ROZDZIAŁ 37.

2.1K 44 1
                                    

IVO

- Żyje? - pyta drżącym głosem moja mamma.

Tak bardzo obawiam się odpowiedzi na pytanie, jednak z drugiej strony, tak bardzo chcę ją usłyszeć.

- Tak. - odpowiada lekarz. A wtedy każdy członek mojej rodziny wypuszcza z ulgą wstrzymywane powietrze. 

Moja rodzina oszalała na punkcie Aaliji. Moja mamma, kiedy dowiedziała się o tym, dlaczego kobieta mnie zostawiła pobiła mnie ścierką. I to nie jest żaden żart. A ojciec, co chwila dzwonił do mnie z pytaniem, czy mi wybaczyła. Dlatego właśnie wiem, że dla nich to ulga słyszeć te słowa.

- Doszło do postrzału moszny, jelita cienkiego i śledziony. Mimo, że wyjęliśmy pocisk z jamy brzusznej doszło do uszkodzenia jelita cienkiego. Pacjentka przez długi czas będzie odczuwała ból i dyskomfort. Czeka ją również długi powrót do pełnej sprawności.

Moja mamma i siostra wybuchają płaczem.

- Proszę państwa, najgorsze jest już za Aaliją. Teraz przyda jej się dużo wsparcia od państwa. W razie pytań jestem do państwa dyspozycji. Proszę odpocząć.

- Synu. - zaczyna ojciec. - Chcesz wejść do Aaliji? - kiedy przytakuje razem z pielęgniarką prowadzi mnie do sali.

- Twoi bracia zostają w szpitalu. Żołnierze patrolują okolice. Inni pojechali do centrum. Na każdym piętrze są nasi. Ja zabieram matkę i Sofię do domu. Jutro przyjedziemy i zmienimy ciebie, jasne? - przytakuję będąc wdzięczny, że ojciec zajął się wszystkim. - Synu - mówi i przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej za kark. - Wszystko będzie dobrze.

- Dziękuję tato.

Kiedy ojciec wychodzi podchodzę do łóżka, gdzie leży blada i krucha Aalija. Powoli z obawy jakby najmniejszy odgłos mógł ją zbudzić. A przecież kobieta będzie spała jeszcze przez dłuższy czas. Siadam na krzesełku przy łóżku i chwytam jej dłoń w swoją. Powoli przykładam ją do swoich ust i trzymam przez chwilę.

- Tak bardzo mi przykro skarbie.

Nawet nie wiem, kiedy, chwilę później zasypiam. Cały czas trzymając jej dłoń w swojej.


***


- Ivo. - budzi mnie klepanie po plecach. Wstaję w pośpiechu, ale kiedy zauważam, że to Tiziano uspokajam się. - Bracie, wiem, że teraz jedyne czego chcesz to siedzieć przy niej, ale mamy nowe informacje odnośnie ataku. Mama, siostra i Rossana posiedzą z Aaliją, ok? - wyjaśnia.

Po chwili siadamy w stołówce na piętrze, która została nam udostępniona. Co prawda bardzo niechętnie, ale każdy w tym kraju słyszała o Rodzinie Ricci.

- Co wiemy? - pytam.

- Kamery przy sklepach uchwyciły to - zaczyna mówić Alessandro.

Spoglądam na zdjęcie wyświetlane na ekranie.

- Pierdolony skurwysyn. - wrzeszczę.

Gallo.

Rodzina, z którą do pewnego czasu współpracowaliśmy jednak, kiedy jeden z synów Angelo - Emanuele - przejął władzę wszystko się spieprzyło. Zaczął mnie ignorować i lekceważyć. A na to nie pozwolę nikomu. Więc stracił życie.

Najwyraźniej Angelo uznał, że życie jego syna jest coś warte.

Kilka tygodni temu na przyjęciu śmiał grozić mnie i mojej Rodzinie.

Strzelanina w restauracji również była jego winą. Jednak kamera uchwyciła nie jego, a drugiego syna - Mario.

Gdyby nie jeden szczegół tak szybko nie wpadlibyśmy na rozwiązanie.

We włoskich rodzinach znakiem rozpoznawczym jest ciemniejsza karnacja i bardzo ciemne włosy.

Mario jako Włoch też powinien takie mieć, ale nie ma. Blond włosy, niemal białe. To coś co go wyróżnia i sprawia, że wygląda jak bałwan.

I właśnie oto on już a drugim zdjęciu.

- Mamy skurwiela. 

ONE NIGHT CHANGES EVERYTHING -  #1 RODZINA RICCI (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz