Kocham cię...

263 37 0
                                    

--Emmanuel--

Spędziłem kilka wspaniałych chwil z Paulą. Złapałem kilka dusz specjalnie dla niej. Dawno nie czułem się tak dobrze. Musiałem jednak sprawdzić, co u Froze. Dawno jej nie odwiedzałem, a jej dusza zrobiła się strasznie wyblakła. Paula machnęłam mi ręką na pożegnanie, a ja leciałem ku szpitalowi.

Pełen radości pojawiłem się w oddziale. Nagle całe szczęście prysło. Zobaczyłem Froze. Była tak blada, że nawet jej wargi był białe. Wyglądała jak utkana ze śniegu. Ujrzałem też Vintra. Trzymał ją za rękę i płakał. Powtarzał po cichu:
- Nie, proszę, Froze. Obudź się. Na chwilkę. Muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć...
Po każdej takiej wypowiedzi zalewał się łzami. Stałem jak słup soli. Nie wiedziałem, co robić. Usiadłem na skraju jej łóżka i głaskałem ją po głowie. Szeptałem słowa modlitwy do mojego pana. Ludzie nazywali go potocznie Bogiem. Nie wiem dlaczego, tak wyszło. W każdym razie nic to nie dawało. Siedziałem i czekałem. Razem ze mną czekał Vintro. Chłopak, za którego prawie zginąłem. Byliśmy w dwóch różnych wymiarach, a jednak tak bliscy sobie. Obydwoje cierpiący. Mający teraz jedną duszę. Spoglądający na Froze. A ona niczego nieświadoma spała.

Obudziła się następnego dnia. Ledwo się poruszała. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Vintro nachylił się i szepnął:
- Kocham cię. Proszę, zostań tu ze mną...
Jej wzrok był smutny i zmęczony. Ale walczyła. O każdą godzinę, minutę, sekundę. Patrzyła też na mnie. Chciała mi coś przekazać. Nie potrafiła. Wyglądała gorzej od nieboszczyków. Była po prostu tak biała, że nawet pościel wydawała się żółta. Zastanawiałem się jak do tego doszło...

Kolekcjoner DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz