13; Jesteś Jak Twój Ojciec

219 18 2
                                    

Zgniatam papierowy kubek w dłoniach, parzący mnie lekko swoim ciepłem. Zapach kawy powinien być uspokajający, jednak pomimo tego dłonie trzęsą mi się jak nigdy w życiu, a serce wali od rana jak szalone, chcąc bardzo drastycznie wyrwać się z klatki. Rozglądam się po wystawnej sali holu uniwersytetu, po której narazie krążą studenci, jedząc darmowe przystawki albo oglądając swoje prace, będące zaraz podziwiane przez bliskich i pracowników katedry. Dziewczyny z roku założyły w większości czarne sukienki, a na ich ustach widać głęboką czerwień lub soczysty róż. Kilku chłopaków za to ubrało się w ciemne garnitury lub najbardziej eleganckie koszule. Mam wrażenie, że to poważny wernisaż w Paryżu, a nie zwykły pokaz prac studenckich.
Poprawiam nerwowo kołnierzyk koszuli, kiedy obok mnie staje Jin. Oboje wpatrujemy się w moją rzeźbę wśród innych prac, ale to ona najbardziej przykuwa uwagę, a bardziej kartka z nieoczywistą emocją.

- Jesteś pewny, że chcesz to pokazać? - pyta przyjaciel.

- Tak.

- Nadal możemy zamienić się pracami albo się wycofać.

- Nie trzeba. - zapewniam go.

- Jimin, to będzie miało naprawdę poważne konsekwencje. - uświadamia mnie, trzęsąc lekko za ramię. - Jesteś w stu procentach pewny, że chcesz to zrobić?

- Podjąłem decyzję. - oznajmiam, patrząc prosto w jego ciemne oczy.

Chłopak tylko wzdycha, po czym klepie mnie po plecach w ramach wsparcia, które jest mi teraz okropnie potrzebne.

- Jeżeli wydarzy się po tym cokolwiek złego, to wiesz gdzie przyjść. Wiem, że mieszkanie w trójkę w moim pokoju nie brzmi dobrze, ale zawsze cie przyjmę.

- Dziękuję, Jin. - uśmiecham się do niego lekko.

- Trzymaj się Min, wszystko się z czasem ułoży. - zapewnia, patrząc po mnie z litością. - Uważaj na siebie, proszę.

Nie usłyszałem nigdy od niego tak zmartwionych słów, co tylko potęguje mój stres, ale nie wycofam się. Jakiekolwiek skutki ma moja praca, jestem gotów ją pokazać całemu światu, będąc całkowicie pewny jej słuszności. Nie mam pojęcia jak skończy się dzisiejszy wieczór, najpewniej będzie to najgorszy moment mojego życia, podszyty strachem, głębokim smutkiem i ogromną ilością złości. Ale jestem na to gotów.

Dlatego patrzę jak do sali wchodzą powoli goście, wypełniając ją po brzegi. Jin odchodzi ze swoją narzeczoną, aby obejrzeć jego dzieło, robiące duże zamieszanie, kiedy stoję wpatrzony w swoją pracę.

Idealnie odwzorowane policzki, kąt odchylenia warg, hipotyzujace spojrzenie, przyciągające wzrok. Dodatek ostrych krawędzi w formie, co jest charakterystyczne dla mojej sztuki. Jest to podobizna osoby, która jest dla mnie ważna, którą szczerze kocham, z którą mogłem odkrywać wszystkie swoje uczucia, za co jestem okropnie wdzięczny. Przy tym stawałem się lepszą osobą, pewniejszą, szczęśliwszą. Będąc wdzięczny za te osobę, wyrzeźbiłem jej popiersie, nadając przy tym bardzo delikatny i niewinny ton całej pracy. Jednak najważniejsza jest tytuł, który widnieje obok.

"Miłość" - Park Jimin.

Uśmiecham się pod nosem, wspominając jak pierwszy raz odkryłem to wspaniałe uczucie, którego teraz za nic nie chciałbym się pozbyć. Miłość jednak wymaga dużo trudu i poświęceń, dlatego zerkam w bok na Taehyunga, który wpatruje się w moja rzeźbę. W końcu zaprosiłem jego i Jeona, spodziewałem się, że przyjdzie i dowie się w taki sposób prawdy.
Na początku na jego twarzy maluje się niezrozumienie, jednak z czasem widzę w nim coraz więcej złości. Gdybym malował obraz, odwzorowujący jego stan wewnętrzny, użyłbym dużo czerwieni, może trochę czarnego. Odrobina pomarańczu, zmieszanego z ostrym żółtym. To chyba gniew albo nienawiść, na pewno bardzo intensywna emocja, bazująca na złości. Chłopak po dłuższej chwili patrzy na mnie z ogromną pogardą. Staram się nie dać za wygraną, nie okazywać strachu, być w ciągu dalszym pewny swojej decyzji. Jednak jego emocje mnie przygniatają.

ALEXITHYMIA ;; jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz