#Chapter One

426 27 7
                                    

DaeHee

Pięć miesięcy później.

-Jakbyś mnie chciała?

Piwne oczy.

Arogancki uśmieszek.

Te dwie cechy TaeHyung'a Kim'a przykuwają moją uwagę, gdy zagląda przez drzwi do pokoju treningowego.

Otwieram usta, żeby się odezwać, ale odbiera mi mowę, gdy TaeHyung przekracza próg i pojawia się w środku w pełnej okazałości. Chodzi nie o to, że jest bez koszulki, bo taki widok to norma w moim zawodzie, ale o wszystko, co zapiera mi dech w piersi. Nagi, opalony i umięśniony tors. Nisko wiszące spodenki gimnastyczne, które demonstrują idealnie zarysowane mięśnie w kształcie litery V. Ledwie widoczny pasek włosów, który kieruje moje spojrzenie tam, gdzie nie powinnam patrzyć.

Ale patrzę.

I to jest problem. Bo chociaż reflektuję się po ułamku sekundy, to wystarcza, żeby zauważył. Podrywam wzrok w stronę ciemnego zarostu i znowu trafiam na ten zadufany uśmieszek, którym mnie prowokuje, jakby pytał, czy podoba mi się to, co widzę.

Kolejny dzień.

Kolejny klient.

Kolejny zawodnik.

Powinnam się tego spodziewać.

Jest przystojny.

Muszę to przyznać. To ten rodzaj faceta, który wywołuje suchość w ustach i na którego wszyscy patrzą, gdy wchodzi do pomieszczenia. A do tego jest bogiem na boisku. Średnia uderzeń, skuteczność w osiąganiu bazy, procent złapań na próbie kradzieży oraz liczba pickoffów i podań- wszystkie jego statystyki mówią, że jeśli utrzyma taką passę, trafi do grona największych mistrzów.

Pełny pakiet.

Ale jeśli pierwsze wrażenie może być jakąkolwiek podstawą do wnioskowania, to jego bezczelnie uniesione brwi i arogancka postawa sugerują, że jest taki sam, jak pozostałe pełne pakiety, z którymi pracowałam. Atrakcyjne z wyglądu, ale nudne jak diabli. Zarozumiałe i jednowymiarowe. Zainteresowane rozmową wyłącznie o sobie.

Mam nadzieję, że się mylę, bo w przeciwnym razie to będą długie trzy miesiące. A poza tym przez ostatnie kilka lat podziwiałam jego karierę i wolałabym móc podziwiać go także jako człowieka.

-Na plecach?- dopowiada, nim otrząsam się z zamyślenia i podchodzi bliżej. -Na brzuchu?- Zatrzymuje się i ociera twarz ręcznikiem, nastroszając sobie przy tym ciemnobrązowe włosy, co jednak w jakiś sposób tylko dodaje mu uroku.

Daj mu szansę, DaeHee. To król baseballu. Może nie jest aż taki zły. Zresztą, co to za różnica, czy jest zarozumiałym dupkiem? Masz kontrakt, deadline, a to jest twój klient. Tak więc, do dzieła. Pozbieraj się i zrób, co do ciebie należy.

-Ehm.- mówię i znowu opuszczam wzrok, bo nie chcę, żeby jego twarde, nieco pokiereszowane, lecz perfekcyjne ciało mąciło mi myśli i niszczyło mój profesjonalizm.

-Ehm?- powtarza, a jego wielobarwne oczy śmieją się z żartu, który rozumie tylko on sam.

-Wybacz, rozproszyłeś mnie.- Gdy tylko wypowiadam te słowa, uświadamiam sobie, że brzmią, jakby winowajcą było jego ciało.

-Rozproszyłem?- Uniesienie brwi. Cień uśmiechu.

Zaczynam od nowa.

-Jestem nową fizjoterapeutką zakontraktowaną przez klub, która ma pomóc ci wrócić na boisko.

-Klub cię zatrudnił? Myślałem, że mamy od tego doktora. A ty z pewnością nie jesteś doktorem.

-To właśnie on przydzielił mi twój przypadek.- wyjaśniam defensywnym tonem, przygnieciona ciężarem tego, że tu jestem, a on nie.

The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz