12

612 65 28
                                    

Krzyki widowni było słychać już w szatni, gdy przygotowywali się do ostatniego meczu, słuchając słów swojego trenera, który wierzył, podobnie jak oni, że mogą odnieść dziś zwycięstwo.

Po ostatnim, głębokim oddechu ruszyli po kolei w kierunku hali, gdzie mieli spotkać się ze swoimi rywalami, a San już wiedział, że będzie to pojedynek nie tylko drużynowy. Dziś chciał rozstrzygnąć odwieczną rywalizacje pomiędzy nim, a kapitanem przeciwnej drużyny, z którą mieli dziś rozegrać mecz. Wszyscy doskonale wiedzieli, co się szykuje, ich relacja nie była nikomu obca. Odkąd pamiętali ta dwójka spotykała się w finałach mistrzostw i mniejszych konkursów międzyszkolnych.

Dlatego dziś miało się okazać, kto tak naprawdę jest najlepszy.

Choi San

Czy Jung Wooyoung.

Po ich ostatniej rozmowie już wiedział, że młodszy nie zamierza tak łatwo się poddać. Nawet jeśli byli dla nich silnym przeciwnikiem, nie bali się ani trochę. San był poniekąd pod wrażeniem ich determinacji. Jednak nie znał tak naprawdę motywu Wooyounga i nie wiedział, dlaczego tak bardzo zależy mu na turnieju. Dla niego był to jeden z wielu sukcesów w życiu i tak naprawdę nie wiedział jeszcze, co chcę robić w życiu. Dlatego nawet w przypadku porażki ruszy dalej nie patrząc wstecz.

Dla Wooyounga porażka była jak wyrok.

Weszli na halę, gdzie rozpoczęła się rozgrzewka. Mimowolnie jego wzrok powędrował na drugi koniec sali, do przeciwnej drużyny, gdzie odszukał znajomą twarz. Uśmiechnął się pod nosem, podekscytowany na to spotkanie. Jeszcze pokaże mu, kto tu tak naprawdę rządzi. Wśród oglądających ich uczniów było sporo dziewczyn, które przez samo patrzenie na nich wyglądały jakby miały strzelać serduszkami z oczu. Cóż, San nie mógł skłamać, że mu to nie odpowiadało, lubił być w centrum uwagi. Niestety dziś musiał podzielić się tą atencją ze swoim rywalem, który mimo że nie był tak otwarty i pewny siebie jak on, również miał swoje groni wielbicielek. Nic dziwnego, był przystojny.

Musiał niestety skupić się na rozgrzewce, więc odwrócił wzrok, zgadując, że będzie miał jeszcze wiele okazji, by się dziś na niego napatrzeć. A najbardziej nie mógł się doczekać, gdy zobaczy wyraz jego twarzy po odniesieniu porażki. San był pewien, że jak dobrzy nie byli, nie dadzą rady przeciwko nim. Nie tym razem.

回回回

Mogli to wygrać.

Musieli to wygrać.

Nie było innej opcji, ten finał musiał zakończyć się ich zwycięstwem. Inaczej wszystko skończone, mógł się pożegnać ze stypendium. Może był poniekąd samolubny, myśląc tylko o tym, by zapewnić sobie przyszłość bez ojca, ale przy tym naprawdę pragnął zobaczyć szczęście na twarzach przyjaciół z drużyny. Dla nich ta wygrana była równie ważna, mimo że nie zależała od niej ich przyszłość.

Wiedział, że walka będzie wyrównana, ale nie mógł pozwolić, by to drużyna przeciwna przejęła prowadzenie. Wtedy będzie ich koniec, wiedział to.

Dlatego czyste przerażenie objęło jego serce, gdy przegrali pierwszego seta.

- To jeszcze nie koniec gry. Damy im radę, musimy się postarać. - powiedział do swojej drużyny, mimo że sam wątpił w swoje słowa.

- Wygramy to. - poparł go Yeonjun i uśmiechnął się do niego dodając otuchy. Dobrze wiedział, co się dzieje w głowie Wooyounga.

Za to drużyna Sana już wiedziała, że wygraną mają w kieszeni.

Po rozpoczęciu drugiego seta, Wooyoung myślał tylko o tym, by nie zawieść przyjaciół. Nie mógł oddać zwycięstwa Sanowi po tym, co powiedział kilka dni wcześniej, gdy spotkali się w parku. To byłoby żałosne, przegrać w ten sposób.

Odetchnął głęboko nim piłka weszła do gry. Przez dotychczasową grę zdołał już poznać przeciwników i był w stanie określić, który z nich ma najsilniejszą zagrywkę lub który najmniej się skupia. Takie rzeczy były dla niego ważne w tym meczu, musiał je wykorzystać na ich korzyść.

Pierwsze dziesięć punktów jak zwykle szli łeb w łeb, a na sali było znacznie ciszej niż zwykle, gdy wszyscy skupiali się na zaciętej walce pomiędzy dwoma najlepszymi drużynami. To zdecydowanie był jeden z najbardziej męczących meczów dla Wooyounga, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Każdy mały błąd powodował, że stawał się nerwowy, mimo że za wszelką cenę próbował zachować spokój. Wiedział, że tylko tak wygrają z drużyną Sana.

Wydawało się, że walka ta będzie trwać w nieskończoność, kiedy na zmianę zdobywali punkty, desperacko pragnąc utrzymać różnicę punktów, ale ostatecznie to drużyna Wooyounga wysunęła się na prowadzenie w drugim secie, wygrywając ostatecznie 28:26. Co oznaczało, że ich mecz mimowolnie będzie dłuższy.

Jednak nie oznaczało to, że mają się zniechęcać, a wręcz przeciwnie. Mają remis, więc ich szansę na zwycięstwo wzrosły. Dzisiejsze zwycięstwo będzie należało do nich.

Tego się trzymali przez następne zdobywane punkty i naprawdę wierzyli do końca, że mogą pokonać drużynę Sana. Jednak zdarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał, a co z pewnością wpłynie na dalszą część rozgrywki.

Wooyoung był bardzo zdeterminowany, by wygrać. Tak zdeterminowany, że aż nieostrożny. Nie liczyło się ile siniaków będzie zdobić jego ciało po dzisiejszym meczu, chciał to wygrać. Siniaki jednak były do zniesienia.

Po ataku zakończonym zdobytym punktem, Wooyoung za bardzo się pospieszył. Efektem był upadek przez ból w kolanie, który przez chwilę sparaliżował całe jego ciało.

To był koniec.

Przerażony spróbował podnieść się do pionu, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie da rady ustać na nogach, co dopiero biegać i skakać. Jego głupota skazała ich na porażkę.

Rozgrywkę przerwano na moment widząc zaistniałą sytuację, ale do Wooyounga nie docierały żadne głosy. Był jak w innym wymiarze, próbując zrozumieć, co zrobił nie tak.

- Woo, wszystko będzie okej. - przebił się przez szum głos Yeosanga. - Damy sobie radę. - zapewnił go z uśmiechem.

Trener pomógł mu zejść na bok, gdzie zaczęli oglądać jego kontuzję i wypytywać o to, jak się czuje. Wooyoung był zdolny tylko do pokazywania i kiwania głową. Rozpacz nie pozwalała mu wydusić z siebie ani słowa. Nim udał się do szatni razem z pielęgniarką, spojrzał na drugą stronę boiska, gdzie dostrzegł zaniepokojony wzrok przeciwnej drużyny, w tym Sana.

Nic dziwnego, żaden z nich nie chciałby być na jego miejscu.

Gra została wznowiona, a drużyna Wooyounga zmuszona była grać bez ich kapitana. To był pierwszy taki przypadek, Wooyoung nigdy nie schodził z boiska...

Dlatego sytuacja ta była nowa dla wszystkich i nie do końca potrafili się w niej odnaleźć. Miło to walczyli o każdy punkt, nie chcąc zawieść kapitana, ale prawda była taka, że ich czujność spadła przez troskę o przyjaciela. Każdy z nich był niespokojny i ostatnie dwa punkty zdobyte przez przeciwników były tylko zapowiedzią ostatniego seta, który zadecyduje o ich porażce.

Więc jednak wszystko stało się dla Wooyounga jasne.

Choi San był lepszy.

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz