20; Jesteś Taki Naiwny

213 14 7
                                    

Wychodzę z budynku uczelni, rozglądając się na boki, aby odnaleźć wzrokiem Taehyunga, jednak niespodziewanie zauważam przed sobą Jeona, na którego widok robi mi się słabo. Chłopak podchodzi do mnie, uśmiechając się delikatnie, czego nie widziałem od bardzo dawna. Dodatkowo słońce muska jego policzki, a lekki, ciepły wiatr przeczesuje roztargane włosy. W normalnych warunkach poczułbym na pewno gorąco w sercu, jednak jest inaczej, ponieważ wewnątrz mnie istnieje jedynie panika.

- Cześć, pomyślałem, że dawno cie nie odbierałem. Nadal nie mogę jeździć samochodem przez ortezy, więc podjechałem busem. - zaczyna, drapiąc się niezręcznie po karku. - Pomyślałem, że zabiorę cie na jedzenie, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy, ja stawiam. Jeśli będziesz miał ochotę, to chętnie przeszedłbym się do muzeum, w którym byliśmy. Czytałem, że mają nową wystawę, spodoba Ci się. Moje kolana zniosą mały specerek z pięknym chłopakiem u boku. Jeśli oczywiście chcesz spędzić ze mną czas.

Jego słowotok można skrócić w "pogódźmy się". Właśnie wyciąga do mnie rękę po tygodniach krzywdzącej ciszy, której sam bardzo chciałem zaprzestać. Jednak rozglądam się nerwowo na boki, wiedząc, że ktoś zaraz zepsuje nam te chwile, a nowe kłopoty tylko przybędą.

- Dobrze, chodźmy stąd. - uśmiecham się niezręcznie, łapiąc go za nadgarstek, żeby jak najszybciej odejść od tego miejsca.

Jest za późno. Przed nami staje Taehyung, patrząc z rozbawieniem na Jeona, jakby czekał na to spotkanie. Drugi z kolei jest w szoku, staje w miejscu z otwartą buzia, jakby przed nim objawiła się jakaś boska postać, a bardziej z otchłani piekieł. Od razu zabiera mnie za siebie, chcąc najwyraźniej chronić przed Tae.
Serce wali mi jak szalone, bo miałem mimo wszystko nadzieję na to, że do spotkania nigdy nie dojdzie.

- Co ty tu robisz? - pada z ust Jeona.

- Przyszedłem jak codzień po Jimina. - odpowiada obojętnie, ale po tym zaczyna się uśmiechać. - Twój chłopak ci nie powiedział, że od tygodni rozmawiamy? Między innymi o tobie.

Spojrzenie, które dostaję od Jungkook przeszywa całe moje ciało, zapamiętam je do końca życia, bo nigdy wcześniej nie widziałem w niczyich oczach tyle zawodu. Przypominają mi się słowa z dzisiejszego wykładu o historii sztuki, w tym aspekt historyczny i cytat- "I ty Brutusie przeciwko mnie." Zdrada, chyba z tym uczuciem zmaga się teraz Jeon. Jednak nie w fizycznym aspekcie, a emocjonalnym co jest moim zdaniem dużo gorsze. Z każdą kolejną chwilą dociera do mnie jak wiele sobie naważyłem przez ten czas i jak bardzo skrzywdziłem swojego chłopaka.

- Mam cie kurwa dość.

Te słowa padają z ust Jungkooka zanim rzuca się z pięściami na Tae. Zaczynają się szarpać, szturchać, przeklinać na siebie. Wokół nas gromadzą się gapie, patrzący z niezdrowym zainteresowaniem na bójkę w biały dzień, w środku miasta. Pewnie myślą, że to dwójka pijanych chłopaków albo wynik dyskusji o klubach sportowych czy polityce, a rzeczywistość jest absolutnie inna.

Nie wiem dlaczego, ale mnie paraliżuje. Nie jestem w stanie drgnąć, obserwując drastyczny widok przed sobą. Mój ojciec też pobił się w ten sposób z obcym mężczyzną? Wokół nich również stał bierny tłum, jedynie patrzący ślepo w nich jak w ekran telewizora? Wtedy też nikt nie pomógł? Lała się krew, a nikt nie zareagował? Mam wrażenie, że taki sam obrazek spełnił się tego feralnego wieczoru, jednak znając zakończenie tamtej historii, nie chce dopuścić, aby stała się ponownie. Dlatego staram się stanąć między nimi, odciągnąć któregoś, chociaż mają o wiele więcej siły ode mnie, podbitej teraz dodatkowo adrenaliną.

W pewnym momencie wszystko ucicha, obserwuję jak Taehyung kopie Jeona w kolano, a ten upada bezwładnie na chodnik. Robi się blady, po jego wyrazie twarzy widzę, że strasznie cierpi, nie mogąc przy tym wstać na równe nogi.
Patrzę z nienawiścią na Taehyunga, który udowodnił mi teraz, że wcale się nie zmienił. Ponownie dostrzegam w jego oczach nieludzki gniew, którego tak bardzo się bałem tamtego wieczoru. Wyuczonych emocji jednak nie da się pozbyć, a jest mi wstyd przez to, że nie rozumiałem tego wcześniej.

Tae ponownie ucieka, zauważając dopiero teraz ludzi gromadzących się wokół, najpewniej znowu się gdzieś ukryje, nie chcąc ponieść konsekwencji swojej agresji.

Kucam spanikowany przy Jeonie, bo wszystko stało się tak szybko, że nie do końca mogę myśleć trzeźwo, ale jedno do mnie dociera, wymierzając bolesny cios w policzek- skrzywdziłem właśnie swojego chłopaka, osobę którą strasznie kocham, w poczet kogoś, kto nigdy nie zasługiwał na drugą szansę.

Zawaliłem.

-
Trzy godziny później siedzę zestresowany na niewygodnym krześle w poczekalni na oddziale ortopedycznym. Obgryzam z nerwów paznokcie, obserwując chudego chłopaka, siedzącego naprzeciwko, ma temblak na prawej ręce i ciągle rozmawia ze swoją mamą. Obok nich stoi młoda dziewczyna ze swoim ojcem, który chce jej wepchnąć obiad na wynos. Zapewne przyniósł jej go, wiedząc, że poczekają razem dość długo w poczekalni.
Zastanawiam się nad wszystkimi moimi błędami, przyczynami czemu znaleźliśmy się z Jeonem w tej właśnie sytuacji. Jest mi wstyd, bo naiwnie wierzyłem, że Taehyung się zmienił, a najwyraźniej pozostał taki sam. Czuję się winny temu, że Jungkook przez to ucierpiał.

Późnym wieczorem, kiedy cała poczekalnia pustoszeje, a ja ledwo siedzę w pozycji pionowej, zmęczony drastycznymi wydarzeniami oraz spędzeniem w tym miejscu kolejnej godziny, zauważam Jeona, wychodzącego z gabinetu o kulach.
Chce mi się wyć, bo dobrze wiem, że to wszystko moja wina.

- Wypisał mi zwolnienie na dwa miesiące. Nie pojadę na kolejne zawody. - rzuca bardzo chłodno, siadając obok mnie.

Nie mogę spojrzeć mu w oczy, nawet nie wiem od czego mam zacząć swoje tłumaczenia, a każdy dźwięk, jaki chce z siebie wydać, jest skutecznie tłumiony. "Przepraszam" tym razem nie wystarczy.

- Po co się z nim spotykałeś? - pyta, przerywając ciszę między nami.

- Byłem pewny, że się zmienił.

Chłopak naprawdę ciężko wzdycha, co udowadnia mi kolejny raz tego dnia moją głupotę i winę.

- Przecież cie pobił, a wcześniej wykorzystywał. Przez niego płakałeś, krzyczałeś, rzucałeś garnkami. Czemu miałby nagle.... Aish, jesteś taki naiwny. - unosi na mnie głos, jednak przerywa, żeby zrobić kilka bardzo głębokich oddechów. Uspokaja się, starając się najwyraźniej być teraz tym odpowiedzialnym głosem rozsądku. - Słoneczko, kiedy nawet nie byliśmy jeszcze razem, czytałem artykuły i książki o tym, czemu ofiary przemocy żyją ze swoimi oprawcami. Rozumiem, że tobą skutecznie manipuluje i tego nie dostrzegasz, czujesz dziwnego rodzaju patologiczną lojalność wobec niego, bo zapewnił Ci podstawowe potrzeby, gdy potrzebowałeś pomocy. Naprawdę staram się to pojąć i starałem przez cały czas, kiedy obserwowałem, jak tobą pomiata. Ale nie po to uwolniłeś się od niego, aby wracać do takiego stanu rzeczy. Może rzeczywiście był teraz miły, dawał ci wsparcie, którego ja ci ostatnio nie dałem. - przerywa na chwilę, aby zebrać myśli. - Nawet jeśli masz teraz duży chaos w głowie, pomyśl o tym, że przenigdy nie zrobiłem nic przeciwko tobie, zawsze byłem dla ciebie, dlatego posłuchaj się w tej sytuacji mnie, Min. Zaufaj mi, Taehyung zrobi ci krzywdę. Skończ ten etap raz na zawsze, bo nie jesteś mu nic winien. Nie po to się przeprowadzaliśmy, aby ponownie przechodzić przez cały ten syf.

Kiwam jedynie głową, słysząc słuszność jego słów. Czuję się tak strasznie źle.

- Czemu nie powiedziałeś mi, że się z nim spotykasz? - pyta.

- Nie chciałem, żeby doszło do tego, co i tak się stało. - odpowiadam, podnosząc na niego wzrok.

W jego oczach nie ma już gniewu, może odrobina smutku, ale między innymi wyrozumiałość. Najwyraźniej zrozumiał mój pogląd na sytuację, ułożyło mu się też w głowie czemu ostatnio się kłóciliśmy. Mimo wszystko na pewno odczuwa jakiś żal wobec mnie, którego nie chce teraz pokazywać. Oboje mamy najwyraźniej dosyć wrażeń, a szczególnie toporu wojennego między nami.

- Chodź do mnie. - mówi, rozkładając ramiona.

Przytulam go mocno, chociaż najpewniej na to nie zasługuję. Cały stres, zmartwienia oraz ból w sercu ustaje, kiedy mogę być blisko niego, będąc pewny, że nie jest na mnie zły, a na Tae, którego już nigdy nie chce gościć w swoim życiu.

Jeon ma rację, czas ruszyć dalej.

ALEXITHYMIA ;; jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz