XXVIII

224 20 10
                                    

Czy on- Czy on się właśnie włamał do twojego domu?

"Co ty tu robisz? Wyjdź stąd!" powiedziałaś.

"Aw... Ale dlaczego? Nic złego nie zrobiłem..."

"Ż-żartujesz sobie? Włamałeś się do mnie! Wyjdź stąd albo-"

"Albo co?" Przerwał ci.

"Albo wezwę strażników."

"A co oni mogą mi zrobić? Mam pełne prawo tu przebywać." Uśmiechał się zadziornie.

"Wyjdź z mojego domu. Już."

"A właśnie, patrz co mam ze sobą..." Zaczął po coś sięgać do kieszeni swojej kurtki.

"Czy ty mnie słuchasz? Masz wyjść." Wyciągnął papier i wręczył ci go.

Zaczęłaś czytać.

"Zgodnie z rozkazem 2.331 Y/N L/N ma znów znajdować się w szeregach Fatui.

Podpisano
Tsaritsa"

Nie moglo być gorzej, prawda?

"Co to jest?"

"To co widzisz. Mamy rejs u naszej drogiej koleżanki An. Dokładnie jutro o 18.20."

"Nie żartuj sobie ze mnie. Wyjdź stąd."

"Już, już Y/N, przyszedłem pomóc w pakowaniu twoich rzeczy.."

"WYJDŹ STĄD CZEGO NIE ROZUMIESZ? MAM CIĘ SERDECZNIE DOSYĆ!" podniosłaś głos.

"Chciałem być miły, ale chyba jednak musze użyć siły.." wstał i popatrzył się na ciebie obojętnym wzrokiem. Zaczął się do ciebie zblizać.

"Odejdź ode mnie." Przywołałaś swoją broń jednak on się tym nie wzruszył. Uznałaś, że walka w twoim małym pokoju na nic sie nie zda, i tak go nie pokonasz.

Wybiegłaś z pokoju, a następnie ze swojego domu. Wzięłaś rękę Albedo i zaczęłaś biec do pewnego miejsca.

"Hej, hej! Co się dzieje? Czemu biegniemy?" Spytał goniąc cię.

"Mam plan w głowie!"

"Jaki plan? Co cię napadło?"

Dobiegliście do tawerny. Dosłownie wlecieliście do niej i zabrałaś go na zaplecze. Diluc nie mógł ukryć zdziwienia. Odszedł od lady i poszedł do was.

"Przepraszam bardzo. Co się tu dzieje? Dlaczego wpadacie do lokalu i jak gdyby nigdy nic idziecie na zaplecze, które jest dla pracowników?" Zapytał z założonymi rękami.

"Co? Już tu nie pracuje? Dobra nie ważne... Przepraszam, ze tak wtargnęliśmy, ale muszę wyjaśnić pewien plan. W moim domu nie możemy tego zrobić, a to miejsce było najbliżej."

"Y/n o co ci chodzi?" Albedo zapytał. Diluc jedynie kiwnął głową.

"... Ten człowiek znów był u mnie w domu. Dodatkowo ma jakiś nakaz, który mówi, że mam być zabrana do Snezhnayi.." przełknęłaś głośno ślinę odwracając wzrok.

"Te szumowiny są niemożliwe... I co dalej?" Tym razem Diluc zabrał głos.

"Zawołaj proszę Ventiego. On też musi o tym usłyszeć." Czerwonowłosy poszedł po niskiego barda, a po sekundzie byli już wszyscy, których potrzebowałaś.

Albedo x Reader "Śnieg nas połączył"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz