18; Przepraszam

229 17 10
                                    

Wracam ciemnym, rześkim wieczorem parkiem, który oświetlany jest jedynie przez mrugające ciepłym światłem latarnie. Powstała lekka mgła, przez co nie orientuję się do końca jak wrócić do domu, dlatego polegam całkowicie na mapach w telefonie. Cały czas zastanawiam się nad sytuacją z Taehyungiem, przeraża mnie to jak wielki wpływ ma na moje samopoczucie. Wystarczyła krótka rozmowa, a klęczałem w męskiej łazience, starając się nie ryczeć przez resztę dnia.

Przypomina mi się jak było kiedyś, gdy czekał na mnie z niecierpliwością pod klasą numer sto szesnaście, gdzie miałem zazwyczaj biologie. Przynosił mi zawsze słodką bułkę i sok pomarańczowy, bo wiedział, że w domu moja lodówka jest pusta. Pytał jak minął mi dzień, opowiadał potem o swojej pasji do nauk ścisłych, chociaż nic z tego nie rozumiałem. Tae był uzdolniony matematycznie, chociaż kochał też fizykę i jej niuanse. Nieraz obserwowałem, jak starał się rozwiązywać zadania, których przyswojenie chociażby treści było dla mnie wyzwaniem. Jego to bawiło, szukanie rozwiązania jak zagadki w serialu o Sherlocku Holmsie. Podziwiałem to w nim, wydawał mi się okropnie inteligentny, zwłaszcza kiedy snuł historie o fizyce kwantowej, astonomii. W jego oczach były ogniste iksry, mnóstwo zapału i motywacji, kochałem wtedy się w niego wpatrywać.
Jednak potem wszystko runęło jak domek z kart. Zaczął zadawać się z niewłaściwymi osobami, ściągającymi go bezpowrotnie na dno i niziny inteligencji. Tym sposobem jego jedynym zainteresowaniem stał się alkohol, głupie imprezy i znajomi bez charakteru. Nawet nie pamiętam ich imion, ponieważ każdy z nich był dla mnie taki sam. Jednak był to jego wybór.
Nie czułem się dobrze w tym towarzystwie, w zasadzie nigdy nie lubiłem głośnej, prostej muzyki oraz tańczenia z obcymi ludźmi do rana. Zdecydowanie wolałbym wyprawić domówkę wśród osób, które znam i wiem, że nigdy by nie wrzuciły do sieci filmiku w mojej roli głównej ani nie wpychałyby mi na siłę alkoholu, żeby potem zostawić na pastwę sobie w stanie upojenia. Ale Tae chciał czegoś innego, więc robiliśmy to co on chciał. Cały czas byłem przy nim, bo go kochałem, sądziłem, że tylko on jest w stanie się mną zaopiekować, dać mi bardzo podstawowe ciepło, o jakim marzyłem. Teraz wiem, że się myliłem.

Wchodząc do mieszkania, a potem dość dużego pokoju, zauważam chłopaka, który tak naprawdę okazał się miłością mojego życia. Dał mi bezpieczeństwo i troskę, ale nie chciał nic w zamian, co nadal mnie zadziwia.

- Wróciłeś, jak było? - mówi, kiedy mnie zauważa. - Nie miałeś problemów z dojazdem? Jin się pewnie cieszył na Twój widok, co? - dopytuje, obracając w rękach śrubokręt.

Rozglądam się po pokoju, w którym stoi już łóżko, biurko, szafa. Narazie jest to dość surowy stan, po podłodze nadal walają się torby i pojedyncze rzeczy. Do tego pachnie nowością, jak w sklepie meblowym, chociaż lubię ten zapach.

- Było w porządku. - odpowiadam lapidarnie na wszystkie jego pytania.

Obserwuję jak wbija gwóźdź w ścianę, na co parskam śmiechem. Chłopak słysząc to, patrzy po mnie zdezorientowany.

- Co się stało? - pyta.

- Źle to robisz. - mówię, podchodząc do niego i pokazując, że trzyma w złym miejscu gwóźdź. - Połamiesz sobie kolejne palce.

- Nie wiedziałem, że znasz się na takich rzeczach. - lekko zawstydzony zaczyna wbijać go młotkiem.

- Twój tata mnie nauczył. - rzucam, opadając ciężko na łóżko, tęskniłem za nim.

- Naprawdę? - pyta, patrząc po mnie z wytrzeszczem. - Nie wiedziałem, że już awansowałeś na zięcia.

Orientuję się, że wiesza na ścianie kolejną ramkę. Zawiesił już kilka moich obrazów oprawionych w antyramę, wśród nich pejzaż namalowany akwarelami, który bardzo lubię i kilka rysunków węglem, ołówkiem czy kredkami. Przy łóżku zauważam też ramki na zdjęcia, a w nich fotografie, które zrobił mi na naszej ostatniej randce nad zamarzniętym jeziorem u jego ojca. Uśmiecham się delikatnie wpatrując się w zdjęcia jak z starego albumu, wyglądające niczym z analogu.

ALEXITHYMIA ;; jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz