Klasyczne, jednak bolesne...

396 39 3
                                    

- Mam raka- oświadczyła z grobową miną.
Gdybym był człowiekiem z pewnością zszedłbym na zawał. Ale byłem duchem. Mogłem tylko bezsilnie patrzeć na jej cierpienie.
- Czego dokładnie?
- Płuc...
- Dlaczego?
- Wiesz, że w domu dziecka dużo podopiecznych pali...
Byłem zrozpaczony. Rozglądnąłem się po oddziale. Na jednym z łóżek leżał jakiś pan. Podleciałem do niego. Wyciągnąłem z niego duszę, ale kiedy chciałem ją pochłonąć Froze zaśmiała się i powiedziała:
- Nie ruszysz pana Rafała.
- Ale jestem taki głodny!
- Znajdź kogoś innego. Jego nie pozwolę ci zabić...
- Dlaczego?
- Kiedy spałeś, polubiliśmy się. Ma żonę, synka i piękną, dwunastoletnią córeczkę. Ma chyba na imię Weronika...Mniejsza z jej imieniem! Nie pozwolę ci go zabić i koniec, kropka.
Zniechęcony poleciałem na salę operacyjną. Leżała tam jakaś pani. Bez chwili namysłu pochłonąłem jej duszę sycąc się przy tym ogromnie. Wróciłem do Froze. Kaszlała strasznie. Po chwili wypluła krew. Popatrzyła na mnie ze smutkiem.
- Widzisz, dla mnie już nie ma ratunku...
- Jest! Musi być jakiś!
- Przynajmniej nasycisz się moją duszą...
- Co ty wygadujesz?!
Machnęła ręką i jęknęła z bólu. Złapała się za klatkę piersiową. Kaszlała. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka i powiedziała do niej:
- Chodź, kwiatuszku. Lekarz zlecił, aby zrobić ci bronchoskopię.
Wywiozła ją z sali. Poleciałem za nimi. Dali jej znieczulenie miejscowe, a potem wepchali jakąś rurkę do przełyku. Nie mogłem na to patrzeć. Poleciałem spowrotem do sali. Popatrzyłem na tego pana Rafała. Widać było, że jest słaby i lada moment będę rozkoszował się jego duszą. Ale na razie chroni go Froze. Potem wróciła. Czerwona. Zapłakana. Słaba. Kolejny raz zrobiło mi się jej żal.
- Bolało?
- Nie- powiedziała przez zaciśniętej zęby.
Zaśmiałem się. Popatrzyła na mnie z obrazą, co spowodowało u mnie kolejny uśmiech. Zasnęła ze zmęczenia.

Kolekcjoner DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz