Siedziałam jeszcze w swoim gabinecie po treningu , gdy podszedł do mnie prezes i z poważną miną powiedział.
- Masz ważną misję.- zamknął drzwi, a ja zastanawiałam się co takiego mam do zrobienia.
- Dzwonił prezes z Jastrzębia, Tomek coś zrobił z nogą i nie umieją sobie z tym poradzić.-Znowu! - przypomniała mi się sytuacja w Spale gdy źle stanął po bloku. Jak się później okazało kiedyś miał kontuzje tej stopy. - Mogę tam pojechać? - zapytałam z nadzieją że uda mi się wymknąć i spędzić parę chwil z Fornim.
- Właśnie o to chciał prosić. - odpowiedział natychmiast.
- Podobno wiesz jak sobie z tym poradzić i w sumie przyda Ci się chwilą z narzeczonym.Narzeczonym ?- Pomyślałam.
- Kto takie bzdury opowiada. - Ale na dłuższą metę cieszyłam się że pojadę do Jastrzębia.- Masz trzy dni wolnego. Później zaczynamy PlusLigę i wolałbym mieć swojego najlepszego fizjoterapeutę u siebie. - uśmiechnął się i skierował do wyjścia.
- Na pewno nie przegapię pierwszego meczu mojej drużyny. - powiedziałam, a drzwi za prezesem się zamknęły. Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do prowodyra całej wycieczki.
- Cześć kochanie, właśnie dostałam informację że coś masz z nogą. To to samo co w Spale ? - zapytałam wiedząc że bardziej jest to udawanie by ściągnąć mnie do siebie choć na chwilę.- Cześć kotek. - odpowiedział Tomi, a ja wiedziałam że się uśmiecha. - Tak , dokładnie to samo, tylko że ból po masażu naszego fizjo nie pomógł, a wręcz zaszkodził.
- Oki, dostałam trzy dni na zlikwidowanie Twojego problemu, mój narzeczony, więc spakuje się i będę gdzieś pod wieczór u Ciebie. - powiedziałam celowo dodając narzeczonego.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytał. - Nie przypominam sobie bym Ci się oświadczał, ale mogę nad tym pomyśleć. - zasmiałam się wyobrażając sobie Jego minę gdy to mówił.
- No cóż takie plotki krążą o nas w Sovii. Prezesa nie poprawiłam, ale chyba wiem kto za tym stoi. - Pomyślałam o Muzaju, który na jednej z sesji zapytał się o mój pierścionek z zielonym oczkiem.
- A niech sobie gadają, u nas krążą plotki że się rozstaliśmy, bo jeszcze żaden oprócz Popiwka Cię nie widział. - zaśmialiśmy się, po czym pożegnałam się z nim i rozłączyłam.
Do domu przyjechałam równocześnie z Sylwią, którą zastałam na klatce. Powiedziałam jej o moim wyjeździe i zapytałam czy nie mogła by zostać u mnie aż wrócę. Zgodziła się, więc teraz pozostawało pod moją nieobecność zwabić Torey'a. Gdy już się spakowałam zadzwoniłam do Niego.
- Hej TJ, mam prośbę. - uśmiechnęłam się do słuchawki kiedy usłyszałam Jego głos. - Wyjeżdżam dziś do Jastrzębia, taki mały problem mają i prosiłabym Cię , abyś zaopiekował się Syluchną, bo jeszcze nie do końca ogarniał co i gdzie.
-Nie ma sprawy, wiesz że dla Ciebie wszystko. - odpowiedział. - Ale będziesz na naszym meczu, bo wiesz z Tobą za kibica lepiej się gra. - przewróciłam oczami, bo nie tego się spodziewałam.
- Będę, przecież nie opuszczam PRZYJACIÓŁ w potrzebie. - specjalnie podkreśliła to słowo, po czym dodałam. - Po za tym Prezes by mi tego nie wybaczył i reszta zespołu też.
-Kiedyś wyruszysz? - zapytał lekko smętnym głosem.
- Za chwilę, zjem jeszcze coś i jadę. Jak coś to Sylwia ma jedne klucze, a drugie są u Kochana.
- Oki. Możesz jej powiedzieć że wpadnę wieczorem na mecz, a Ty daj znać jak dojdziesz. - Miałam przed oczami Jego twarz i poważną minę która najpewniej przybrała.
-Tak jest kapitanie Defalco. h odpowiedziałam salutując sama do siebie , po czym wybuchłam śmiechem. - Ja kończę, chciałabym dotrzeć jeszcze nim nadejdzie wieczór. To do usłyszenia.
- Bye. - powiedział po czym rozłączył się.
Jadąc modliłam się by ta nie planowana do końca intryga zadziałała. Wtedy Tomek może nie byłby tak o Niego zazdrosny, a ja nie musiała czuć się winna tego że gdy dojdzie do meczu Rzeszów Jastrzębie, obaj będą spięci i Bóg jeden wie co może się wydarzyć.
CZYTASZ
"Oszukać przeznaczenie"
FanfictionGdy wyrażanie własnych uczuć przerasta i wychodzą przykre sytuacje. Wtedy warto mieć przy sobie ludzi którzy dobrze cię znają i podadzą pomocną dłoń, a każde słowo nabiera nowego znaczenia .