A teraz smutki niech idą precz!

290 11 0
                                    

Rano odebrałam palmę i pojechałam do kościoła gdzie odbywał się pogrzeb. Usiadłam z tyłu i sprawdziłam chyba po raz setny czy nie zapomniałam chusteczek. Moja wrażliwość na takie wydarzenia to chyba Boska kara. Całą mszę udało mi się wysiedzieć bez płaczu, jednak na cmentarzu hamulce nie wytrzymały. Po wszystkim usiadłam w samochodzie i na nowo się załamałam. Z otchłani wyrwał mnie dzwoniący telefon.

- Cześć , jak się czujesz? Już się skończyło? - usłyszałam zatroskany głos Tomka.

- Hej, tak. Jakieś pół godziny temu.- pociągnąłam nosem.

- Przyjeżdżaj do nas, potrzebujemy Twojej pomocy przed drugim starciem z USA. - usłyszałam Bartka w tle.

-Czy ja jestem na głośno mówiącym? - zapytałam.

-Tak. Wszyscy chcą byś przyjechała do Gliwic i pomogła nam  się zmobilizować. - powiedział Tomcio.

- Na pewno nie wszyscy. Znam jednego osobnika który mnie tam nie chce. - uśmiechnęłam się mimowolnie myśląc by zrobić na złość Kaczmarkowi.

- Łukaszem się nie przejmuj, On zawsze ma inne zdanie. - zaśmiał się Kurek.

-Nie chce was martwić, ale nie jestem w nastroju i wsparcie będzie marne. - popatrzyłam do lustra i widząc swoje odbicie sięgnęłam po chusteczki.

- Ważne że jakieś będzie.- odezwał się Fornal.- A ty nie będziesz sama ze swoimi myślami.

-Niech wam będzie, wiem że i tak postawicie na sowim, więc o której mam być ?

-  Za chwilę mamy siłownie , więc przyjedź do hotelu za jakieś dwie godziny.- powiedział kapitan. - Jeśli nas nie będzie w hotelu to wiesz gdzie nas szukać.

- Ok, to do zobaczenia.- powiedziałam i się rozłączyłam.

Pojechałam prosto do domu rodziców by się ogarnąć . Szybki prysznic na zmycie złych emocji. Ubrałam się w wygodny beżowy dres i zrobiłam lekki makijaż by zakryć choć trochę napuchnięte oczy. Popatrzyłam na siebie w lustrze i stwierdziłam że w sumie nie wyglądam już tak źle. Wzięłam kluczyki i pojechałam . W Kato byłam 45 minut później. Weszłam do hotelu i złapałam chłopaków jeszcze w holu.

- Przyjechała nasza dzielna dziewczyna. - powiedział Olek.

- Hej. - przywitałam się z Semenem potem z Olkiem.
- Czyli wszyscy już wiedzą.

- Wiesz że u nas wieści szybko się rozchodzą. - powiedział Semen.

Z za rogu wyjrzał Kaczmarek.
- Dobrze się trzymasz, jak na poranek z nieboszczykiem.

- Uważaj sobie. - powiedziałam ostrzegawczo. - Żebyś ty zaraz nie ...- nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał.

- Człowiek próbuje Cię skomplementować, a Ty wszędzie widzisz atak.

- Przepraszam , ale z Tobą to nigdy nie wiadomo. - pokazałam mu język, na co on odpowiedział mi tym samym.

- Widzę że mimo wszystko jesteś w firmie. - usłyszałam Kochana, który schodził po schodach razem z wujkiem Kłosem.

- Ona zawsze jest w formie. - dodał jego towarzysz.

Podbiegłam się przytulić do Kuby. - Cieszę się że mogę z wami tu być.

- Podziękuj trenerowi.

-Jak to ?- zapytałam Karola

- To On , po usłyszeniu co się stało, kazał Tomkowi Cię tu sprowadzić. - odpowiedział mi Semen.

- Ale wiadomo dlaczego? - dopytywałam.

- Na to pytanie może Ci odpowiedzieć tylko Twój Boy. - Kaczmarek znów wychyli swój nos z za rogu.

- A właśnie, gdzie znajdę Tomka?

- Jest u siebie.- powiedział Kochan uwalniając mnie z uścisku. - Leć.

Podziękowałam wszystkim i pobiegłam na górę. Z pokoju było słuchać dosyć niewyraźną rozmowę chłopaków. Po cichu otworzyłam drzwi i od razu wpadłam na Bartka.

- Uważaj, jak leziesz bara...- powiedział odwracając się w stronę uderzenia. - Sorry, myślałem że to któryś z chłopaków.

- Luzik, nie dokończyłeś. - puściłam do Niego oczko, na co On się uśmiechnął.

-Nareszcie jesteś kotek. - Fornal wstał z łóżka i od razu zamknął mnie w uścisku.

-Jestem. - uśmiechnęłam się do Kurasia, który z korytarza przedrzeźniał Tomka.

- Zostawiam was. - dodał na odchodne i zamknął drzwi.

- Bałem się że będzie z Tobą trochę gorzej. - powiedział podchodząc do łóżka , a że dalej trzymał mnie w uścisku szłam z Nim.

- Dziękuję , już Łukasz mnie skomplementował na dole. - powiedziałam śmiejąc się.

- Chyba raczej nie wyszło mu wyzwisko.

-Bardzo możliwe.- powiedziałam i pocałowałam chłopaka.

- Ktoś się stęsknił? - zapytał. - Czy mi się wydaje?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Muszę podziękować Trenerowi , Bartkowi i jeszcze takiemu jednemu za to że mnie tu dziś sprowadzili. - znów pocałowałam Tomka , tym razem bardziej namiętnie. - Dziękuję Ci. A teraz powiedz mi co Ci mówił.

- Kto? - zapytał zdziwiony.- Aaa, chodzi Ci o trenera.Pytał czy jestem w stanie grać oraz dostałem opierdziel od góry do dołu za to że nie jestem przy Tobie. Stąd prośba, a raczej żądanie byś dziś tu była.

- Miło z jego strony. - moje serce wypełniło się ciepłem. - A nie powiedziałeś mu że gdybyś poszedł ze mną i ominął poranny trening to opierdziel miałbyś ode mnie.

- Mówiłem.- odpowiedział. -A on zaśmiał się tylko i powiedział że mam się nie dać wcisnąć pod pantofel.

- Ok, to na przyszłość jak znów Ci tak powie, to przekaż mu że ja to robię byś nie przegapił swojej szansy.- przytuliłam się mocno do Fornala , a on pocałował mnie w czoło. - Nie darwała bym sobie gdyby się tak stało z mojej winy.

-Kotek, okazję są co chwilę, a czas z Tobą jest dla mnie najważniejszy. - popatrzył mi w oczy. A ja po raz trzeci pocałowałam gościa na którego chyba nie zasługuję.

"Oszukać przeznaczenie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz