XXIX

170 15 2
                                    

Śmieszne bo sie zasmialam przy ostatnim zdaniu w poprzednim rozdziale.
Ogl, załóżmy, ze taki ala szpital znajduje sie w katedrze
————
Otworzyłaś oczy. Nie rozpoznawałaś pomieszczenia, w którym byłaś. Podniosłaś się do siadu na łokciach i rozejrzałaś się do okoła. Zauważyłaś Albedo przy oknie.

"Albedo?" On natychmiast się obrócił i rzucił się na Ciebie.

"Głupia! Wiedziałem, że Twój plan będzie głupi!" Przytulił Cię mocno.

"Ale- co się stało?"

"Ten idiota dał Ci jakiś mocny środek nasenny. A Ty głupia to wypilaś! Wiesz jak się martwiłem?"

"Przepraszam ja... Nie wiedziałam, że to tak się skończy." Spuściłaś głowę w dół.

"No nic. Pójdę po Barbarę. Zaraz wrócę." I wyszedł. Wstałaś i podeszłaś do okna. Widziałaś z niego Cider Lake i nic więcej wiec wywnioskowałaś, że jesteś w katedrze. Po niedługiej chwili Albedo wrócił z Barbarą u boku.

"Jak się czujesz Y/n?" Zapytała blondynka.

"Dobrze, dziękuję."

"Jeśli się na nic nie skarżysz to możecie iść. A jeśli jednak zauważycie coś dziwnego w Twoim zachowaniu to przyjdźcie do mnie."

"Jasne."

Wyszliście z pokoju, a następnie z katedry. Blondyn zabrał Cię do siebie, aby spędzić z Tobą trochę czasu.
Gdy już byliście u niego usiadłaś na kanapie, a on zrobił wam herbatę.

"Gdzie jest Klee? Zawsze przybiega kiedy u was jestem."

"Jest z Kaeyą. Nie może siedzieć cały dzień w domu bo inaczej go rozniesie." Zalał powoli szklankę gorącą wodą.

"Mm... Szkoda. Uwielbiam jak się do mnie przytula." Uśmiechnęłaś się na myśl o przytulasach dziewczynki.

"Domyślam się." Albedo postawił dwie szklanki z herbatą na stole.

"A więc. Powiedz mi co się stało. Nie wiele pamiętam." Zasmiałaś się pod nosem.

"Kiedy wszedłem do ich domu, Ty już leżałaś na ziemi... Nie mogłaś złapać oddechu, ale Venti jakoś Ci z tym pomógł. Potem z jego pomocą zanieśliśmy Cię do katedry i Barbara Ci pomogła." Albedo wydawał się załamany w Twoich oczach. Ale nie dziwiłaś mu się. Też byś tak zareagowała jeśli on albo ktokolwiek bliski tobie zrobił coś tak idiotycznego.

"A co z nim?"

"Widziałem jedynie tyle, że jego matka płakała krzycząc na niego. A tak to sam z siebie wrócił jeszcze tego samego dnia do Snezhnayi."

"Czekaj to ile ja spałam?!" Zapytałaś zdezorientowana.

"Jedną noc, spokojnie. Ale i tak to co zrobiłaś było niewyobrażalnie głupie!" Przytulił Cię mocno.

"Wiem i przepraszam..." Oddałaś uścisk. Albedo przybliżył się do twojej twarzy i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach.

"Y/n, kocham Cię i nie chcę Cię stracić. Wiesz o tym, prawda?" Powiedział gdy już się trochę odsunął od Ciebie.

"Wiem. Ja też Cię kocham Albedo." Przytuliłaś go jeszcze mocniej.

Zapanowała chwila ciszy. Jednak nie była niezręczna. Po prostu cieszyliście się swoim towarzystwem.

"Chcesz zostać na noc?" Blondyn zapytał przerywając wasz piękny moment. Pokiwałaś głową na znak, że się zgadzasz.

"Tylko pójdę do siebie po rzeczy i będzie dobrze." Powiedziałaś. Chłopak Cię puścił, a ty poszłaś do drzwi, przez które wyszłaś.

Po krótkim spacerze widziałaś już drzwi swojego domu. Jednak ktoś przed nimi stał. To była rodzina twojego 'przyjaciela'.

"Dzień dobry. Mogę w czymś państwu pomóc?" Zapytałaś będąc blisko nich, zwracając tym samym ich uwagę.

"Y/n... Proszę wybacz nam za tego człowieka! Odkąd wrócił z Odchłani... Nie był sobą." Powiedziała rudowłosa kobieta.

"Zrozumiemy jeśli nam nie wybaczysz. To czego się dopuścił jest karygodne i niewybaczalne." Tym razem odezwała się głowa rodziny. Wszyscy mieli spuszczone głowy oprócz niego.

"Ja, um.." nagle matka rodzeństwa zaczęła klękać przed Tobą.

"Proszę wybacz nam...!"

"Co Pani robi..? Proszę wstać.." powiedziałaś. Kobieta wstała z twoją pomocą.
"Nie mają państwo za co przepraszać. Nie zrobili państwo nic złego." Uśmiechnęłaś się.

"Ale Ajax.. on-" przerwałaś jej.

"Właśnie. To Childe zawinił. Państwo nie są niczemu winni, więc nie muszą państwo za nic przepraszać." uśmiech zniknął Ci z twarzy na samą myśl o ich synie. Za dorośli przed Tobą uśmiechnęli się z ulgą.

"Y/n ja... Chcę Cię przeprosić za to co Ci wtedy zrobiłam. Nie powinnam była." Spojrzałaś w stronę Toni. Miała minę jakby miała się zaraz rozpłakać.

"Co było minęło. Jeśli to wszystko to muszę państwa przeprosić. Spieszę się troszeczkę."

"Ah, jasne." Mięli już iść, ale kobieta przypomniała sobie o czymś.
"Twoi rodzice są w waszym starym domu. Jeżeli chcesz coś im przekazać to możesz do nas podejść." Pokiwałaś głową na zrozumienie. Oddalając się, rodzina Ci machała i ty tak samo.

Weszłaś do domu i wreszcie wzięłaś rzeczy, które są Ci potrzebne. Wróciłaś szybko do domu Albedo.

"Długo Ci zajęło." Usłyszałaś na wejściu.

"Haha, wiem. Rodzinka mnie zagadała." Odłożyłaś torbę na kanapę.

"Co chcesz robić?" Zapytał.

"Zagrajmy w planszówki!" Można było dostrzec gwiazdeczki w Twoich oczach.

"Planszówki? Serio?" Zapytał z uśmiechem na twarzy.

"Tak! Daj wszystko co masz!"

I takim sposobem spędziliście cały dzień. Nie wiedzieliście nawet kiedy Klee wróciła do domu.
Pod koniec dnia, leżeliście przy zapalonych świeczkach.

"Dziękuję, że ze mną jesteś." Powiedziałaś ziewając.

"Ja też dziękuję. Kocham Cię." Blondyn nie otrzymał odpowiedzi. Zasnęłaś w jego ramionach.

————

TO TEZ MI SIE NIE PODOBA

Albedo x Reader "Śnieg nas połączył"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz