10; Cholernie Mnie Zaskakujesz

247 20 4
                                    

Jeon złamał obietnice, ponieważ po naszym pocałunku nie dał mi żadnego wyjaśnienia kim właściwie dla siebie jesteśmy lub co dokładnie do mnie czuje. Dwa dni chodziliśmy po wspólnym mieszkaniu, udając, że nic wielkiego się nie stało, chociaż zaczepialiśmy sie wzorkiem czy małymi gestami w postaci pociągnięcia po plecach dłonią, sugestywnym uśmiechem czy puszczeniem oczka. Dawaliśmy sobie znaki o zdesperowanym pragnieniu nawet niewinnego dotyku od drugiego, a to za plecami Tae, który postanowił częściej za mną chodzić, nawet do kuchni. Mam wrażenie, że się domyśla, może zauważa napięcie między mną a Jeonem, wszystkie werbalne znaki albo znikanie na dłużej niż zazwyczaj. To sprawia, że jestem niespokojny, czuję się jak zdrajca, bo w końcu zdradziłem swojego chłopaka. Powinienem był z nim zerwać przed zaangażowaniem w relacje z Jungkookiem, doskonale o tym wiem, ale on sam zamknął mi te furtkę straszeniem moim ojcem. Staram się przed sobą jakkolwiek wybielić, aby poczuć mniej wyrzutów sumienia, których z czasem tylko mi przybywa.

- Wyjadę jutro z rana, mam nadzieję, że mama nie zagoni mnie do pomocy w kuchni. - stwierdza Tae, krojąc ze mną pomidory do zupy. - Wybacz, że zostaniesz na święta sam, ale wiesz, że cię nie lubią. Nie chcę niepotrzebnych kłótni, poza tym nie czułbyś się tam dobrze.

- I tak nie obchodzę żadnych świąt, nic się nie stało. - mówię szczerze, słysząc po tym otwieranie drzwi wejściowych.

Do kuchni wpada Jeon, oddychając ciężko, będąc przy tym czerwony na twarzy. Patrząc po sportowym ubraniu był pobiegać, czego zwykle nie praktykował, ale po wygranych zawodach ma najwyraźniej ochotę na więcej sukcesów, stąd motywacja.
Podaję mu butelkę wody, po czym wracam do gotowania, starając się nie rozpamiętywać teraz sytuacji z przedwczoraj.

- Jimin pojedzie dzisiaj na uczelnie autobusem. - oświadcza Tae, chociaż nie mam o takim stanie rzeczy pojęcia. Dlatego patrzę po nim zdezorientowany, a potem po Jeonie.

- A czemu nie mogę go podwieźć? Jeździmy codziennie rano od ponad roku. - mówi, jakby tamten go obraził. - Poza tym nie mów za Jimina, nikt cie nie pytał o zdanie.

- Słucham? - Tae krzyżuje ręce na klatce, zaczynając podnosić głos. - Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, Jeon. Powiedziałem, żebyś przestał przymilać się do mojego chłopaka, pojedzie busem.

- Jeszcze raz powiesz coś za niego, a się naprawdę wkurwię. - pada z ust Jeona takim samym tonem jak Tae.

Moja dezorientacja rośnie, kiedy na siebie krzyczą, wpatrując przy tym jakby mieli się zaraz pobić, jak nie zabić. Sytuacja wisi na włosku, wystarczy jeszcze jedno obraźliwe słowo, a zaraz zaczną się szarpać, więc aby uspokoić wrzący testosteron, staje między nimi i zaczynam się nerwowo śmiać.

- Miło z waszej strony, że oboje się o mnie martwicie. - zaznaczam, skupiając ich uwagę na sobie. - Ale chciałem was właściwie zaprosić na mały wernisaż. Po przerwie zimowej wystawią nasze rzeźby i możecie przyjść, oboje. - zaznaczam, przeskakując wzrokiem z jednego na drugiego. - Pojadę dzisiaj ostatni raz z Jeonem, dobrze? - kieruję to pytanie do Tae, a on daje za wygraną, jednak wraca obrażony do pokoju.

Wzdycham ciężko, kierując się zmęczony do wyjścia, ciągnąc przy tym Jeona za sobą za nadgarstek.

Jedziemy czerwonym samochodem przez zaspy śnieżne, mijając wyłączone przez mróz światła, przez co w mieście zrobiło się małe zamieszanie. Stoimy z tego powodu w korku, gdzie przechodnie poruszają się szybciej od nas, co jest dość zabawne. Zwracam wzrok na Jeona, patrzącego intensywnie przed sznur samochodów, jakby miał nadzieję, że wszystkie auta przed nim zaraz magicznie się rozpłyną.

- Czemu tak się na niego rzuciłeś? - pytam w końcu, włączając przy tym ogrzewanie w samochodzie.

- Ja się nie dam mu podporządkować. - oświadcza z lekką irytacją. - Poza tym nie mogę patrzeć jak traktuje tak ciebie, chociaż chyba lubisz ten stan rzeczy.

ALEXITHYMIA ;; jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz