DaeHee
-Będzie gotowy?
Wzdrygam się, gdy słyszę za sobą głos Cala, ale staram się zachować zimną krew, zapomnieć o tym, że jestem byle tyłkiem, i skupić się na TaeHyung'u, który kuca za bazą z całym sprzętem na sobie.
-Witam, Cal Kim'ie. -Kiwam głową z zamiarem odwrócenia się z powrotem w stronę jego syna, ale zatrzymuje mnie szczera troska w jego spojrzeniu.
-Wygląda dobrze, jak kiedyś, ale czy sądzisz, że naprawdę wrócił do poprzedniej formy? Tej szczytowej?
-To pytanie ojca czy wpływowego działacza klubu? -pytam. Staram się nie zabrzmieć nietaktownie, ale jednocześnie chcę chronić TaeHyung'a.
Przymruża powieki i przechyla głowę. Otwiera usta, zamyka je, po czym przytakuje, jakby zrozumiał.
-Zasłużyłem na to.
-Nie staram się być nietaktowna, sir, ani nie próbuję wykraczać poza swoje kompetencje. Pytam, bo chcę wiedzieć, jaki raport przedstawić. Po tych wszystkich wydarzeniach z ostatnich dwóch tygodni sądzę, że on bardziej potrzebuje ojca niż kogoś, kto trzyma stronę jego pracodawcy.
Przytakuje i odwraca wzrok na boisko, na którym TaeHyung wykonuje perfekcyjny rzut do drugiej bazy i bez trudu eliminuje biegnącego do niej zawodnika. Wiem, że to tylko trening. Wiem, że to koledzy z zespołu, którzy pomagają mu wrócić do formy. Ale nie sposób nie zauważyć jego talentu. Ma niewiarygodne zdolności.
-Wiem, że na pewno uważasz mnie za natrętnego dupka. Faceta, który myśli tylko o grze i o własnym wizerunku, a nie o synu, który także jest sportowcem. -Milknie na chwilę, obserwując laserowo perfekcyjny rzut TaeHyung'a do trzeciej bazy. -TaeHyung to najlepsze, co mi się przytrafiło w życiu. Ja tylko chcę dla niego tego, co najlepsze.
Emocje w jego głosie mnie zdumiewają, bo stoją w jawnej sprzeczności z postawą twardziela, której przebłysków dotychczas doświadczałam.
-Tego, co najlepsze dla niego czy dla twojego dziedzictwa?
Odwraca się gwałtownie do mnie. Wiem, że przesadziłam, ale chodzi o TaeHyung'a, który zasługuje na dobrą relację z ojcem. Taką, jak moja, która jednakowoż jest skazana na rychły koniec.
-Dla niego -odpowiada, ale po jego zmarszczonych brwiach i przełknięciu śliny widzę, że ma wątpliwości. -To brutalny biznes, DaeHee. Nie masz prawa mnie oceniać -mówi surowym tonem, a z wyrazu jego twarzy wnioskuję, że poczuł się urażony.
-Masz rację. Nie mam prawa. Przesadziłam. -Wcale mi się nie podoba, że jakaś cząstka mnie czuje potrzebę wycofania się z tego, żeby nie zaprzepaścić szans na zdobycie kontraktu z klubem, którego on jest integralną częścią. -Ale zaczęło mi zależeć na twoim synu, sir. Gdy się poświęca tyle czasu na rehabilitowanie kogoś, trenuje się z nim i celebruje małe zwycięstwa, które pozwolą mu wrócić do uprawiania ukochanego sportu, nie sposób nie interesować się jego dalszymi sukcesami. I ja interesuję się TaeHyung'iem. O takim talencie większość sportowców może tylko marzyć.
-Zdecydowanie jest bardziej utalentowany, niż ja kiedykolwiek byłem -mruczy. Skupiamy się z powrotem na boisku. Na mężczyźnie, na którym nam obojgu zależy i który z całą pewnością odzyskał swoją arogancję i pewność siebie. Obserwujemy go przez kilka minut w milczeniu.
-Może powinieneś mu to powiedzieć.
Kątem oka widzę, że Cal na mnie spojrzał.
-On o tym wie.
-Na pewno? -Spoglądam prosto w identyczne oczy, w jakie patrzyłam dziś po przebudzeniu. -On wraca po tak poważnej kontuzji, która dla większości zawodników oznaczałaby koniec kariery. Jego zespół, któremu poświęcił większość życia, kupił faceta odpowiedzialnego za tę kontuzję i aktualnie wystawia go na jego pozycji. Fizycznie TaeHyung jest gotowy wyjść na boisku i skopać wszystkim tyłki... Obawiam się jedynie o jego psychikę. Trzeba nie lada siły, żeby wrócić z takiej kontuzji i nie być onieśmielonym ryzykiem jej nawrotu i związanej z tym konieczności przechodzenia na nowo wszystkich tych cierpień. Do tego jeszcze ta sytuacja z NamJoon'em i ojciec, który jest Stalowym Gigantem baseballu, idealnym pod każdym względem. To sporo do przetrawienia naraz.
-Nigdy nie byłem idealny i daleko mi do tego -odpowiada nieobecnym szeptem, który sugeruje, że ma na myśli nie tylko to, o czym powiedziałam.
-Nie w oczach syna.
W zbroi Cal'a pojawia się rysa. Mruga powiekami, żeby odpędzić zbierające się w jego oczach łzy.
Śmiechy na boisku odwracają naszą uwagę. Chłopaki trenują zagrywkę zwaną „bunt", w której TaeHyung musi wybiec ze swojego miejsca, podnieść celowo słabo odbitą piłkę z ziemi i od razu, nie odzyskując równowagi, rzucić do pierwszej bazy.
To z pewnością niełatwa zagrywka. Zmusza do zamachu ramieniem pod nietypowym kątem. Nie ma lepszego sprawdzianu zakresu ruchu ramienia. Jeśli została jakakolwiek zabliźniona lub uszkodzona tkanka, która mogłaby spowodować problemy, TaeHyung to zauważy, bo wszyscy go obserwują, czuje adrenalinę i nie ma czasu zastanawiać się nad prawidłową techniką rzutu. Działa instynktownie, wykonując ruchy przećwiczone setki razy w całej karierze.
Zamieram, gdy podnosi się zza bazy domowej, odwołuje pozostałych, żeby wiedzieli, że przejmuje piłkę, podnosi ją gołą dłonią i bez równowagi, stojąc na jednej nodze, rzuca ją do pierwszej bazy. Rzut jest perfekcyjny i wyprzedza biegacza o kilka kroków.
Ale ważniejszy od lotu piłki jest TaeHyung. Obserwuję go, gdy wraca za bazę, unosi dłoń, potwierdzając coś, co powiedział do niego HoSeok i z powrotem zakłada maskę na twarz.
-Wiesz, on sam jest stalowym gigantem. -Cal odzywa się bardzo cicho, ale słyszę wyraźnie emocje w każdym wypowiadanym przez niego słowie. -Nigdy nie uzyskałem takich statystyk. Nigdy nie miałem takiej siły i nie osiągnąłem takiego zrozumienia gry jak on. Wykorzystywałem po prostu swoje naturalne uzdolnienia, natomiast on... on ma uzdolnienia i coś jeszcze. Wykroczył poza każdy rekord i każdy szczyt mojej kariery na długo przed ewentualnym zakończeniem swojej.
-Jak się z tym czujesz? -Jeśli i tak wykraczam poza swoje kompetencje, mogę to zrobić na całego. Odwracam się do niego. Patrzy na syna, uprawiającego niedostępny już dla niego sport, a ja zastanawiam się, jaki to może mieć wpływ na jego ego, które przez tyle lat było niepokonane.
Nie odwraca się do mnie i szczerze powiedziawszy, jestem zaskoczona, gdy odpowiada.
-Każdy rodzic chce, by jego dziecko osiągnęło więcej niż on sam. Żeby miało więcej możliwości. Większe sukcesy. Więcej szczęścia. Pełniejsze życie. Więcej miłości.
-Trudno cały czas żyć w cieniu. Może nadszedł czas, by pomóc mu z niego wyjść. Całkiem prawdopodobne, że wystarczyłoby mu powiedzieć to, co właśnie usłyszałam.
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Zapraszam do "Danger Man" oraz do "Instagram heiress II JeongGuk Jeon II"
CZYTASZ
The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionTaeHyung Kim jest gwiazdą baseballu, a sport to całe jego życie: pasja, walka, uderzenie adrenaliny i ogłuszający krzyk kibiców. Niespodziewana kontuzja wyłącza go jednak z gry. Prędko się okazuje, że uraz jest poważniejszy, niż przypuszczał, i koni...