Obracam w dłoniach ołówkiem, stukając nim co jakiś czas o kartkę. Słońce razi mnie w oczy, kiedy przypatruję się małemu rodzinnemu piknikowi w parku. Wyglądają na szczęśliwych, siedząc wspólnie na kolorowym kocu, gdzie młoda kobieta wyjmuje z torby jedzenie, a chłopak ubrany na czarno zabawia ich dziecko. Mała ma może rok, dwa, nie szczególnie umiem określić wiek, bo nigdy nie miałem styczności z dziećmi, ale nosi różowy pajacyk, śliniąc się na niego. Uśmiecham się pod nosem, kiedy kobieta zaczyna krzyczeć na partnera za to, że nie wziął pieluch, co musi być dla nich rzeczywiście poważną katastrofą.
- Uruchomił Ci się instynkt rodzica? - pyta Jin, szturchając mnie w ramię. - Może zaadoptujecie z Jeonem, co? Takie małe z dużymi oczami, będę mu przynosić słodycze, o! Chciałbym zostać tym fajnym wujkiem. - mówi zaaferowany, potrząsając mnie za ramię.
- Rodzicielstwo jest chyba nie dla mnie Jin, poza tym nie chce stąd wyjeżdżać, a związki jednopłciowe nadal nie mają tu jeszcze podstawowych praw człowieka. - rozczarowuję go, na co ciężko wzdycha. - Czy Twoja narzeczona jest w...
- Nie! Broń Boże, jestem tylko biednym studentem, a ona zaczyna staż. - przerywa mi, nawet nie chcąc dać wybrzmieć temu słowu, aby nie zwiastować nieszczęścia w jego przypadku. - Gadamy o rodzinie, a mieliśmy rysować liście, drzewa, kwiaty i inne nudne rzeczy.
Przekartowuję swój szkicownik, widząc, że zostało mi jeszcze kilka pustych stron do zapełnienia. To zaliczenie jest naprawdę czasochłonne, ponieważ przesiaduję z Jinem już czwarty dzień z rzędu na ławce w parku centralnym, niczym stare babcie na spotkaniu towarzyskim. Plus jest taki, że przynosi mi codziennie wypieki, w tym moje ulubione pączki wyrobu jego mamy, z lukrem i nadzieniem wiśniowym. Tym bardziej jestem rozpromieniony, kiedy wręcza mi torebkę z wspomnianym pączkiem i mogę zjeść go, brudząc się przy tym na twarzy.
- Jesz jak dziecko. - śmieje się, patrząc po mnie. - Aish, zapomniałem, muszę iść obejrzeć sale weselną.
- Leć, ja też będę już szedł po Jeona, zaraz kończy trening. - rzucam, pomagając mu spakować wszystkie ołówki, kredki i pisaki z naszej ławki.
Postanawiam dokończyć jedzenie, a potem założyć torbę na ramię i iść powoli w kierunku największej sali sportowej w dzielnicy. Rozpinam po drodze suwak bluzy, ponieważ słońce dzisiaj grzeje jak nigdy, dając poczucie beztroskiego lata. Jednak od wizji wakacji, słońca i drinka z palemką dzieli mnie kilka egzaminów, w tym jeden zapowiadający się bezwzględną porażką. W nauce mają mi pomóc książki, które tacham ze sobą w torbie, chociaż mam wrażenie, że ważą łącznie więcej ode mnie.
Zastanawiając się nad testem o historii sztuki, wpadam przypadkowo na jakiegoś wysokiego chłopaka.- Przepraszam, zamyśliłem się. - mówię zażenowany.
- Jiminnie, nie przechodźmy od razu do fizyczności.
Wzdycham ciężko, słysząc ten głos. Stoi przede mną chłopak z przekrzywionym nosem i siniakiem pod okiem, pachnący na kilometr mieszanką alkoholu z papierosami. Kim Taehyung we własnej osobie.
- Z tego co wiem masz zakaz zbliżania. - stwierdzam, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Przyszedłem w interesach.
Prycham słysząc zdanie niczym z filmu kryminalnego lub koreanskiej dramy o mafii.
Stojąc przed nim nie czuję się już jak ostatnim razem, nie jestem od niego słabszy ani nie odczuwam w sobie żadnej paniki. Może szok, ale na pewno są to kontrolowane emocje.- Wycofaj oskarżenie na policji o pobiciu, a ja nie będę już wchodził Ci w drogę, dobrze? - pyta, oglądając mnie z góry do dołu.
- Tae, pogadajmy szczerze. - uśmiecham się do niego. - Fakty są takie, że mnie pobiłeś, gdzie mogłem tak naprawdę umrzeć, a potem w krótkim odstępie czasu rzuciłeś się na Jeona, powodując przewlekły uraz, wykluczający go z kariery sportowej na miesiące. - kręcę głową na boki. - Myślisz że mój prawnik naprawdę jest tak głupi, żeby nie wykorzystać tego przeciwko tobie? Słonko, jeśli jeszcze raz się do mnie zbliżysz, wniosę sprawę do sądu.
CZYTASZ
ALEXITHYMIA ;; jikook
FanfictionPark Jimin ma trudność z nazwaniem i określeniem swoich uczuć, nie dostrzega w sobie czystego smutku, szczęścia, irytacji czy znudzenia. Nieumiejętność zrozumienia swoich emocji sprawia mu problem w wykonaniu pracy zaliczeniowej na zajęcia artystycz...