TaeHyung
-Powinienem się obawiać tego, co ci przerwałem?
Pieprzony Finn.
-Biegam, ty świrze -dyszę do słuchawki.
-Aha -odpowiada ze śmiechem. -A już miałem powiedzieć, że ona chyba nie jest dla ciebie aż tak ważna, skoro odbierasz telefon między pchnięciami.
-Kocham cię, stary, ale nie ma mowy, żeby dzwoniący telefon odciągnął mnie od kobiety. -Pochylam się, opieram jedną ręką o latarnię i próbuję złapać oddech.
-Bardzo mądrze. Dziś wielki dzień... Jak się masz? Wszystko w porządku?
-Stary. -Chichoczę i rozglądam się, żeby ocenić sytuację. Jestem jakieś pięć mil od domu. -Jestem tak nabuzowany, że nawet przecięcie ścieżek z Santiago tego nie spieprzy.
-Cóż, to mówi wszystko. -Śmieje się i dodaje nieco poważniej: -Wiem, że jesteś gotowy, ale jak twoje ramię? Wciąż obolałe po tym popisie?
Nawykowo wykonuję obrót i sprawdzam, czy boli, chociaż wiem, że nie będzie. DaeHee miała rację, gdy obiecywała, że będę gotów na sto procent. Mimo rozdania kilku ciosów.
-Jestem gotowy, Finn. Mam wrażenie, że już całą wieczność nie miałem kibiców za plecami. Po prostu załatw mi wejście na boisko. -Ta decyzja należy do DaeHee, nie do mnie. Jesteś pewien, że powie im, że nadajesz się do gry? Że twoje ramię wytrzyma to obciążenie?
Przed oczami stają mi obrazy. Prysznic. Namydlone dłonie DaeHee ześlizgujące się po mojej skórze w stronę członka. Bycie kuszonym i wabionym. Podniesienie jej, oparcie o ścianę i zerżnięcie.
Czy ramię wytrzyma obciążenie?
Jakieś sześć godzin temu wytrzymało.
-TaeHyung -jęczy, mylnie uznając moje milczenie za niepewność, na co uśmiecham się szerzej. -Proszę, powiedz mi, że pomyślałeś o tym, by ją zapytać.
Śmieję się, to silniejsze ode mnie. Torturowanie go to jedno z moich zadań, skoro jestem jego klientem.
-Nie jestem już teraz taki pewien w tej kwestii, jak byłem, gdy wybierałem twój numer. Myślałem, że się do siebie zbliżyliście. Dlaczego, u licha, nie miałbyś zapytać jej o to wprost?
Jego tortura trwa już wystarczająco długo. Słyszę, jak jego niepokój wystrzela w niebo.
-Wyluzuj. Nie ma powodu do obaw. Po prostu fajnie się słucha, jak jęczysz jak stara baba.
-Czyli z ramieniem wszystko w porządku?
-Uwielbiam to, że mnie właśnie kompletnie zignorowałeś. -Śmieję się. Potrzebuję tej komicznej ulgi, jaką przynosi mi ta rozmowa.
-TaeHyung -ostrzega, gdy znowu wybucham śmiechem.
-Wczoraj wieczorem wykonaliśmy... hm... trening podsumowujący. Czułem się wyśmienicie.
Gdyby tylko wiedział, o czym mówię.
-Żadnych skutków ubocznych czy jakichkolwiek obolałości?
Nie takich, które się dla ciebie liczą.
-Żadnych. Spałem jak dziecko.
-Dobrze. To dobrze. -Słyszę, jak jego umysł agenta zmienia kierunek, gdy dociera do niego, że jestem gotowy. -Obiecaj mi tylko, że od teraz nie będziesz robił żadnych głupot w rodzaju podpisywania dokumentu, w którym zobowiązujesz się do zakończenia rehabilitacji w określonym terminie.
-Znowu do tego wracamy? Bolało mnie. Podsunęli mi jakieś papiery i podpisałem. Ma to znaczenie? Wszystko się dobrze skończyło, a ja wracam tydzień przed wyznaczoną datą.
-Jednym słowem, cudem uniknęliśmy nieszczęścia.
-Przestań być takim pesymistą. Ja się mam dobrze. Ty się masz dobrze. Wszyscy mamy się dobrze.
-Któregoś dnia mnie tym zabijesz, Kim.
-Nie, nie zabiję. Jestem twoim ulubionym klientem.
Jego milczenie wywołuje mój uśmiech.
-Lepiej idź do szatni i przygotuj się do pomocy w treningu rzucania, tak jak robiłeś wcześniej. W ten sposób, gdy dostanę telefon o skreśleniu cię z listy kontuzjowanych i przywróceniu do składu, będziesz już na boisku.
-Tak też planowałem.
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Zapraszam do "Danger Man" oraz do "Instagram heiress II JeongGuk Jeon II"
CZYTASZ
The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionTaeHyung Kim jest gwiazdą baseballu, a sport to całe jego życie: pasja, walka, uderzenie adrenaliny i ogłuszający krzyk kibiców. Niespodziewana kontuzja wyłącza go jednak z gry. Prędko się okazuje, że uraz jest poważniejszy, niż przypuszczał, i koni...