ROZDZIAŁ 36.

2.1K 41 7
                                    

IVO

Skręcam w odpowiednią uliczkę i już po chwili parkuję przed budynkiem. Dopiero teraz mam czas, aby odwiedzić Aaliję. Poranek był bardzo pracowity. Mieliśmy spotkanie, na którym omawialiśmy strategię oraz planowaliśmy odwet. Udało mi się wysłać kwiaty.

Zanim wychodzę z samochodu wysyłam smsa do Aaliji.

Kocham Cię.

Zawsze.


Z dnia na dzień nie tracę nadziei. Nie mogę. Bo wiem, że jeśli się poddam, nigdy nie będę szczęśliwy. Bo to Aalija jest moim szczęściem.

Wchodzę po schodach i już po chwili jestem przed drzwiami mojej ukochanej.

Kwiaty nadal stoją obok drzwi, ale bilecik jest rzucony obok.

Zanim zdążę pierwszy raz od wielu dni zapukać do drzwi i spróbować porozmawiać z Aaliją dzwoni mój telefon.

Opuszczam rękę i wyciągam komórkę z kieszeni spodni.

Pierro. Ochroniarz mojej siostry.

Skonfundowany odbieram. Pierwsze, co słyszę to chaos.

- Szefie. - jego głos brzmi bardzo dziwnie.

- Pierro. Co się dzieje? - pytam poważnie. Powoli schodzę schodami, aby jak najszybciej wsiąść do auta w razie potrzeby.

- Zaatakowano nas.

Zamieram na te słowa. Trzaskam drzwiami. Odpalam auto.

- Mów.

- Panienka Sofia razem z Panienką Aaliją wybrały się na zakupy. Było czysto. Nikt nas nie śledził. Dwa pełne samochody.

- Do meritum Pierro. Na wymówki skończył się czas - warczę.

- Aalija została postrzelona... - wciskam hamulec tak szybko, jak to tylko możliwe. Całe moje ciało zamiera.

Aalija została postrzelona.

Mój skarb jest ranny.

Moje życie, moja nadzieja w tej chwili umiera.

-...dostała w brzuch. Kula jest nadal w środku. Z sekundy na sekundę traci coraz więcej krwi. - słyszę ponownie kolejne informacje, które powodują łamanie mojego serca. - Sofia uciska ranę, patrolujemy okolicę, próbujemy odnaleźć sprawcę i czekamy na karetkę.

W tle słychać krzyki Sofii.

Jedyne, o czym marzę to usłyszenie, że to jakiś żart.

Ale wiem, że tak nie jest. A ja muszę wziąć się w garść. Moja ukochana walczy o życie.

Biorę trzy spokojne oddechy i ruszam dalej.

- Patrolujcie okolicę. Znajdźcie mi tego skurwiela. Powiadomcie Rodzinę. Niech prawnicy zajmą się sprawą w mediach. Ma być cisza. I do diabła nie pozwólcie umrzeć Aaliji bo was zajebie. Czy to jasne? - pytam wkurzony.

- Tak szefie.

Kiedy Pierro wyjaśnia, gdzie zabierają Aaliję ruszam tam od razu.
Mimo, że zostaję w kontakcie z Pierro cały czas, nadal odczuwam niepokój.

Po chwili słyszę druzgocący krzyk Sofii, sygnały karetki i rozłączone połączenie.

Kurwa.

Kilka minut później dojeżdżam pod szpital.

W tym samym czasie na podjazd wjeżdża karetka. Już po chwili na noszach pośród tony lekarzy leży ona. Miłość mojego życia.

Podchodzę bliżej. Widok, który pozostanie do końca życia ze mną.

Jej blada twarz. Brudne z krwi ubranie.

Lekarzy krzyczący, że nie oddycha.

Drzwi sali operacyjnej zamykają się oddzielając mnie od mojego skarba.

Pielęgniarka prosi by poczekać na informację lekarza.

Po jakimś czasie pojawia się tutaj moja rodzina. Sofia co chwilę przeprasza. A moim ludzie, w tym ochroniarze Sofii schodzą mi z drogi po tym jak przywaliłem Pierro.

Tam za drzwiami, za ścianą leży moja Aalija. Walczy o życie.

Po kilku przedłużających się godzinach drzwi otwierają się, a w nich staje lekarz.

Jego mina nie wróży nic dobrego. A ja śmiertelnie boję się usłyszeć, tego co ma do powiedzenia.




Pytanko: Przygotowałam bardzo ładną zakładkę z motywem "ONE NIGHT CHANGES EVERYTHING" bylibyście zainteresowani?  Jeżeli tak, to na koniec dzisiejszego maratonu wrzuciłabym to w ostatnim rozdziale. Dajcie znać. 

ONE NIGHT CHANGES EVERYTHING -  #1 RODZINA RICCI (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz