Taehyung przed chwilą wyszedł z mieszkania, wyjeżdżając tym samym na cały weekend, przy czym niewiadomo w jakim stanie egzystencjonalnym wróci. Lekko poirytowany tą sytuacją idę do kuchni, gdzie zaczynam szukać jednej, konkretnej patelni, gdzie moja cierpliwość szybko się kończy i finalnie robię hałas, przewracając wszystkim w szafce.
- Jimin, co te patelnie ci zrobiły? - słyszę zaspany głos Jeona za sobą, ale mu nie odpowiadam. - Ktoś tu nie ma humorku od rana.
- Odczep się. - wywracam oczami, nadal szukając zguby.
Chłopak za to ciągnie mnie za tył kołnierzyka od koszulki, żebym odsunął się od szafek i już nie hałasował. Patrzę po nim gniewnie, ale wydaje się niewzruszony.
- Gadaj, co się stało? - pyta, krzyżując ręce na piersi.
- Jestem zły na Tae. Pojechał znowu beze mnie, nie chce spędzać ze mną czasu, wstydzi się mnie, do tego pewnie się upije i będzie robić głupie rzeczy. - wyrzucam z siebie.
- Ustalmy sobie coś. - nachyla się nade mną, aby być na równym poziomie. - Tae wyjechał i była to jego decyzja, a my nie będziemy o nim myśleć ani płakać, zamiast tego spędzimy świetnie czas w muzeum, kumasz?
Kiwam głową, czując się po jego słowach odrobinę lepiej.
- Teraz siadaj na tyłku, zrobię Ci śniadanie, bo nie mam ochoty słuchać od rana orkiestry garnków i patelni. - uśmiecha się do mnie, po czym zaczyna sprzątać raban, który zrobiłem.
Jemy razem szybkie śniadanie, po czym rozchodzimy się do swoich pokoi. Zaczynam szukać w swojej połowie szafy czegoś eleganckiego, żeby pasować do mojego towarzysza podróży. Finalnie przebieram się kilka razy, aż prezentuję się w czarnych dżinsach i brązowej, lekko za dużej koszuli, przy czym nie mam pojęcia czy należy do mnie czy Taehyunga, ale na dzisiejsze popołudnie na pewno do mnie.
Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem okazję zastanawiać się co ubrać, żeby ładnie wyglądać, przygotowywać się mentalnie do wyjścia, oczekiwać na konkretną godzinę, czując przy tym narastające napięcie. Właściwie odnoszę wrażenie, jakbym zaraz szedł na randkę, chociaż nasze wyjście absolutnie nią nie jest. Z jednej strony głupio mi, że tak przeżywam zwykłe spotkanie z kolegą, ale z drugiej tęskniłem za tym uczuciem. Pozytywnym zakłopotaniem, lekkim spięciem przy poprawianiu koszuli, suchością w gardle przed wyjściem z pokoju. To najwyraźniej stres, ale nie wyżerający od środka żołądek ani nie powodujący bladości ani trzęsienia się rąk. Ten rodzaj stresu jest bardziej motywujący i napędzający.Wychodzę niepewnie z pokoju, gdzie czekam chwilę za Jeonem, zastanawiając się czy wyjście to na pewno dobry pomysł. Wtedy moje wątpliwości się rozchodzą, bo pierwszy raz widzę Jeona Jungkooka w spodniach w kant, eleganckiej koszuli oraz wyprasowanej marynarce. Prawie otwieram buzię z wrażenia, bo przywykłem do jego widoku w piżamie lub dresie, ale włosy chociaż pozostały w takim samym rozgardiaszu jak zawsze, z jednym, blond pasmem po lewej stronie. Chłopak obkręca się dokoła własnej osi, prezentując się.
- I jak? - pyta.
- Wyglądasz cudownie. - mówię szczerze, przypatrując się mu. - Gdzie dres i spodenki siatkarskie?
- Dzisiaj zostają w szafie. - stwierdza zadowolony, po czym patrzy na mnie od góry do dołu. - Wyglądasz przepięknie, Min.
Mimowolnie się uśmiecham, czując przy tym przyjemne ciepło na policzkach, nie chcąc jednak, aby chłopak to zauważył, ubieram buty oraz obwiązuje się szalikiem, gotowy do wyjścia.
Jedziemy czerwonym autem przez znajome mi ulice, słuchając razem Abby, kiedy Jungkook zaczyna śpiewać pod nosem. Obserwuję za oknem zmarzniętych przechodniów, wracających już najpewniej z pracy, będąc wdzięczny za ciepłe siedzenie w samochodzie. Podjeżdżamy szybko pod muzeum sztuki, co napawa mnie przyjemnym dreszczem, bo dawno tu nie byłem. Ostatnio najpewniej na wycieczce w piątej klasy, gdzie nie za bardzo interesowały mnie jeszcze stare obrazy oraz dziwne konstrukcje artystyczne.
Tym razem jest inaczej, przechodzę się z Jeonem po każdej sali, oglądając z bliska obrazy, o których uczyłem się na wykładach, co napawa mnie dumą, kiedy mogę opowiedzieć chłopakowi ciekawostki. Słucha mnie wtedy uważnie, zadaje nawet pytania, chociaż nie do końca chyba rozmunie pojęcia kompozycji ani teorii barw. Mimo to ogląda ze mną każdy obraz, rzeźbę, konstrukcje czy pracę innego rodzaju. Przechadzamy się po prawie pustym muzeum, czując się jakby było otwarte tylko i wyłącznie dla nas, co sprawia poczucie komfortu, bo nie musimy kryć się ze śmiechem z krzywych postaci albo głupich komentarzy, które najpewniej innych zwiedzających przyprawiłyby o ból głowy. Przyjemnie jest z nim dyskutować o najbardziej znanym obrazie z romatyzmu, starając się tłumaczyć mu wizję autora, chociaż uważa ją za najzwyczajniej głupią. Widać, że mimo pozostania zazwyczaj w kompletnie innym, sportowym świecie, stara się. Interesuje się, obserwuję, czerpie z naszego wyjścia radość i chce ze mną o nim rozmawiać, co ogromnie doceniam.
Przystajemy przy barokowych, ciemnych obrazach, gdzie Jeon wgapia się w jeden z obrazów.
CZYTASZ
ALEXITHYMIA ;; jikook
FanfictionPark Jimin ma trudność z nazwaniem i określeniem swoich uczuć, nie dostrzega w sobie czystego smutku, szczęścia, irytacji czy znudzenia. Nieumiejętność zrozumienia swoich emocji sprawia mu problem w wykonaniu pracy zaliczeniowej na zajęcia artystycz...