam się w jakąś krótką sukienkę i byłam gotowa do wyjścia. Została tylko jedna przeszkoda: Luca. Niechętnie ruszyłam do jego pokoju przez nasz wspólny taras.

- Co tu robisz Lily, już późno – westchnął, gdy szybko weszłam do jego pokoju.

- Pamiętasz, kiedy ostatnio ci pomogłam i od tamtego czasu ty wisisz przysługę mnie? – jak dobrze, że ostatnio pomogłam mu z jakąś błahostką, która teraz była moją kartą przetargową – w takim razie, dziś pora spłacić dług.

- Czego chcesz? – brat zmierzył mnie uważnym spojrzeniem. Nie musiałam czekać długo, by sam się domyślił o co mi chodzi.

- Nie ma mowy – burknął szybko i wrócił do grania na konsoli.

- Proszę –nie odpuszczałam – moja koleżanka robi urodziny w klubie. Muszę tam być!

- Wiesz, że ojciec nie pozwala Ci imprezować.

- Dlatego o niczym się nie dowie. Luca proszę, jest środek nocy, ojciec siedzi w gabinecie. Pewnie jeszcze będzie pracować, a później zniknie w sypialni, nawet nie zauważy, że mnie nie będzie.

- W takim razie do czego mnie potrzebujesz?

- Nie możesz mu powiedzieć o tym wyjściu, rozumiesz?

- Skoro mam mu o tym nie mówić, to dlaczego najzwyczajniej w świecie, nie wymknęłaś się bez mojej wiedzy. Po co skarżysz sama na siebie? – wydawać by się mogło, że było to głupie posunięcie z mojej strony, jednak było ono niezbędne, by zabezpieczyć sobie tyłek na przyszłość.

- I tak byś się dowiedział. Będą tam twoi znajomi, powiedzieliby Ci, że mnie widzieli a wtedy ty byś się wkurzył i naskarżył ojcu.

- Puszczę cię na tą imprezę i nie naskarżę ojcu pod jednym warunkiem. Idę z tobą.

- Po cholerę? – warknęłam zakładając ręce na piersi. To ja byłam starszą siostrą, dlaczego więc cały czas musiałam być traktowana jak mała dziewczynka?

- Skoro ojciec nie wie o tym wyjściu, nie przydzieli Ci żadnego ochroniarza, co oznacza, że będziesz w tym klubie kompletne sama. Naprawdę myślisz, że puszczę cię tam w tej za krótkiej sukience, bez żadnej ochrony, na dodatek wiedząc, że będą tam moi głupi koledzy, którzy po alkoholu są zdolni do wielu rzeczy? – wiedziałam, że miał rację. W sumie, może to nie będzie taki zły pomysł, przynajmniej będę czuła się choć trochę bezpieczniej.

- Masz 5 minut i masz wyglądać zajebiście – rzuciłam i uśmiechnęłam się ironicznie. Z dwojga złego wolałam iść na imprezę z bratem niż później mieć kłopoty, przez to, że wygada się gdzie byłam tacie. Choć tak naprawdę nienawidziłam chodzić z Lucą na imprezy. Koleżanki zawsze zaczepiały mnie i wzdychały jak to nie jest on przystojny. Poza tym czepiał się każdego faceta, który próbował do mnie zagadać. Nie miałam jednak innego wyjścia, więc cierpliwie czekałam aż brat się ogarnie.

Do klubu weszliśmy tylnym wejściem, dzięki czemu szybko udało nam się wmieszać w tłum. Szybko odnalazłam swoje koleżanki i od razu skierowałam się w ich stronę. Nie wiem gdzie poszedł Luca, jednak na pewno ma mnie na oku.

- Jesteś! – krzyknęła Alex, która zdecydowanie była już pijana.

- Udało mi się wymknąć – przyznałam i sama sięgnęłam po kieliszek wypełniony jakimś alkoholem, który przyjemnie palił moje gardło. Tego wieczora miałam ochotę zaszaleć. Na przemian piłam tanie szoty i tańczyłam z przyjaciółkami.

- Twoje zdrowie Alex! – krzyknął ktoś, gdy znów wznosiłyśmy toast. Przez mój stan zachwiałam się jednak lekko i cała zawartość kieliszka skończyła na złotej sukience jakieś młodej dziewczyny. Widziałam ją po raz pierwszy. Miała długie czarne włosy i tak samo czarne oczy, mimo to wyglądała przyjaźnie.

- Bardzo cię przepraszam! – wykrzyknęłam, a dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową.

- Nic się nie stało! Nic nie popsuje mi tego wieczora! – odpowiedziała z entuzjazmem.

- Nie jesteś trochę za młoda na kluby? – spytałam sama nie wiedząc czemu, w końcu sama legalnie nie miałam prawa tu przebywać.

- Zdecydowanie jestem, ale wymknęłam się z domu, więc nie będę mieć żadnych kłopotów.

- Nadopiekuńczy tatuś? Uwierz mi wiem coś o tym – zażartowałam.

- Gdyby to tylko tatuś – dodała nieznajoma, która jak z dalszej rozmowy wynikło nazywała się Margaret. Od słowa do słowa, aż w końcu skończyłyśmy razem na parkiecie. Choć znałam ją może od godziny czułam, że doskonale się dogadamy.

- Co powiecie na butelkę dziewczyny? – zaproponował jakiś chłopak, którego kojarzyłam ze szkoły. Wszyscy byliśmy tak pijani, że wtedy gra w butelkę wydawała się najlepszym pomysłem na świecie. Oczywiście gra w całowaną butelkę. Musieliśmy tylko znaleźć odpowiednie miejsce, tak, żeby Luca nas nie widział. W końcu nie byłam na tyle pijana, żeby świadomie popełniać samobójstwo i całować się z obcymi ludźmi na oczach brata.

Gra mijała przyjemnie, ale skończyła się dosyć szybko. Musiałam pocałować jedynie Margaret ale nie miałam z tym żadnego problemu, jeśli dobrze odczytałam jej znaki ona również. Tak więc wszyscy wróciliśmy na parkiet, gdzie kilka razy pojawił się Luca, by odtrącić ode mnie facetów, którzy podchodzili zdecydowanie zbyt blisko. Klasyk, ale po raz pierwszy nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, nie miałam ochoty za obmacywanie ze strony jakiś obrzydliwych, starszych typów.

Po kolejnych godzinach świat wirował coraz bardziej. W pewnym momencie, poczułam jak ktoś zakłada sobie moje ramię na szyje i gwałtownie się spięłam.

- To ja, spokojnie. Wracamy do domu – usłyszałam znajomy głos brata, na co się rozluźniałam.

- Chwila, muszę pożegnać się z Margaret – wymamrotałam i odskoczyłam od brata na co on zareagował jakimś łańcuszkiem przekleństw. Nic dziwnego po alkoholu często stawałam się dosyć wkurzająca. Czarnowłosą spotkałam przy barze, kiedy flirtowała z jakimś facetem.

- Margaret! Musze już iść – stwierdziłam ponuro – spotkamy się jeszcze?

- Jasne! – w jej głosie było słychać wyraźny entuzjazm na który się uśmiechnęłam. W tym samym momencie koło mnie znów pojawił się Luca, który mocniej złapał mnie za ramię.

- Nie przeginaj Lily, jedziemy do domu – warknął mi do ucha a ja przytaknęłam. Już kierowaliśmy się do wyjścia, gdy usłyszałam jeszcze głos nowej koleżanki.

- Poczekajcie! Zrobię wam zdjęcie, zajebałam komuś aparat – krzyknęła radośnie. Luca ponownie przeklną pod nosem, jednak widząc moje podekscytowanie zapozował do zdjęcia razem ze mną. Błysk flesza. Ostatnie pożegnanie z Margaret, a później twarde zderzenie z niewygodnymi siedzeniami w taksówce. 

Zagubiony w przeszłości  - "Nowe pokolenie #2"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz