Czy to jakieś fatum?

324 11 0
                                    

Kiedy chłopcy poszli już do szatni włączyłam telefon który wyłączyłam by mnie nie rozpraszał podczas meczu. Miałam 10 nieodebranych połączeń od koleżanek i kolegów z byłej klasy. Gdy weszłam w pierwszy SMS mojej koleżanki Zuzi , z którą dalej utrzymywałam kontakt, zmroziło mnie .

" Hej kochana, nie wiem czy słyszałaś, ale ze smutkiem przekazuje Ci wiadomość że nasz kolega Marek popełnił samobójstwo. Odezwij się jak będziesz mogła."

Nagle wszystkie wspomnienia zaczęły do mnie wracać. Jak siedziałam z Markiem na auli i gdy wykład był nudny parodiowaliśmy profesorów. Gdy pierwszy raz poszłam zanieś papiery na studia spotkaliśmy my się przed dziekanatem. Wszystkie nasze odklejki i głupie pomysły przewijały się w mojej głowie jak film. Nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzku.

-Ewelina wszystko w porządku, co się dzieje? - podbiegł do mnie Tomek i przytuli do siebie głaszcząc po głowie. - Nie będę w stanie Ci pomóc gdy nie wiem co się stało.

- Mój kolega ze studiów... - tyle udało mi się powiedzieć po czym znowu wybuchłam płaczem.

- No już, już - próbował mnie uspokoić Fornal.

- Stary temu nie da się zaradzić.- powiedział Kurek podnosząc i podając mu mój telefon. -Jej kolega nie żyje.

- Że co? -odparł z niedowierzaniem biorąc mój telefon do ręki.

- Ewelina, bardzo mi przykro.- powiedział Bartek i odszedł.

- Nic nie mów, jestem z Tobą. Jakoś trzeba będzie z tym żyć. - powiedział spokojnie i otarł łzę która spływała mi po policzku.

-Boże, Jemu niedawno urodził się synek, rok temu brał ślub.  Co mu ...- złapałam się tylko za głowę i próbowałam się uspokoić.

- Choć, przejdziemy się bo w takim stanie nie pozwolę Ci siadać za kierownicę. - złapał mnie za rękę i wyprowadził na chłodny wieczór w Katowicach.

Spacerowaliśmy z pół godziny nie odzywając się do siebie. Każdy pochłonięty był w sowich myślach.

- Będę musiała zostać dłużej na Śląsku. Do Rzeszowa wrócę po pogrzebie.- powiedziałam spokojnie patrząc na Tomka.

-Jasne, pamiętaj że zawsze jestem i możesz do mnie dzwonić o każdej porze.- pocałował mnie w policzek, a mnie zrobiło się ciepło na sercu.

- Wiem, jednak Ty masz teraz ważniejsze rzeczy niż opiekowanie się mną. - uśmiechnęłam się smutno. - Poradzę sobie, a Ty zdobądź upragnione 3 mistrzostwo z rzędu dla Polski. - pocałowałam Go.

Całe dnie spędzałam teraz z Tomkiem , co prawda byłam ciałem , duchem jednak kilka lat wstecz. Mecz z USA mimo iż był bardzo emocjonujący, przeżyłam tylko połowicznie. Coś w moim mózgu się zacięło i chodziłam jak zombie.

-Kotek , wiem że Ci ciężko , ale czasu już nie cofniemy. - powiedział Fornal podchodząc do mnie , gdy wysiadałam z samochodu.

-Wiem, jednak czuje się jakby cząstka mnie z tamtych lat umarła. - powiedziałam przytulając chłopaka. - Jednak czas wszystko zaleczy, a ja wrócę do dawnej siebie. - uśmiechnęłam się krzywo.

-Obiecujesz ? - zapytał wyciągając mały polec w moją stronę.

-Obiecuję. Przecież mam Ciebie. - powiedziałam splatając nasze palce razem.

- To dobrze, bo moja mama z babcią bardzo chcą Cię poznać lepiej. - powiedział zakłopotany. - A na razie w większości znają Cię z naszych kłótni.

- Cóż , nie jestem taka zła, więc pora by zmieniły o mnie zdanie. - popatrzyłam na Niego i się zaśmiałam. Jego mina była komiczna.

- Za to ojciec od razu mówił, że taka synowa to będzie skarb. Pamiętam jak dziś, kiedy o mało mnie nie uderzyłaś, tylko odpowiedziałaś pięknymi słowami. To powiedział mi że z nienawiści do miłości cienia linia. A Ja mam nie oszukiwać sam siebie , tylko zamiast Cię co krok obrażać, powiedzieć Ci co czuję.

- Chyba miał rację co do nienawiści i miłości.- ruszyliśmy do hotelu gdzie chłopaki chwilowo się zatrzymali.

- Najmocniejszym argumentem było to , że mam być mężczyzną, a nie mięczakiem.

- Na małże mi nie wyglądasz, więc tu chyba też miał rację. - wbiłam mu palec między żebra, po czym zaczął uciekać.

- Oj marnie skończysz jak Cię złapie. - ruszył za mną.

Wpadłam do hotelu i schowałam się za Semenem , który akurat stał w holu i rozmawiał z Olkiem.

- Ratuj, bo zagroził mi że źle skończę. - powiedziałam do Olka, który odwrócił się do Tomka kiedy akurat wbiegł do hotelu.

- Pojechała windą, szybciej chyba będzie jak pobiegniesz schodami. - powiedział Olek.

- O Hej Ewelina. - powiedział Kuraś wychodząc z owej windy wydając mnie na pastwę Tomkowi.

- No masz.- zaśmiał się Kamil - to nie nasza wina.

- Wy zdrajcy ! - krzyknął Fornal zamykając mnie w żelaznym uścisku , a mnie brakło siły by się wyrywać bo śmiałam się jak opętana.

-Przepraszam. Nie wiedziałam. - powiedział Bartek śmiejąc się razem z Nami.

- Idziemy na górę. Teraz Ci pokaże jak skutkuje robienie mi na złość. - przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł do windy

Gdy drzwi się zamykały usłyszałam tylko jak Kuraś mówi do chłopaków że cieszy się widząc że wracam do żywych. Jak tylko znaleźliśmy się w pokoju zaczął mnie łaskotać. Złapałam za poduszkę która leżała na łóżku od Bartka, po czym po chwili była już woja na poduszki.

******************************

Kochani już dziś dodaje kolejny rozdział, bo jutro mam ciężki dzień i masę spraw na głowie.  Trzymajcie kciuki by życie stało się lepsze, a nasi przyjaciele nie znikali jak płomień ze zdmuchniętej świecy. Trzymajcie się ciepło w tym jesiennym czasie i do zobaczenia w poniedziałek z nowym rozdziałem.

"Oszukać przeznaczenie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz