2. Tak Cię Właśnie Widzę

225 14 5
                                    

Minął kolejny październikowy tydzień, liście zdążyły opaść z drzew na chodniki, tworząc kolorowe dywany, ciągnące się przez całe miasto. Dzieci zaczęły nosić kolorowe czapki, które najpewniej kazały im założyć mamy, a jesienna atmosfera zrobiła się dość melancholijna. Zerkam na okno, na którym utworzyły się już różnorodne szlaki wody od deszczu, utrzymującego się nieprzerwanie od kilku dni.
Uśmiecham się tylko lekko, po czym wracam do malowania swojej pracy na zaliczenie. Nabieram na pędzel trochę rozwodnionej akwareli, po czym przeciagam nim po dużym płótnie, robiąc tym samym niebieską smugę na obrazie. Mrużę oczy, starając się ocenić czy wszystkie proporcje na moim dziele współgrają ze sobą oraz czy kolory, których użyłem, są wystarczająco kompatybilne z gamą barw, jaką sobie na początku założyłem.

- To latarnia? - pyta Taehyung, który siedzi za mną na łóżku.

- Tak, miał być klimat morski, a ja nie mam czasu na coś bardziej kreatywnego. - stwierdzam, mieszając farby.

- Ty nigdy nie masz czasu, potem siedzisz całą noc i rysujesz, malujesz albo dłubiesz coś tym śmiesznym haczykiem. - śmieje się. - Jesteś w swoim artystycznym zamieszaniu uroczy.

- To dłuto, a nie haczyk.- prycham urażony. - Dzięki Tae.

Uśmiecham się lekko pod nosem, patrząc na swoje brudne, kolorowe ręce, po czym rozciągam się, bo siedzenie kilka godzin na podłodze daje się mojemu kręgosłupowi we znaki. Jednak w słowach Tae jest dużo prawdy, sam sprawiam sobie problem zostawiając każdą pracę zaliczeniową na ostatni możliwy moment, ale myślę, że to kwestia mojego lekkiego roztargnienia.
Mimo wszystko mam już gotowe cztery pracę z sześciu, więc do jakiejś trzeciej w nocy powinienem się wyrobić.

- Podwiezie nas dzisiaj Jiyang po dwudziestej pierwszej. - rzuca mój chłopak. - Bądź gotowy.

Mentalnie wywracam oczami, przypominając sobie o tym, że Tae chciał iść dzisiaj na imprezę do klubu.
Poznałem go po jednej z nich, kiedy ledwo trzeźwy postanowił dołączyć się do mnie, gdy wracałem późno do domu. Dotrzymał mi towrzystwa całą drogę, rzucając ciągle jakieś żenujące teksty na podryw, co wtedy wydawało mi się urocze. Dałem mu swój numer i odezwał się kilka dni później, potem kilka randek, po których zostaliśmy oficjalnie parą. Podobało mi się jego życie chwilą, lekkie szaleństwo, uwodzicielski uśmiech i naturalna charyzma, która przyczyniła się do powstania naszego związku. Zakochałem się w nim, chociaż nie byłem do końca pewien czy to miłość, jednak po przeczytaniu definicji w internecie oraz książek romantycznych stwierdziłem, że to chyba właśnie to uczucie. Przyjemne, rozgrzewające w sercu, motywujące. Uznałem, że czuję się tak przy Tae, jednak te emocje ostatnio gasną.

- Muszę skończyć te prace, poza tym szczerze mówiąc nie chce tam iść. Wolałabym chyba obejrzeć film albo w coś pograć, co myślisz? - pytam, odwracając się do niego.

- To nudne. - stwierdza, patrząc po mnie krzywo. - No Jimin, nie daj się prosić. Powinniśmy chodzić razem, jeśli jesteśmy parą.

- Innym razem, dobrze? - pytam lekko niepewnie, bo czuję się przy nim metaforycznie mały.

Chłopak wymownie wywraca oczami, po czym wstaje z łóżka i zaczyna zbierać swoje rzeczy. Patrzę po nim pytająco, bo nie rozumiem do końca co się dzieje i czemu jest zły.

- Jeśli nie chcesz, to nie idź, ale nie miej pewności, że nie spotkam tam kogoś innego, kto nie marudzi i chce się bawić. - uśmiecha się do mnie sztucznie, po czym ubiera się i wychodzi z mieszkania, zostawiając za sobą bardzo gęstą atmosferę.

Spuszczam wzrok na podłogę, czując się teraz źle, chyba mi przykro, a może jestem w szoku, sam nie wiem. Mój chłopak dał mi jasno do zrozumienia, że jeśli nie będę się mu podporządkowywać, to znajdzie sobie kogoś innego na moje miejsce. Ostatnio mieliśmy problemy, ale nie spodziewałem się, że ma mnie aż tak dość. Przez to mam wrażenie, że naprawdę coś ze mną nie tak, może rzeczywiście jestem nudny, powinienem chodzić za nim krok w krok, żeby go nie stracić. Nie chcę zostać sam, nie chcę żeby mnie wymienił, do tego nie mogę wrócić do domu rodzinnego.

ALEXITHYMIA ;; jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz