- Na pewno dobrze się czujesz? - pyta się Jeon, przekładając mi bluzę przez głowę.
- Tak, przysięgam, że czuję się lepiej. - zapewniam, uśmiechając się lekko do niego.
- Rano wymiotowałeś. - zwraca uwagę, pomagając mi wstać, żeby ubrać mi spodnie. - Może jednak zostaniesz na jeszcze jeden dzień? Wydajesz się być nadal osłabionym.
- Jeon, trzymałbyś mnie tu przez kolejne pół roku, a naprawdę nic mi nie jest. - powtarzam, kiedy wiąże mi sznurki od dresów.
- Miałeś wstrząs mózgu. - wzdycha, patrząc mi w oczy spojrzeniem, które wykreowało się dwa dni temu.
Tak samo patrzył po mnie, kiedy wbiegł do szpitalnej sali w garniturze, a za nim Jin. Mnóstwo zmartiwenia z odrobiną niezręczności w tym, jak się zachować.
Oboje zaczęli wypytywać mnie co się stało, kto mi to zrobił, ale wtedy nie miałem siły opowiadać historii z Tae. Jednak Jungkook sie domyślił, przez co wyszedł bardzo rozjuszony z sali, prosiłem Jina, żeby przypilnował go, aby nie zrobił czegoś bardzo głupiego w złości. Potem niby doszło do konfrontacji, tak streścił mi przyjaciel następnego ranka. Jeon z Tae pobili się, a on musiał ich rozdzielać, żeby nie doszło do kolejnej tragedii w tym domu. Od tego czasu Jeon chodzi z ogromnym sinikiem pod żuchwą, chociaż zarzeka się, że Taehyung wyglądał gorzej. Razem z Jeonem prezentujemy się aktualnie jako dwa nieszczęścia albo członkowie mafii, ale chyba wolę opowiadać te drugą wersję.
Leżałem w szpitalnym łóżku przez dwa dni, ponieważ lekarze chcieli być pewni, że nie mam żadnego krwiaka w mózgu, co skończyłoby się dla mnie dość tragicznie. Jungkook przez ten czas siedział przy moimi łóżku, angażując się w całą sytuację zdrowotną. Był bardzo zestresowany, ciągle nękał mojego lekarza na korytarzu, aż facet zaczął chodzić na swoje dyżury naokoło oddziału, żeby go nie spotkać i nie musieć streszczać poraz kolejny wyników badań. Przynosił mi jedzenie, trzymał mi włosy, kiedy wymiotowałem kolejny raz w ciągu dnia i znosił moje chamskie odpowiedzi, które były spowodowane okropnym bólem głowy oraz zmęczeniem. Jestem mu wdzięczny za opiekę, jaką mi dał, chociaż sam był przestraszony. Widziałem to w jego oczach, ogromny strach, ale też dużo wstydu. Najpewniej nadal obwinia się za to, że nie mógł mnie obronić, chociaż absolutnie nie była to jego wina.- Taehyung podobno uciekł, policja nie umie go namierzyć albo im się nie chce. Pewnie siedzi w jednych z wygodnych mieszkań rodziców albo u swoich zachlanych znajomych. - mówi z odrazą, wiążąc mi włosy w kok na gumkę recepturke.
- Nie chce o nim słuchać. - wzdycham ciężko.
- Wybacz mały. - poprawia jeszcze raz moje włosy, po czym czuję pocałunek na swoim czole. - Wszystko już będzie dobrze, zobaczysz.
- Chcę tylko trochę spokoju. - oznajmiam, wpatrując się w niego jak w obrazek. - Przynajmniej jesteśmy w końcu razem.
- Mogliśmy zrobić to w bardziej cywilizowany sposób, ale to prawda. - nachyla się nade mną, aby szczerze uśmiechnąć, na co w jego oczach powstają małe iskierki. - Spodoba Ci się u mojego taty, pewnie będzie Ci wpychał non stop jedzenie i pytał jak się czujesz.
- Czekam na opowieści z twojego dzieciństwa.
Jeon pomaga mi wstać, po czym wychodzimy powoli ze szpitala, którego mam naprawdę dość. Leżałem w nim dwa dni, a już mam dość wstawania o siódmej na badania, niemiłej pielęgniarki, która nie umiała założyć mi poprawnie wenflonu i obwiniała za to mnie oraz moje żyły. Zapach leków, maści i specyfików odkażających będzie mi się przypominał do końca życia, nie mówiąc nawet o okropnym bólu, jaki mi przez te dwa dni towarzyszył. Nadal mam lekkie problemy z zachowaniem równowagi, przez co chodzę z Jungkookiem pod rękę, a na bóle głowy dostaję na szczęście mocne tabletki przeciwbólowe. Przez najbliższy czas mam leżeć, praktycznie nic nie robić, chociaż będzie to trudne zadanie, patrząc na to, że w moim życiu dzieje się teraz więcej niż w scenariuszu jakiejś tureckiej opery mydlanej.
CZYTASZ
ALEXITHYMIA ;; jikook
FanfictionPark Jimin ma trudność z nazwaniem i określeniem swoich uczuć, nie dostrzega w sobie czystego smutku, szczęścia, irytacji czy znudzenia. Nieumiejętność zrozumienia swoich emocji sprawia mu problem w wykonaniu pracy zaliczeniowej na zajęcia artystycz...