Zauważyłaś lekko skwaszoną minę Albedo. Przybliżyłaś się do jego ucha.
- Spróbuj. Ale nie gwarantuje że mogą być dobre. Ja tam nie lubię.- szepnęłaś.
- A co to?- spytał równie cicho.
- Pierogi z kapustą. Robisz ciasto jak do pizzy tylko że musisz jeszcze zrobić kółka i dać dodatek do środka. Ja nie przepadam za jakimkolwiek rodzajem pierogów ale może tobie zasmakują.- odpowiedziałaś.
- To dlaczego je jesz?
- Moja mama robi mi oddzielnie, z marchewką i groszkiem. No już spróbuj bo zaraz jeszcze wyskoczy z czymś durnym!- Albedo w końcu się przełamał i spróbował. Rzując jedzenie uznał, że nie jest takie złe więc dalej nie miał problemu.
———
- Smakowało Ci?- zapytała twoja mama odkładając talerze do zlewu.
- Było pyszne proszę Pani. Dziękuję za obiad jednak będę już się zbierał.- odpowiedział blondyn ubierając buty i płaszcz.
- Odwiedź nas jeszcze kiedyś.- uśmiechnęła się.
- Dobrze. Zdrowiej szybko Y/n. Do widzenia.- pożegnał się i wyszedł zamykając drzwi za sobą.
- Idź do łóżka. Musisz się wygrzać by jutro wrócić do pracy.
Rozleniwiona poszłaś do pokoju. Położyłaś się i nie zauważajac kiedy zasnęłaś.
———
Wstałaś dopiero rano słysząc, że twoi rodzice rozmawiają o czymś w salonie. Wyszłaś z łóżka i poszłaś do nich.
- Dzień dobry.- powiedziałaś ziewając.
- O, już nie śpisz kochanie?- spytała twoja mama.
- Najwidoczniej. O czym rozmawiacie?
- Usiądź najpierw.- zrobiłaś tak jak twój tata kazał.- Musimy z mamą jechać do Snezhnayi na trochę. Nie chcemy cię tam zabierać bo po rozmowie z rodzicami Ajaxa usłyszeliśmy że jest tam niebezpieczniej niż było. Dlatego musisz zostać sama w Mondstadt.
- Okej. A na ile jedziecie?- zapytałaś.
- Jeszcze nie wiemy. Jednak będziemy ci codziennie wysyłać listy.
- Czyli mam rozumieć, że jedziecie gdzieś daleko pewnie w sprawach biznesowych ale nie wiecie na ile jedziecie? To jest śmieszne.- powiedziałaś oburzona.
- Córciu to nie nasza wina. Gdy wrócimy wszystko ci wyjaśnimy.- twoja mama złapała cię za rękę.
- A dlaczego nie możecie zrobić tego teraz?
- Nie sprzeciwiaj nam się.- rzekł twój tata.- Jeżeli potrzebowała byś w czymś pomocy to tu masz adres rodziców Ajaxa. A teraz musimy już iść.- wziął dwie walizki i podszedł do drzwi a jego żona za nią.- Nie rób żadnych głupot gdy nas nie będzie.
- Czekaj! Czyli po prostu sobie idziecie?! Tato— nie dokończyłaś gdy twoi rodzice byli już za drzwiami.- To jest po prostu śmieszne...
Nie myśląc dalej poszłaś się ubrać. Gdy już to zrobiłaś poszłaś do kuchni przygotować jakieś śniadanie do pracy bo uznałaś że czujesz się już lepiej. Znów poszłaś do pokoju pakując swoją torbę a gdy to zrobiłaś poszłaś ubrać buty i od razu wyszłaś zamykając drzwi za sobą.
Pod tawerną znalazłaś się bardzo szybko.
- Dzień doberek. Przepraszam, że tak późno przyszłam.- powiedziałaś do Diluca.
- Odłóż szybko rzeczy i stan za ladą.- jak ci kazano tak zrobiłaś. Stanęłaś obok Diluca i czekałaś na jakieś polecenia.
- Dziś przyjdzie do nas jeden z jedenastu Zwiastunów. Wiesz pewnie że nie cierpię tych szumowin z Fatui więc mam prośbę. Potowarzyszyłabyś mi?- spytał czerwonowłosy.
- Zgoda. A o której mniej więcej?
- Może się pojawić w każdej chwili.
Jak na zawołanie drzwi do tawerny się otworzyły. Wszedł przez nie młody mężczyzna. Widząc was uśmiechnął się i podszedł.
- Witam. Przyszedłem omówić przebieg imprezy.- powiedział.
- Zapraszam w takim razie na 2 piętro do biura. Charles pilnujesz baru.- poszliście w trójkę na samą górę budynku. Weszliście do biura Diluca a czerwonowłosy przeniósł jedno z krzeseł na drugą stronę biurka.- Siadaj tu a Pan niech usiadzie tam.- wskazał na krzesła. Każdy z was usiadł a mężczyźni od razu zaczęli rozmawiać o sprawach "biznesowych".
Wiedząc, że przyszłaś tu tylko potowarzyszyć szefowi nie skupialaś się za bardzo na ich rozmowie.
Rozglądając się po biurze zauważyłaś dużo zdjęć Diluca i Kaeyi. I to jako dzieci. Miał też dużo roślin. Twój wzrok nagle pokierował się na waszego gościa. Miał rude włosy, niebieskie oczy, szary mundur i maskę na głowie. Wyglądał na sympatycznego. Ale wiedząc jakie jest Fatui nie można było nic powiedzieć po spojrzeniu.
- Przypomina go...
- Hm? Kto przypomina kogo dziewczyno?- jego głos wyrwał cię z zamyślenia.
- Co? Nie, przepraszam. Nie powinnam nic mówić...- zarumienilaś się ze wstydu.
- Tak... Wracając. To jest Y/n. W czasie waszej imprezy z jakimikolwiek problemami proszę zwracać się do niej.- powiedział Diluc.
- Masz takie samo imię jak moja przyjaciółka z dzieciństwa! Co za przypadek.
- Dobrze, więc wszystko mamy omówione?
- Zgadza się. W takim razie do zobaczenia dziewczyno. Żegnam Pana.- Rudowłosy się pożegnał i wyszedł. Wy również po chwili wyszliście z pomieszczenia i zeszliscie na dół. O dziwo sporo wam zeszło na tej rozmowie.
- Y/n możesz to zanieść tam do stolika?- spytał Charles widząc cię.
- Jasne.
———
Po długich godzinach skończyłaś pracę. Pozegnalas się z współpracownikami i zamiast iść do domu pobiegłaś do Albedo. Zapukałaś a tam otworzyła ci blond włosa kobieta.
- Dzień dobry skarbie. W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry. Jest może Albedo?
- Aaaa! Mój Albedo znalazł sobie kogoś?! Wchodź, wchodź do środka, zaraz go zawołam.- wzięła twoja rękę i wciągnęła cię do środka.- Albedo! Chodź tu do nas!
- Alice nie musisz krzyczeć. Przecież cię słyszę.- uslyszałyście glos blondyna a po chwili przyszedł do salonu.- O cześć Y/n.
- Albedo skarbie mówiłam ci już wiele razy byś mówił do mnie mamo! Czuje się przez ciebie staro!
- Przecież Klee ma zaledwie 10 lat. Nie przesadzaj.
- To Pani jest ta sławna Alice? O mój Boże. Albedo czemu nic mi wcześniej nie mówiłeś?!
- Nie myślałem że będziesz ją znać.
- Czytałam Pani przewodnik i przydał mi się wiele razy!
- Ciesze się słoneczko. O właśnie. Przyszłaś tu chyba do Albedo. Nie będę wam zbytnio przeszkadzać.- powiedziała i poszła gdzieś w głąb domu.
- O czym chcesz porozmawiać Y/n?
- Chyba się zakochałam.
CZYTASZ
Albedo x Reader "Śnieg nas połączył"
RomancePłeć damska, Reader ma 18-19 lat czyli jest mniej więcej w wieku Albedo, walczy włócznią, posiada Electro wizję jeśli coś mi umknęło dopisze jeszcze