7; Nie Przeżyję Tego

214 16 0
                                    

Piękny, piątkowy poranek- piąta rano, okrutny mróz za oknem oraz ciemnica w całym mieszkaniu, jakbym zabłądził, sądziłbym, że to ciemnia albo opuszczone lokum. Mimo niechęci wlokę nogami do kuchni, trzęsąc się cały od zimna, bo poranki zrobiły się bolesne odkąd nastała zima. Pociągam nosem, wchodząc do pomieszczenia, w którym widzę o wiele żywszego od siebie chłopaka o ciemnych, roztrzepanych włosach i bandażach na kolanach.

- Dzień dobry słoneczko, jak się spało? - pyta, lustrując mnie wzrokiem. - Siadaj, podzielę się śniadaniem.

- Cześć Jeon. - uśmiecham się lekko, siadając ociężale na krześle przy stoliku.

Przecieram oczy, nie mogąc się dzisiaj wyjątkowo dobudzić. Może to kwestia ostatniego dnia tygodnia roboczego i zmęczenia codzinnym widokiem piątej na budziku lub problemów ze snem, które zaczęły się od powrotu Tae. Nie wiem czemu, ale stresuję się śpiąc przy nim, sama jego dłuższa obecność zaczęła wywracać mi żołądek do góry nogami.

- Ta dam! Popisowe danie a'la Jeon Jungkook. - zadowolony chłopak stawia przede mną owsianke z owocami, jogurt oraz kubek różanej herbaty.

Patrzę po tym jedzeniu, czując się strasznie głodny, ale równocześnie w głowie nadal rozbrzmiewają mi słowa Taehyunga o mojej wadze.

- Zjem później. - uśmiecham się do niego, nie chcąc sprawiać mu przykrości. - Nie jestem głodny.

- Dopiero wstałeś, musisz być głodny. - stwierdza, zakładając ręce na biodrach.

Chłopak marszczy brwi, zaczynając najwyraźniej analizować stan rzeczy, po czym nachyla się nade mną, wpatrując groźnym spojrzeniem.

- Co się dzieje? - pyta. - I zanim zaczniesz wciskać mi kit o braku apetytu, zastanów się. Patrzyłem jak moja mama umierała przez to, że nikt nie chciał jej pomóc, więc znam tego typu sztuczki i kłamstwa, ale ja nie przepuszczę takiego czegoś. To flaga alarmowa, więc mów mi co się dzieje.

Jego ton głos nie znosi sprzeciwu, więc tylko ciężko wzdycham, zaczynając jeść jogurt, patrząc po nim cały czas gniewnie.

- Taehyung kazał mi schudnąć, żebym nie przynosił mu wstydu.

- Co on ci powiedział? - pyta, patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.

Jego spojrzenie jest w tym momencie zdecydowanie zbyt żywe jak na te godzinę, więc spuszczam wzrok na talerz. Chłopak naprawdę ciężko wzdycha, po czym bierze wolny taboret i siada na nim przy moim boku. Kładzie głowę na moim ramieniu, mając najwyraźniej dość.

- Nie mam teraz sił psychicznych na tego debila. - stwierdza po chwili zastanowienia. - Pomogę Ci z nim po zawodach, dobrze? Ale absolutnie nie bierz jego słów do siebie, bo gada głupoty, jesteś pięknym mężczyzną, najatrakcyjniejszym jakiego widziałem, naprawdę. - mówi zmęczony. - Ostatnio nie rozmawialiśmy, nie wiedziałem, że u ciebie jest źle.

- Przepraszam, obiecałem, że cię nie zostawię, a nie odezwałem się do ciebie przez ten cały tydzień. - przyznaję, czując się teraz głupio. - Po naszym wspólnym weekendzie nie byłem pewny co jest między nami.

- Oh. - chłopak podnosi głowę z mojego ramienia, zaczynając się rumienić. - Nie myślałem, że tak to odczytasz. Przyjaźnimy się, oczywiście że się przyjaźnimy. - powtarza, kiwając głową, jakby sam chciał się do tego przekonać. - Wiem, że jesteś z Tae, poza tym ostatnio kogoś poznałem.

- Oh. - ten wymowny dźwięk tym razem wychodzi z moich ust. - To fajnie, mam nadzieję, że go poznam. - uśmiecham się do niego, chociaż jest to trochę wymuszone.

Między nami zapada dość niezręczna cisza, przebita moim mlaskaniem. Jeon najwyraźniej poczuł się niekomfortowo z moim wyznaniem, a ja z jego. Nie myślałem, że znajdzie sobie drugą połówkę, w ogóle tego nie zakładałem, bo odkąd pamiętam był sam. Do tego o nikim mi nie opowiadał, ale może poznał miłość swojego życia w ciągu tego tygodnia, to też możliwe. Nie wiem jak się z tym czuję, chyba źle, ale nie mam pojęcia czemu. Powinienem cieszyć się jego szczęściem, w końcu jak sam uznał- przyjaźnimy się, ale jest zupełnie inaczej. Nie chcę, aby ktoś zabrał go tylko dla siebie, bo zdążyłem się do niego przywiązać, boję się, że zapomni o mnie i o naszych wspólnych chwilach, a to byłoby bolesne.

ALEXITHYMIA ;; jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz