"Wiesz, nie mogę tu zostać. Nie jest tu bezpiecznie." Powiedziałaś.
Po całej akcji jaka zaszła w tawernie poszłaś z Albedo do jego domu. Siedzieliście, a bardziej leżeliście wtuleni w siebie na jego łóżku.
"Dlaczego?"
"Aj- Childe mnie pewnie już szuka. Musiał już się zorientować, że nie ma mnie w jego domu."
"Przecież nie może cię od tak zmusić byś poszła razem z nim."
"On nie, ale ktoś nad nim już tak." powiedziałaś obojętnym głosem.
"To znaczy?"
"Z opowieści An mogę wywnioskować, że mógł przekonać Zwiastunów nad sobą lub samą Tsaritse, że ma kogoś świetnego w szeregi fatui. A wtedy po ptakach.." odwróciłaś wzrok.
"Dlaczego sądzisz, że mógłby coś takiego zrobić? Nie rozumiem."
"Dlatego, że w ten sposób jedna moja koleżanka z Mond została ściągnięta do Snezhnayi. Poznał się z nią, a gdy zauważył jej potencjał siłą ją zaciągnął..."
...
Siedzieliście w ciszy. Było dość niezręcznie. Jednak nie miałaś odwagi nic dodawać.
"Ja myślę, że nie może tego zrobić. Mondstand ma swoje prawo i nikogo nie obchodzi, że jakis Zwiastun sobie kogoś wypatrzył." Albedo w końcu się odezwał i spojrzal w twoją stronę. "Poza tym jesteś mieszkanką tego miasta. Żyjesz według tutejszych praw, a nie tych, które są w Snezhnayi."
"... Mogę tutaj spać? Z tobą?" Wypaplałaś chcąc uniknąć dalszej rozmowy.
"Jasne." Uśmiechał się ciepło.
. . .
Kiedy nastał ranek obudziłaś się, u boku Albedo. Usiadłaś i spojrzałaś na niego. Poraz pierwszy widziałaś go w rozpuszczonych włosach. Ładnie mu w obydwu fryzurach.
Wstałaś z łóżka tak, że go nie obudzisz i poszłaś po małą Klee. Postanowiłaś zrobić śniadanie dla blondyna, przecież nie zawsze to on musi wszystko robić.
Weszłaś do pokoju dziewczynki chcąc ją obudzić, ale ona juz była na nogach, cała wesoła.
"Cześć Klee, chcesz mi może pomóc ze śniadaniem?" Zapytałaś kucając rozchylając ramiona.
"Y/n!! Oczywiście!" Dziewczynka podbiegła do ciebie, przytulając cię.
"To chodź do kuchni, ale bądź cichutko dobrze? Nie chcemy obudzić twojego brata, prawda?" Zapytałaś wstając i chwytając jej rączkę. Ona jedynie kiwnęła głową i poszła z tobą.
"A co zrobimy?"
"Hmm... Sama nie wiem... Możemy zrobić omlety." Powiedziałaś uśmiechając się.
"Okej! Czego potrzebujesz?"
"Daj mi proszę jajka, mleko, cukier i mąkę." Blondynka zaczęła szukać potrzebnych składników po całej kuchni, a ty wyjęłaś miskę i trzepaczkę.
"Proszę bardzo! Co teraz?"
"Znajdziesz mi patelnię i olej? Ja w tym czasie zrobię ciasto."
Zaczęłaś od jajek, wbiłaś je do miski i utrzepałaś. Nastepnie wsypałaś trochę mąki, a gdy składniki się ze sobą połączyły, wlałaś mleko. Na sam koniec dodałaś trochę cukru aby omlet był trochę słodki.
Wstawiłaś patelnię na gaz i nalałaś trochę oleju. Gdy się rozgrzał wlałaś trochę ciasta, które zaczęło się smażyć.
. . .
Po 10 minutach skończyłaś gotować, a omlety udekorowałaś truskawkami, które znalazłaś w lodówce.
"Dlaczego tylko dwa?" Klee spytała stając na palcach przy blacie.
"Jeden dla Albedo, a drugi jest dla nas po połowie. Wiem, że nie zjesz takiego dużego omleta." Uśmiechnęłaś się do niej.
"Mogę iść obudzić braciszkaa?" Dziewczynka zapytała odchodząc ewidentnie urażona twoim komentarzem. Kiwnęłaś jedynie głową, a ta pobiegła do pokoju chłopaka.
Położyłaś talerze na stole, układając obok nich sztućce. Do szklanek nalałaś soku pomarańczowego, a gdy już wszystko było gotowe usiadłaś przy stole czekając na rodzeństwo.
Nie musiałaś długo czekać bo po chwili dwie blond głowy przyszły. Klee usiadła obok ciebie, a Albedo patrzył na to dziwnie.
"Coś nie tak..?" Spytałaś zmartwiona. W końcu nie wiedziałaś czy on w ogóle lubi jeść takie rzeczy.
"Nie, po prostu rzadko kiedy ktoś mi robi śniadanie. Dziękuje." Uśmiechnął się i usiadł na przeciwko ciebie.
"Postanowiłam, że to ja w końcu coś dla ciebie zrobie, zamiast ty dla mnie. Smacznego." Chwyciłaś za widelec i zaczęłaś kroić po kawałku. Nie używałaś noża po bo co. Poza tym kto tak robi?
Albedo jednak nie umknęło to, że miał większą porcje niż wy dwie.
"Czemu macie po połowie? Mogę się z wami podzielić."
"Ja nie zjem tyle..." Klee powiedziała łapiąc sie za brzuch. Chyba już osiągnęła swój limit.
"A ja nie odczuwam specjalnie głodu." Wzruszyłaś ramionami kontynuując jedzenie. Albedo nie zadowoliła twoja odpowiedź, ale nie ciągnął tematu dalej.
. . .
"Możemy zajść do mnie? Musze wziąć portfel." Powiedziałaś. Chłopak kiwnął głową i poszliście w stronę twojego miejsca zamieszkania.
"A po co ci portfel skoro idziemy do mojego laboratorium?"
"Zawsze warto mieć przy sobie pieniądze."
"Racja." Uśmiechał się. Po niedługim spacerze byliście przy twoim mieszkaniu.
"Usiądź sobie na ławce, przy stole czy gdzie tam wolisz. Zaraz wrócę." Powiedziałaś i wyjęłaś klucze. Chłopak zdecydował się, że usiądzie na ławce.
Otworzyłaś drzwi po czym od razu je zamknęłaś. Zapaliłaś światło w korytarzu, żeby na nic nie wpaść ani o nic się nie wywalić. Skierowałaś się do swojego pokoju po twój portfel, ale gdy byłaś blisko coś było nie tak. Drzwi były uchylone, a byłaś pewna, że je zamykałaś. Gdy je otworzyłaś nie mogłaś uwierzyć własnym oczom.
"Nie..." Wyszeptałaś.
"Ha~ Czyli, że nadal trzymasz nasze zdjęcia?"
CZYTASZ
Albedo x Reader "Śnieg nas połączył"
RomancePłeć damska, Reader ma 18-19 lat czyli jest mniej więcej w wieku Albedo, walczy włócznią, posiada Electro wizję jeśli coś mi umknęło dopisze jeszcze