ROZDZIAŁ 24.

2.5K 71 1
                                    

AALIJA

Wiatr przyjemnie chłodzi moje nogi odziane krótką zwiewną spódniczkę. Do tego założyłam biały top, tenisówki, a włosy rozpuściłam przez co tworzą dużą burzę rudych loków.

Stoję właśnie przed budynkiem w którym pracuję i czekam, aż podjedzie samochód mojego szefa. Na ramieniu mam zawieszoną małą torebkę, gdzie są najważniejsze rzeczy, a przy nodze stoi mała czarna walizka na kółkach. Oprócz typowych ubrań do pracy wzięłam kilka sukienek i jakieś luźniejsze ubrania. Znalazłam również miejsce na strój kąpielowy, bo z tego co mi wiadomo mam mieć w pokoju jacuzzi.

Słońce zaczyna przygrzewać moją twarz więc zakładam okulary przeciwsłoneczne. Spoglądam jeszcze na telefon spodziewając się wiadomości od Ivo, jednak takowej nie znajduję.

Wczoraj wieczorem wysłałam mu zdjęcie mnie pakującej się na wyjazd. Miała być to lekka prowokacja, jednak do tej pory nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Wystukuje jeszcze jednego smsa w razie czego.

JA: Wszystko w porządku?

Wysyłam wiadomość, a następnie spoglądam na zegarek oplatający mój nadgarstek i orientuję się, że dziesięć minut temu pan Luigi miał przyjechać. Dziwne. Co prawda nie miałam okazji spędzić z szefem jakoś wybitnie dużo czasu, ale z tego co zauważyłam jest raczej osobą punktualną.

Już chcę wybrać jego numer, kiedy dźwięk klaksonu i zbliżającego się auta dezorientuje mnie. Unoszę spojrzenie na źródło hałasu i zamieram.

NIE.

Nie zrobił tego...


IVO

Jej słodkie usta układają się w coś na kształt grymasu przez co wygląda jeszcze piękniej. Jej krótka spódniczka ukazuje te seksowne nogi, a burza loków sprawia, że mam ochotę wpleść dłoń w nie.

- Co ty do cholery tutaj robisz? - krzyczy, a ja słyszę wszystko dokładnie przez uniesiony szyberdach.

- Robię za Twojego ubera. - odkrzykuję.

- Chyba sobie śnisz. - warczy słodko. - Czekam na mojego szefa, z którym udamy się RAZEM na delegację.

- A gdzie Twój szef? - pytam zaczepnie i udaje, że rozglądam się na boki. - Jakoś go nie widzę.

Aalija wygląda jakby w każdej chwili miała tupnąć nogą, a z uszu miałaby jej para wylecieć.

Gniewnym ruchem chwyta telefon i po chwili przyciska go do ucha. Zaczyna krążyć wokół walizki, a ręce zaciska wokół ramion.

Gaszę silnik i wychodzę z samochodu. Widząc, że się zbliżam Aalija wyciąga rękę na znak bym się zatrzymał.

Co prawda moje postanowienie, żeby zawieźć ją na delegację i w dodatku spędzić z nią te trzy dni, był i jest nadal ryzykowny, ale tylko na to wpadłem. Myślałem, że odpuściłem, jednak wczoraj czułem narastający i zbędny gniew, że nie wytrzymałem. Zadzwoniłem do Luigiego i poinformowałem go o zmianach.

- Kurwa. - donośnie przekleństwo wyrywa mnie z zamyślenia. Aalija naprawdę tupie nogą i nie przykłada telefonu do ucha, co oznacza, że zakończyła połączenie i poszło nie po jej myśli.

Uśmiecham się w duchu.

- To co, gotowa do drogi?

Na twarzy Aaliji odbija się wiele emocji, aż w końcu wygrywa ta, która powoduje uśmiech na mojej twarzy.

Kobieta chwyta w dłoń rączkę walizki i ciągnąc ją za sobą zbliża się w moim kierunku.

- Dobra, ale nie myśl sobie, że nie jestem zła. - warczy. Podchodzi do tyłu i próbuję otworzyć bagażnik. Kiedy jej się to nie udaję próbuję jej pomóc, jednak ta odpycha moją dłoń.

- Zostaw. - jakoś się udaje i walizka ląduje w bagażniku. - Żeby było jasne.. - zastrzega podnosząc palec do góry. - Jadę z tobą tylko dlatego, że nie mam innego wyboru.

- Jasne, skarbie. - mówię i otwieram jej drzwi.

Po chwili oboje siedzimy w samochodzie, a ja ruszam do przodu.

Cisza między nami nie jest niezręczna, jednak wolałbym słuchać słów mojego anioła.

Kątem oka spoglądam na Aaliję i niemal parskam śmiechem. Siedzi jak najbliżej drzwi, z prostymi plecami, a ręce ma założone jedna na drugiej.

- Słuchaj skarbie, wiem, że jesteś zła, ale popatrz na to z tej dobrej strony..- zaczynam, a ta nie daje mi skończyć i fuka. - spędzimy więcej czasu razem. Obiecuję, że nie będę ingerował w twoją pracę.

Aalija obraca się delikatnie w moją stronę i zaczyna mówić.

- Czy możesz zamknąć ten szyberdach bo mi zaraz urwie głowę? - niemal wrzeszczy.

Momentalnie robię to co mówi.

Chwytam za telefon leżący pomiędzy siedzeniami i wysyłam smsa do Rico, że może ruszać. Co prawda nie pozwoliłem im ruszyć tuż za nami, jednak przez cały wyjazd będą w niedalekim odstępie.

- Zaraz nasz zabijesz, z tym nosem w telefonie. - mamrocze Aalija.

- Spokojnie skarbie, jestem, dobrym kierowcą. - mówię, ale mimo to odkładam telefon.

Kolejne minuty zajmuje jedynie cisza. Widząc stację zajeżdżam, a następnie tankuje samochód.

- Chcesz coś, skarbie? - pytam.

- Nie. - warczy.

- Zaraz wracam.

Wybieram kilka przekąsek za które płacę. Okazuje się, że wybrałem tego tyle, że sprzedawczyni pakuje mi to do dwóch toreb.

Wychodzę ze sklepu i z dala widzę Aaliję w samochodzie.

Może to faktycznie był błąd, żeby przyjechać razem z nią. Może teraz faktycznie przesadziłem. Aalija nie jest ze świata mafii. Nie wie, jakie zasady panują w tym brutalnym świecie. Dlatego nie rozumie mojej zaborczości.

Wsiadam do samochodu i podaje jej reklamówki. Aalija chce coś powiedzieć, jednak nie daje jej dojść do słowa.

- Skarbie, przepraszam.. Jeżeli chcesz to weź to auto i sama pojedź, a ja zadzwonię po mojego brata. - mówię z ciężkim sercem.

- Co? Czemu Ivo? - pyta zaskoczona.

- Najwyraźniej spierdoliłem tak, że nie chcesz spędzać ze mną czasu.

Mija chwila ciszy, aż w końcu Aalija się odzywa.

- Chcę z Tobą jechać Ivo. - mówi w końcu, a mnie spada kamień z serca.

- Dzięki bogu, skarbie. - nachylam się i całuję ją w czoło.

Kiedy chce się oddalić, kobieta chwyta za moją szczękę i łączy nasze usta w słodkim pocałunku.

- A teraz co kupiłeś dobrego? - pyta, kiedy nasze usta się rozłączają.

Na te słowa wybucham śmiechem.














* O MÓJ BOŻE! MAMY 1000 WYŚWIETLEŃ. NIE MACIE POJĘCIA JAK SIĘ CIESZĘ. UŚMIECH NIE SCHODZI MI Z TWARZY!

BARDZO WAM DZIĘKUJĘ! ZA KAŻDE WYŚWIETLENIE POWIEŚCI!

ONE NIGHT CHANGES EVERYTHING -  #1 RODZINA RICCI (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz