Był maj...

638 59 3
                                    

...2004 roku. Froze dostała od przełożonej piękną, kwiecistą sukienkę. Powoli leczono u niej autyzm. Z ponurej, mrocznej dziewczynki stała się piękną, zgrabną kobietką. Włosy rozjaśniły się i przybrały kolor mleczy. Za dwa lata miała stać się pełnoletnia. Miała wyjść z domu, który opiekował się nią całe życie. Poznała bliżej Vintra. Zostali przyjaciółmi. Właśnie dzisiaj, w dzień jej urodzin, miała się z nim spotkać. Pierwszy raz opuszczała te mury sama. Dostała trochę pieniędzy i wyszła z budynku. Stanęła przed bramą. Ostrożnie, jakby z bojaźnią przekroczyła granice domu dziecka. Mając lat szesnaście, była mocno do niego przywiązana. Poszła w stronę pobliskiego parku. Kwitły kasztany. Ach, ta matura. Wielu mężczyzn, koło których przechodziła, zatrzymywało się, aby na nią popatrzeć. Wreszcie doszła na miejsce spotkania. Na ławce koloru trawy siedział on. Włosy nie przesłaniały mu już twarzy. Ściemniały. Przybrały kolor kasztana. Wstał. Chwycił ją za rękę. Rozumieli się bez słów. Ich celem była kawiarnia. Szli w milczeniu. Vintro traktował swoją przyjaciółkę z nabożeństwem. Wiedział, że czuje do niej coś więcej. Ona również coś do niego czuła. Spotkali się z jego rodzicami. Zatrzymali się przed pasami. Kiedy zaświeciło się zielone, dziarsko wkroczyli na jezdnię. Ułamki sekundy zmieniły ich życie. Może, gdyby kierowca nie rozmawiał przez telefon albo gdyby ciutkę zwolnił... Ale stało się. Samochód z wielkim impetem wbił się w grupę przechodniów. Vintro odruchowo okrył przyjaciółkę swym ciałem. Powiedział jej tylko: "Kocham cię". Wspomnienie nagle się urwało...

Kolekcjoner DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz