Nie odwiedzałem Froze przez dwa miesiące. To było mi potrzebne. Pogrążony w smutku po stracie Pauli nie miałem ochoty robić nic, choć trochę się odseparować. I pożądnie się najeść. To musiałem zrobić napewno. Ale postanowiłem wrócić.
Siedziała na łóżku ściskając coś w rękach. Popatrzyła na mnie i zwolniła uścisk. W jej dłoniach dostrzegłem różaniec Vintra. Poklepałem się po kieszeniach i wszystko było jasne.
- Zabrałam ci go, bo jest taki ciepły...
Spojrzałem na jej włosy. Były jakoś ciemniejsze i dziwnie bujne. Zrozumiała, co mam na myśli. Podniosła ręce do głowy. Zdjęła perukę. Odskoczyłem jak popażony. Tak wyniszczyła ją chemioterapia. Była łysa. Przeszyła mnie spojrzeniem, w którym był ból, smutek, strach, może lekka zazdrość dla zdrowych dzieci. A może satysfakcja, że nie jest jedyna?
- Ty mnie nie zostawisz, prawda?- spytała ledwie dosłyszalnie.
- Dlaczego miałbym cię zostawić?
- Bo umieram- powiedziała bardzo cicho- Chociaż, nie. Przecież możesz potem posilić się moją duszą...
- NIGDY NIE TKNĘ TWOJEJ DUSZY!- krzyknąłem mówiąc przeciw sobie i wszystkim zasadom, jakie znałem.
Froze przestraszyła się. Z jej ręki wypadł różaniec. Położyła się na łóżku patrząc na mnie . Chciałem do niej podejść, myśląc, że się boi, ale w jej oczach zobaczyłem podziw, determinację i wdzięczność. Poczułem ciepło, kiedy w mej dłoni położyła różaniec. Ufała mi. Bezgranicznie. A ja nie mogłem nic zrobić. Jej spojrzenie było pełne nadziei, nadziei na lepsze jutro. Widziała we mnie ostatnią deskę ratunku, którą tak naprawdę nie byłem. Do sali wszedł John. Usiadł na skraju łóżka. Położył swoją rękę na jej bladej dłoni. Polatrzył głęboko w oczy. Przyniósł ze sobą leki. Wiedział, że nie wyleczą jej, ale chociaż trochę spowolnią śmierć. Niemal rozpłakał się patrząc w jej oczy. Wyszedł szybko.
- On też to wie...- była tajemnicza.
- O czym kwiatuszku?- postanowiłem być dla niej łagodny.
- O śmierci...
Zaniemówiłem.
- Ostatnio, jakby to ująć, potrafię odczytać czyjeś myśli. Twoje także, Emmanuelu...
Zaczęła się dławić i ksztusić. Do sali wpadli lekarze. Poleciałem ku niebu...
CZYTASZ
Kolekcjoner Dusz
DuchoweDuch Śmierci. Tak, to ja. Łapię dusze, ale nie połykam ich. Co ciekawsze są tylko moje. Co zmieni mój los pewnego brzydkiego i deszczowego dnia? Dlaczego będę chciał umrzeć? Za co będę chciał umrzeć? A może raczej: za kogo? Najwyższe notowania- 1 mi...