Trudne powroty

288 14 0
                                    

Wjechałam właśnie do Rzeszowa kiedy zadzwonił Kuba że mam nawet nie jechać do domu, tylko podjechać do Niego i Oli.  Jak mi później wyjaśnili w moim bloku ulatniał się gaz i chwilowo jest wyłączony z użytku. Wszystkim mieszkańcom co prawda przysługiwało miejsce w hotelu na ten czas, ale jak się dowiedziałam mało kto z tego korzystał.

- Zostań u nas - powiedziała Ola - Dawno nie miałyśmy czasu się spotkać i pogadać to teraz to wykorzystamy.

- Jeśli Kuba nie ma nic przeciwko, to w sumie czemu nie. - popatrzyłam na Kochana

- Dla mnie to nie ma sprawy, po za tym pojedziemy razem na jutrzejszy trening. - uśmiechnął się. - Sylwia podobno też ma być...- dodał już trochę niepewnie.

-Szczerze to mało mnie obchodzi co ona robi, jest dorosła - powiedziałam lekko zdenerwowana tym że nic mi nie powiedziała o gazie.

- No opowiadaj, co tam u Ciebie? - zapytała Ola poruszając brwiami.

- A bardzo dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem. - Tak dobrze że szkoda mi było wracać do domu.

- A spróbowałabyś nie wrócić. - pogroził mi Kochanowski. - Ale z drugiej strony dobrze że wam się układa. TJ lata za Twoją współlokatorka, choć Ja bym na Nich uważał.- dopowiedział po chwili. 

- Co masz na myśli? - zapytałam, bo widocznie środkowy myślał o tym samym co Ja.

-Nie wierzę że tak nagle przeszło mu zauroczenie Tobą, wydaje mi się że próbuje sprawić byś była o Niego zazdrosna. - powiedział po chwili namysłu.

Rozmawialiśmy długo, śmialiśmy się i przekomarzaliśmy jak na początku naszej przyjaźni. Wieczorem gdy Ola przygotowywała mi pokój gościnny zrobiło mi się smutno, że dziś i w najbliższych dniach będę zasypiać bez Tomka u boku.

- Mogę zabrać pieszczocha na spacer? - zapytałam Kochana który wkładał naczynia po kolacji do zmywarki.

- Jasne, smycz jest w przedpokoju. - wstałam i udałam się we wskazane miejsce. Ubrałam buty i zarzuciłam na siebie sweterek, w końcu po woli zbliżała się już jesień. - Nie zapomnij pozdrowić od nas Tytusa! - krzyknął jeszcze , nim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi.

Poszłam w stronę lasu i gdy pies szalał na polach, ja chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do przyjmującego.

- Chyba przywołałem Cię myślami. - usłyszałam gdy tylko odebrał.

- Ja od samego wyjazdu od Ciebie już chce wrócić i się przytulić. - powiedziałam smętnie.

- Kotek, zobaczysz że jeszcze uda nam się to jakoś pogodzić. - powiedział pewnie - Nasz prezes pytał się o Ciebie i czy nie byłabyś zainteresowana pracą u nas. Tylko z tego co mówił wszystko zależy jaką masz podpisana umowę w Resovii.

- Umowa kończy mi się po tym sezonie. - po czym zawołałam psiaka ,bo z naprzeciwka szli jacyś ludzie.

- Masz psa? Czy ja czegoś nie wiem? - zapytał zdziwiony.

- Nie , to psiak Oli i Kuby. Nocuje u nich aż będę mogła wrócić do swojego mieszkania, bo jak się okazało ulatniał się gaz i coś tam muszą wymienić. Cały blok jest ewakuowany.

- Dalszego mi nic nie powiedziałaś? - zdenerwował się Tomek .

- A masz na to jakiś wpływ? - zapytałam , a gdy On nie odpowiadał dodałam. - Nie, więc po co miałam Cię denerwować. Szkoda tylko że Sylwuś nic mi nie powiedziała.

- A Ona gdzie mieszka na ten czas?

- Nie wiem, może u TJ'a . Nie obchodzi mnie to. - zagotowało się we mnie. - Oni coś kombinują i nie podoba mi się to.

- Bo nie masz nad tym kontroli, już ja cię znam. - zaśmiał się przyjmujący.

- Uważaj sobie, bo jeszcze sobie nagrabisz. - uśmiechnęłam się pod nosem, bo miał trochę racji.

- Liście będę grabić jak przyjadę do Krakowa , z resztą Ty będziesz grabić ze mną. - zanosił się już śmiechem , a ja nie umiałam się powstrzymać i też się śmiałam.

- Kocham Cię Ty mój wariacie. - powiedziałam czule.

- Ja Ciebie też i tęsknię.

- Ja bardziej. - odpowiedziałam - To kiedy widzimy się u Twoich rodziców?

- Zobaczymy kiedy będzie jakaś możliwość  by tam pojechać i wtedy już pojedziesz ze Mną do Jastrzębia. - powiedział

- Oj uwierz, chciałabym bardzo. -Dochodziłam już do drogi , więc zawołałam psiaka, który posłusznie przybiegł.
- Muszę kończyć Misiek, Kocham Cię i śpij dobrze. - Usłyszałam Jego " Ja Ciebie bardziej i wzajemnie" . Po czym się rozłączył, a ja wróciłam do domu moich przyjaciół.

"Oszukać przeznaczenie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz