ROZDZIAŁ 22.

2.8K 54 3
                                    

AALIJA

Wychodzę z windy i wzrokiem szukam mężczyzny.

Kiedy po ustaleniu szczegółów naszego późniejszego spotkania i pożegnaniu w postaci kilku, a nawet kilkunastu buziaków, Ivo pojechał do swojego domu by trochę popracować. A ja mogłam w spokoju dopiąć ostatnie szczegóły związane z moim jutrzejszym wyjazdem.

Nie powiem, ulżyło mi, kiedy w miarę wyjaśniliśmy sobie wszystko. Mam nadzieję, że była to ostatnia taka sytuacja bo wiem, jak bardzo by mnie zabolało to, co bym musiała zrobić, kiedy takie coś jeszcze raz się powtórzy.

Oby to się nigdy nie zdarzyło.

Jeszcze w pełni nie przyjęłam do wiadomości to jak Ivo spokojnie zaakceptował mój wyjazd. Wiem, że coś kombinuje.

W końcu widzę mężczyznę siedzącego na kolorowej kanapie naprzeciw recepcji. Siedzi z nosem w telefonie. Podchodzę do niego najciszej jak tylko umiem mając w planach go wystraszyć jednak zanim misja kończy się sukcesem Ivo mnie zaskakuje.

- Słyszę ciebie skarbie. - mówi i unosi na mnie swoje uważne spojrzenie.

- Jak? - pytam. - Przecież byłam cicho. A mam obcasy do cholery!

- Próbuje dalej. - mówi tylko, a następnie wstaje i schyla się by dać mi buziaka. Z przyjemnością łączy nasze usta w dłuższym pocałunku.

- Gotowa? - pyta. Kiedy kiwam głową chwyta mnie za rękę i prowadzi do wyjścia. - Czym przyjechałaś do pracy?

- Z Draco. - wyjaśniam.

- Kim do cholery jest Draco? - pyta zaciekawiony.

- Pamiętasz, że kilka ludzi pracujących w Twojej firmie ma tak jakby swoich "ochroniarzy"? - pytam.

- Tak, właściwie wymyśliła to moja mama. Stwierdziła, że ludzie którzy pracują do późnych godzin, albo załatwiają wiele rzeczy na mieście muszą czuć się bezpiecznie. - wyjaśnia.

- No właśnie, Draco jest dla mnie taką osobą.

- Lubisz go? - pyta zaciekawiony. Przystajemy przy jego aucie i Ivo otwiera mi drzwi. Kiedy wsiada po stronie kierowcy ponawia pytanie. - Aalijo, lubisz Draco?

- Jest w porządku. Nie ingeruje w to co robię, jest cichy i spokojny i nie czuję się w jego towarzystwie źle. Nawet raz zrobił mi zakupy. To było chwilę po tym jak przyleciałam tutaj.

Ivo przytakuje.

- Gdzie chcesz jechać?

- Nie mam za bardzo pojęcia. Znasz jakieś fajne sklepy? - pytam. Mimo, że mieszkam tu już jakiś czas nie potrzebowałam kupować ubrań więc nigdy nie interesowałam się takimi sklepami.

- Właściwie znam idealne miejsce. Moja matka i siostra kupują tam ubrania.

Droga do miejsca docelowego upływa nam na miłej pogawędce.

Po kilkunastu minutach przystajemy przed niedużym przyjemnym dla oka budynkiem. Bardzo różni się od miejsc w których do tej pory kupowałam ubrania.

- Ivo.. - zaczynam wychodząc z samochodu.

- Tak, skarbie? - pyta stając koło mnie.

- Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że budżet Twojej mamy i siostry jest całkiem różny od mojego?

- Tak, tym się nie martw. - rękę kładzie na dole moich pleców i prowadzi mnie w stronę wejścia.

- Nie chcę byś płacił za mnie. - mówię przystając.

ONE NIGHT CHANGES EVERYTHING -  #1 RODZINA RICCI (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz