#Chapter Twenty Four

203 19 2
                                    

TaeHyung

Jest cudowna.

Absolutny nieład cudownego chaosu, z tą burzą rozsypanych włosów, odciskami poduszki na policzkach, łagodnym uśmiechem na ustach i studnią emocji w oczach.

Do licha.

Chaos jeszcze nigdy nie był tak kuszący.

Wygrałem wczorajszą bitwę, ale wiem, że wciąż mam przed sobą wojnę. DaeHee doświadczyła już odejścia i znowu doświadczy, a ja nie mogę nic zrobić, żeby ją przed tym uchronić.

Ale przynajmniej wszystko ma teraz sens. To, że nie chciała się zbliżać. To, że się odcinała. To, że ma problemy z zaufaniem, bo jej rzeczywistością jest strach.

Jej obawy są słuszne. Wiem to, chociaż ich nie rozumiem. Muszę jednak rozgryźć, jak sprawić, by o nich zapominała, gdy myśli o mnie.

Wczorajsza noc była pierwszym krokiem w długiej podróży, ale niech mnie, jeśli nie chcę w nią wyruszyć.

Wystarczy spojrzeć. Ognista dziewczyna. Śliczna. Zabawna. Inteligentna. Przede wszystkim jednak mnie rozumie -moje myśli i mój dwubiegunowy stosunek do tego sportu. Rozumie moją karierę, która większości ludzi wydaje się ekscytująca, ale niestety nie sprzyja związkom.

Wyciągam dłoń, żeby odsunąć z jej twarzy niesforny kosmyk.

Uśmiecha się przez sen i wtula nieco głębiej w pościel.

Na co ja, u licha, sobie pozwoliłem?

Jeśli ona nie przeraża cię na śmierć, East, to nie jest warta zachodu.

A wczoraj wieczorem przeraziła mnie na śmierć. Gdy pomyślałem, że chce odejść. Że ze mną pogrywała. I że ją straciłem.

-Dzień dobry. -Jej oczy rozświetlają się na dźwięk mojego głosu i wpadam w ich otchłań.

Witaj.

-Dzień dobry -mruczy, a jej chropowaty głos jest jak paznokcie drapiące mnie delikatnie od dołu po jądrach. Wzbudza we mnie pragnienie. Ona wzbudza we mnie pragnienie, chociaż powinienem być diabelnie wyczerpany po wczoraj, gdy nawet mój członek nie miał problemów z zaśnięciem.

-To, że znowu wyjdę w korkach na boisko, nie oznacza, że odsunę się od ludzi w moim życiu. -To prawda, którą ona powinna usłyszeć rano po tym, jak wyznała mi swoje sekrety i obawy. Chcę ją zapewnić, że została zrozumiana i że nigdzie się nie wybieram. Przejeżdżam dłonią wzdłuż linii jej torsu i zatrzymuję się na biodrze, które ściskam dla podkreślenia swoich słów. -Niełatwo o tobie zapomnieć, DaeHee Lee.

W jej oczach pojawiają się emocje, ale moją uwagę przykuwa niepewny wdech.

-Nie, nie, nie. Nie pozwolę ci tego zrobić, DaeHee. Widzę to w twoich oczach. Po wczoraj... Nie masz już prawa się przestraszać. Znam twoje obawy. Rozumiem je. Ale nie masz prawa się zamykać i mnie odcinać. Mów do mnie. Powiedz mi, co się dzieje w tej twojej ślicznej przerażonej duszy.

-Nie jesteś w stanie kontrolować naszych żyć, TaeHyung. Mogę nie zdobyć kontraktu z zespołem. Ciebie mogą przenieść. Nie mamy żadnych gwarancji. -Ma łagodny głos, a emocja, której nie potrafiłem odczytać, to najpewniej strach.

-Masz rację, nie jestem w stanie. Ale to nie gwarancje powinny motywować cię do działania, tylko możliwości. Powiem ci też, że zdobędziesz ten kontrakt. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wrócić do gry i żeby HoSeok zobaczył, że się spisałaś. Zarekomenduję cię pod każdym możliwym względem do tej pracy. -Potrząsa głową, chce polemizować, ale przykładam palec do jej ust, żeby ją uciszyć. -A jeśli chodzi o transfer, zawsze był moją największą obawą ze względu na mamę. Rozumiem więc twoje przerażenie, ale ja obstawiam tę samą monetę w tym zakładzie, więc lepiej wymyśl coś innego, co będę mógł obalić.

The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz