DaeHee
Palą mnie płuca.
Bolą nogi.
Myślę tylko o tym, że muszę przebiec jeszcze jedną część stadionu, żeby na tyle ukoić nerwy i stępić emocje, by móc spotkać się z TaeHyung'iem.
Bo jak mam zachować zawodowe podejście, skoro za każdym razem, gdy będę musiała go dotknąć, przypomni mi się ta noc?
Dlatego ruszam po schodkach. Z jednej strony pierwszej sekcji. Od dołu do góry, następnie wzdłuż najwyższego rzędu pustych siedzeń, a potem w dół po drugiej stronie.
Przypominam sobie rozmowę z HoSeok'iem. Upór, z jakim dopytywał, czy moim zdaniem TaeHyung zdąży przed sierpniem. Próbował wydusić ze mnie, czy TaeHyung wróci na sto procent, czy raczej powoli osunie się w otchłań nieuleczalnej kontuzji, do czego czasem dochodzi mimo największych starań rehabilitacyjnych.
Sfrustrowana ich biznesowym podejściem do ludzkiego istnienia -do ścięgien, mięśni i tkanek, których nie da się tak po prostu posklejać do kupy -zmuszam się do jeszcze większego wysiłku. Jeszcze jedna sekcja -górny rząd, środkowy i dolny -a potem następna.
Zapomnij o tym, DaeHee. Ściąganie dobrych zawodników na boisko i wygrywanie meczów to jego praca. Zawodnicy to zasoby.
Przebiegam sprintem wzdłuż rzędu siedzeń.
Pieprzyć to. Zawodnicy to ludzie.
Zaraz wypluję płuca, ale to wciąż za mało.
Martinez uderza piłkę nad lewą ścianę podczas porannego treningu na boisku pode mną, ale nie słyszę stuknięcia kija o piłkę, bo mam słuchawki. Muszę je mieć. Mogę być na stadionie, ale jeszcze na kilka uderzeń muszę zapomnieć o baseballu. A konkretnie o pewnym zawodniku.
Dlatego biegnę dalej. Wykorzystuję zmęczenie, by wypalić myśli i oczyścić duszę. By strawić gniew. By się uspokoić, gdy trawi mnie chroniczna niepewność.
Bo pragnę czegoś, czego nie mogę mieć.
Wspinam się więc. Sekcja po sekcji. Krok po kroku, żeby wyrzucić te wszystkie emocje razem ze ściekającym ze mnie potem.
Tyle że im czystszy mam umysł, tym więcej miejsca na nowe myśli, które zbaczają tam, gdzie nie powinny. Do TaeHyung'a i wszystkiego, co z nim związane. Kontrasty. Zaskoczenia. Rozbrajający uśmiech i intensywne spojrzenie. Ciche jęki w mroku i twarde od dzierżenia kija baseballowego dłonie na mojej skórze. Bezbronność, którą ze mnie wydobywa, mimo że wobec wszystkich innych jestem twarda. To nie jest dobry znak, że o nim myślę.
Ani trochę.
I oczywiście, gdy skręcam, by zbiec za następną sekcją siedzeń, on tu jest. Biegnie obok mnie, krok po kroku.
Ignoruję go.
Mam jeszcze trzydzieści minut dla siebie, zanim będę musiała się z nim zmierzyć.
Mam jeszcze trzydzieści minut, żeby wymyśleć, jak na niego spojrzeć, żeby nie czuć tego, co czuję.
Chciałabym mieć dodatkowe trzydzieści minut, żeby uspokoić te motylki w brzuchu od samej świadomości, że jest w pobliżu.
Dlatego przyspieszam. Zeskakuję po dwa stopnie naraz.
Robi to samo i przyspiesza, przez co biegnie teraz obok mnie, a nie za mną.
Przyspieszam jeszcze bardziej. Zirytowana. Ponaglana ambicją. Nie chcę, żeby uznał, że jestem słabsza lub gorsza, nawet jeśli nigdy czegoś takiego nie sugerował.
CZYTASZ
The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionTaeHyung Kim jest gwiazdą baseballu, a sport to całe jego życie: pasja, walka, uderzenie adrenaliny i ogłuszający krzyk kibiców. Niespodziewana kontuzja wyłącza go jednak z gry. Prędko się okazuje, że uraz jest poważniejszy, niż przypuszczał, i koni...