Wracam późnym popołudniem do mieszkania Tae, poprawiając przy tym swój Gryffoni szalik w kolorach żółci i pomarańczu. Jesień w Hongdae zdążyła pokryć miasto złotymi i czerwonymi liśćmi oraz mroźnym powietrzem, co nie podoba się większości mijających mnie przechodniów, sądząc po ich smętnych minach. Może to wina powrotu z pracy, a nie pogody, chociaż nie jestem przekonany. Przyglądam się krajobrazowi miasta, starając się nazwać emocje, jaka mi teraz towarzyszy, ale nic z tego. Nie czuję nic konkretnego, więc skręcam w ciasne uliczki, którymi prowadziłem zeszłej nocy Tae.
Zaburzenia emocjonalne zacząłem odczuwać w wieku piętnastu lat, kiedy wyprowadziłem się do licealnego bursu. Nie wiedziałem czy odpowiada mi wizja spędzania samotnie popołudni, nocy i ranków w małym, jednoosobowym pokoju, gdzie sam starałem się dotrzymywać sobie towarzystwa. Wśród licealnej hierarchii nie byłem w niej w ogóle brany pod uwagę, znajdowałem się poza grupkami i kręgami znajomych. Byłem wtedy bardzo nieśmiały, do tego żadna z tamtych osób nie wydawała mi się warta poznania. Wtedy w ostatniej klasie dołączył do nas Jin, który dosiadł się do mnie w ławce. Skazał się wtedy na wykluczenie ze szkolnej społeczności, jednak nie wydawało mu się to istotne. Od tamtej pory zjawiał się w moim pokoju, wypełniając ciszę swoim doniosłym śmiechem. Potem dostaliśmy się razem na studia i nasza przyjaźń nadal trwa.
- Gdzie byłeś? Powinieneś skończyć szybciej. - słyszę od razu głos Tae, kiedy wchodzę do mieszkania.
Zdejmuję z nóg przemoczone od błota trampki, po czym wchodzę do kuchni, gdzie dwójka chłopaków je już obiad. Uśmiecham się widząc kurczaka i ryż, bo zdążyłem zgłodnieć.
- Zajęcia się przeciągnęły, a autobus odjechał, więc przyszedłem pieszo. - opowiadam, siadając między nimi na taborecie.
- Jasne. - stwierdza ironicznie, podsuwając mi talerz z obiadem. - Mogłeś zadzwonić.
- Zostawiłam Ci kartkę, byłem na zajęciach. - wywracam oczami, wiedząc do czego ta rozmowa dąży. - Jakbyś nie spał do południa przez kaca, mógłbym zadzwonić, inaczej wkurzasz się, gdy cie budzę.
- Jak zawsze wszystko moją winą. - prycha wyraźnie zirytowany.
- Możemy o tym porozmawiać. - oznajmiam spokojnie, starając się nie ponieść emocjom jak on.
Zamiast zrozumienia słyszę głośne, wymowne westchnięcie. Chłopak wstaje od stołu i idzie obrażony do swojego pokoju, gdzie trzaska za sobą drzwiami jak obrażony nastolatek. Patrzę zdezorientowany na Jungkooka, który siedzi cicho, nie chcąc się najwyraźniej wtrącać w naszą typową kłótnie o nic. Jest mi wstyd, że musiał tego słuchać.
- Tae średnio znosi krytykę. - mówi po chwili ciszy, gryząc kurczaka. - Kiedyś prawie mnie zwyzywał, kiedy pouczałem go, że śmieci się segreguje.
Uśmiecham się lekko, bo Jeon najwyraźniej chce poprawić mi humor. Dojadam swój obiad, starając się nie myśleć o nastrojach swojego chłopaka, który ostatnio traktuje mnie gorzej. Mam wrażenie, że go denerwuje, a może faktycznie we mnie jest problem. Jest szansa, że rzeczywiście czepiam się go zupełnie bezsensownie, ale z drugiej strony to on zaczął.
- Pobrałem drugą część "The Last Of Us" - zagaduje Jungkook. - Chcesz pograć dopóki Taehyung się obraża?
Na te słowa świecą mi się oczy, bo przypomina mi się dzieciństwo, kiedy patrzyłem jak mój tata grał w pierwszą część tej gry wiele lat temu. Kiwam głową twierdząco, wiedząc że Tae będzie się gniewał zapewne jakiś czas, a ja nie mam co ze sobą zrobić. Mógłbym wrócić teoretycznie do domu, ale nie widzą mi się kolejne spacery, jestem zmęczony.
Idę za Jeonem do jego pokoju, w którym byłem tylko kilka razy odkąd tu przychodzę, ale zawsze robią na mnie wrażenie medale sportowe na ścianach. Podziwiam jego sukces, który osiąga w tak młodym wieku i niezachwianą motywację do swojej pasji.
Siadam z nim na kanapie, a chłopak wręcza mi kontroler od konsoli, wyciągając też potem paczkę żelków w kształcie dżdżownic.
CZYTASZ
ALEXITHYMIA ;; jikook
FanfictionPark Jimin ma trudność z nazwaniem i określeniem swoich uczuć, nie dostrzega w sobie czystego smutku, szczęścia, irytacji czy znudzenia. Nieumiejętność zrozumienia swoich emocji sprawia mu problem w wykonaniu pracy zaliczeniowej na zajęcia artystycz...