1

1.1K 73 32
                                    

Głośny dźwięk dzwonka uprzedził krzyki uczniów, którzy wybiegli ze szkoły zaraz po skończonych lekcjach, ciesząc się resztą dnia. Większość z nich zamierzała skorzystać z ciepłego popołudnia i spędzić czas z przyjaciółmi na zewnątrz. Byli jednak też tacy, którzy woleli wrócić spokojnie do domu i odpocząć od tego zamieszania. San zdecydowanie wolał wyjść z przyjaciółmi przed treningiem.

Paczka, z którą się trzymał to głównie przyjaciele z drużyny siatkarskiej, w której ćwiczył po lekcjach, a także był jej kapitanem. Traktował to bardzo poważnie, niedopuszczalnym było dla niego, by ktoś nie pojawił się na treningu bez wcześniejszego uprzedzenia. Stały skład zazwyczaj zapewniał im zwycięstwo w zawodach międzyszkolnych, w których brali udział, ale z czasem rywalizacja stała się bardziej zacięta, a punktem kulminacyjnym był moment, gdy po raz pierwszy ich drużyna przegrała ze szkołą, która wcześniej nawet nie brała udziału w tego typu wydarzeniach.

Tak też San poznał Jung Wooyounga. Był on kapitanem tejże drużyny, od razu powstało między nimi pewne spięcie. Przez długi czas San nie mógł się pogodzić, że ktoś tak po prostu ich pokonał. Dlatego od tamtej pory każdy chciał oglądać mecz tych dwóch drużyn. To było ekscytujące, gdy szli łeb w łeb, by ostatecznie wysunąć się na prowadzenie na styk. Tak zazwyczaj kończyły się ich mecze.

- To gdzie idziemy? - zapytał Yunho, gdy opuścili placówkę szkoły.

- Sam nie wiem. Wolałbym się nie zmęczyć przed treningiem. - stwierdził Seonghwa.

- Fakt, czeka nas dużo pracy. - przytaknął San.

- Huh? Co masz na myśli? Przecież nie gramy w najbliższym czasie z piątką. - na samo wspomnienie numeru liceum San wydał się być zdenerwowany.

- Co z tego? Nie musimy grać z nimi, żeby dużo ćwiczyć. Ostatnio nasza praca zespołowa jest nieco chaotyczna, nie sądzicie? Trzeba się bardziej zgrać.

- Może po prostu potrzebujemy trochę więcej luzu. - prychnął Jongho.

- Luzu? - oburzył się San. - Jak chcecie wygrać trudniej międzyszkolny z takim podejściem?

- San, bądźmy szczerzy, i tak ćwiczymy tylko po to, żeby pokazać, że jesteśmy lepsi od nich. Masz jakąś obsesję na punkcie tego całego Wooyounga, strasznie się na niego uwziąłeś. - cała reszta zgodziła się ze słowami Seonghwy.

- Obsesję? Przecież ja po prostu chcę poprowadzić moją drużynę do zwycięstwa!

- Wiemy. - Yunho próbował uspokoić przyjaciela. - Doceniamy to, jak bardzo się starasz i jesteś najlepszym kapitanem jakiego można mieć, ale... Nie możesz oczekiwać od siebie, że zawsze odniesiesz sukces. Rozumiem twoją frustrację, też nie jestem zadowolony z ostatniego meczu, ale nie możemy zawsze wygrywać, prawda?

San nie był przekonany do słów przyjaciela. Oczywiście, że nie chciał zbytnio naciskać na drużynę i wierzył w nich, w końcu znał ich nie od dziś. Jednak wieczne porażki w meczach z drużyną Jung Wooyounga doprowadzały go do szału.

- Chodźmy po prostu coś zjeść.

回回回

Na hali rozległ się dźwięk gwizdka, który sygnalizował zdobyty punkt, a tym samym zakończenie meczu. Wooyoung uśmiechnął się zadowolony ze swojej drużyny, mimo że był to jedynie trening. Odkąd udało im się zwyciężyć w paru meczach, ich forma była coraz lepsza. Nigdy nikt z ich liceum nie zaszedł tak daleko w rozgrywkach międzyszkolnych w siatkówkę. Będąc ich kapitanem, czuł podwójną dumę.

- Woo, idziesz z nami na pizzę? - usłyszał głos jednego ze swoich przyjaciół. Jak zawsze chcieli go gdzieś wyciągnąć po treningu.

- Sory, musze się pouczyć na biologię.- odmówił z przepraszającym uśmiechem.

- Oh, daj spokój z tą nauką, i tak jesteś najlepszy w klasie. Jedna gorsza ocena nie zrobi ci różnicy.

- Może i nie zrobi, ale jeśli raz odpuszczę, potem zrobię to po raz kolejny. Nie chcę ryzykować.

- Jak chcesz... - westchnął Mingi niezbyt zadowolony z podejścia przyjaciela. - Ale po egzaminach końcowych wszyscy idziemy pić!

- Jestem za! - dołączył się Yeonjun. - Woo, obiecaj, że pójdziesz z nami!

- Dobrze, dobrze, obiecuję. Ale teraz muszę już lecieć na autobus.

Nikt nigdy nie pytał Wooyounga dlaczego tak bardzo zależy mu na stypendium, ale byli mu wdzięczni za wszystkie lata, jakie przyszło im grać w jednej drużynie. Jung był naprawdę świetnym kapitanem i prawdopodobnie gdyby nie on, nie daliby rady uwierzyć, że też mogą osiągnąć sukces. Wszyscy kochali grać razem, nawet jeśli nie zawsze udawało im się zwyciężyć.

Czasem jednak martwili się o Wooyounga i o to, jak ciężko pracuje. Treningi mieli trzy razy w tygodniu, zaraz po lekcjach, a w inne dni chłopak dorabiał pracując w niewielkiej kawiarni. Rozumieli, że chciał zapewnić sobie przyszłość, ale czy to nie było za dużo jak na nastolatka?

Jadąc autobusem zaczynał powoli powtarzać materiał na jutrzejszy test, mimo że i tak duża część informacji pozostała w jego głowie. Gdy stojąc na przystanku podniósł wzrok na widok za szybą, dostrzegł grupkę chłopaków, wśród których niemal od razu rozpoznał Choi Sana. Jego rywala.

Właściwie nigdy nie zamierzał udowadniać, że jest w czymś najlepszy, siatkówka była jedynie jego pasją. Prawda, lubił odnosić sukcesy, ale do tej pory nikt nie motywował go tak do ćwiczeń, jak właśnie Choi San. Ich pierwsze spotkanie było dość zabawne, jak Wooyoung sądził. Wtedy jeszcze nie wiedział, jak potoczy się cała historia i jak bardzo chłopak go znienawidzi jedynie za to, że jego drużyna odebrała im tytuł mistrzów. Oni sami wtedy nie mogli uwierzyć w swoje zwycięstwo.

Uśmiechnął się pod nosem na myśl o tym, jak bardzo chciałby przeżyć to jeszcze raz. Wtedy mógł chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, które zaprzątały jego głowę i zwyczajnie cieszyć się chwilą w gronie przyjaciół. Wtedy naprawdę poczuł, że drużyna jest dla niego jak rodzina. Poniekąd był za to wdzięczny Sanowi.

Gdyby nie on, nie zebrałby się w sobie, by walczyć do samego końca. San zwyczajnie napędzał go do walki i rywalizacja z nim była zawsze satysfakcjonująca.

Skupił się znowu na treści w podręczniku, wzdychając ciężko na wszystkie skomplikowane pojęcia, do których nigdy nie miał głowy. Dlaczego biologia musiała być tak skomplikowana? Jak dla niego, nie musieli się tego wszystkiego uczyć, wystarczyłyby najprostsze podstawy, a jeśli ktoś chce rozszerzać tę wiedzę, niech robi to na specjalnym do tego kierunku. To nie tak, że był leniwy, po prostu nie lubił biologii.

Z początku wcale nie zależało mu aż tak na dobrych ocenach, uczył się tak, żeby być z siebie zadowolonym. Dopiero myśląc o swojej przyszłości postanowił postarać się o stypendium i wyjechać z kraju. Do tego celu dążył i był zdeterminowany, by go osiągnąć.

...

a/ Hejj lecimy dalej, bo cdl jest prawie skończone.

Mam nadzieję, że pokończę wszystkie te prace XD

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz