22

691 69 62
                                    

San wcale nie był zdziwiony, że to Yunho jako pierwszy się domyślił. Nie sądził jednak, że zajmie mu to tak krótko. Czyżby był aż tak oczywisty? Nie był pewien do powinien odpowiedzieć.

- Chyba trafiłeś w dziesiątkę. - powiedział zaskoczony Juho. - Serio?

- A gdzie się podziała ta twoja nienawiść? Przecież zazwyczaj nic tylko na niego narzekałeś. - zgodził się Seonghwa.

- Co prawda faktycznie widywałem was parę razy, ale nie sądziłem, że to aż tak. - dodał Yunho.

Wszyscy ze zniecierpliwieniem wyczekiwali jakiejkolwiek odpowiedzi od Sana, ale ten milczał, nie bardzo mając pomysł, co powiedzieć. Nie spodziewał się rozmowy o jego relacji z Wooyoungiem tak szybko, myślał, że zdążą jeszcze trochę się do tego przyzwyczaić, zbliżyć do siebie.

- Powiesz coś, czy będziesz się tak patrzył na nas jak na kosmitów? - prychnął Yunho.

- Nie spodziewałem się, że tak szybko dojdziecie do takich wniosków.

- Więc kręcisz z Jungiem?

- Póki co to jedynie wiemy o swoich uczuciach. - powiedział zażenowany. - Nie wiem do końca jak to wyjaśnić.

- A z dziewczynami się nie cackałeś.

- Co?

- No wiesz. Nie obchodziło cię nigdy, na jakim etapie jesteście, jeśli w ogóle były jakieś etapy. Albo byliście razem, albo nie. Co tym razem jest innego?

- Nie wiem, naprawdę! - przyznał, sam do końca nie rozumiejąc, co się z nim dzieje. - Nie spodziewałem się tego kompletnie, to zadziało się jakoś tak szybko, że nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy moja niechęć do niego minęła. Może to przez to, że chciał zrezygnować z siatkówki, a ja byłem zbyt przyzwyczajony do posiadania równego sobie rywala.

- Zaraz, zaraz. - zastanowił się Yunho. - Wooyoung rezygnuje z siatkówki?

- Mówił, że odpuszcza na jakiś czas. Próbowałem go przekonać, ale jest strasznie uparty.

- Szkoda marnować taki talent.

- Niby tak, ale jeśli naprawdę nie chce tego robić, to nie mogę go zmusić. W każdym razie, mam nadzieję, że przemyśli moją propozycję.

- Jaką propozycję? - cała reszta zdziwiona popatrzyła na niego, wyczekując odpowiedzi.

- Powiedziałem, że jeśli martwi się o studia, to możemy studiować razem. Uważam, że to dobre rozwiązanie.

- A co to zmienia? W nauce mu chyba nie pomożesz. - prychnął Park.

- Niekoniecznie, ale myślę, że dobrze jest mieć przyjaciela na start.

Przyjaciela.

回回回

Czekał już zdecydowanie za długo. Nie potrafił skupić się na niczym innym, jego myśli wciąż krążyły wokół Wooyounga i tego, co odpowie na jego propozycję. Musiał się liczyć z tym, że ostatecznie zostanie odrzucony, ale wierzył, że jednak uda mu się przekonać do siebie młodszego. Co prawda jeszcze nie poinformował rodziców o swoich planach, a ci pewnie myśleli, że będzie on dalej grał. Nigdy nie mówili, czego od niego oczekują, właściwie nie interesowali się zbytnio tym, co robi o ile nie było to coś ważnego. Oczywiście, wspierali go i byli dumni z jego pozycji kapitana, ale poza tym nigdy nie określili, że chcą, by właśnie tym San się zajmował.

Był wczesny ranek, a on nie mógł znieść braku możliwości spotkania z Wooyoungiem. Nie chciał siedzieć bezczynnie w domu, był weekend, ale jego przyjaciele również byli dziś zajęci. Został więc sam ze sobą. Dlatego też siedział teraz samotnie w kawiarni, czując się odizolowany jak nigdy dotąd. Brakowało mu Wooyounga, brakowało mu rozmowy, brakowało mu jego uśmiechu, który mimo że dopiero pd niedawna zaczął pojawiać się częściej, powodując, że serce Sana skakało na bungee.

- Aish, co jest w nim takiego innego? - zastanawiał się, wspominając ostatnią rozmowę z przyjaciółmi.

Nie wiedział, czemu podchodzi do Wooyounga inaczej, niż do wszystkich do tej pory. Nie angażował się tak bardzo, jeśli nawet nie był z kimś w związku. Może dopiero teraz zaczynał naprawdę rozumieć, czym jest ta cała miłość?

- Można? - cichy głos wyrwał go z zamyślenia, przez co popatrzył na osobę stojącą przed nim.

Była to niewysoka dziewczyna o długich ciemnych włosach, ale co bardziej interesowało Sana, to czego od niego chce.

- Właściwie miałem już wychodzić. - powiedział, licząc, że ta wymówka będzie odpowiednio łagodna i rozwiąże problem.

- Więc może pozwolisz, że pójdę z tobą? - uśmiechnęła się delikatnie i może gdyby San nie był obecnie rozdarty przez uczucia, które żywił do Wooyounga, nawet uznałby ją za ładną.

-  W jakim celu? - zapytał unosząc brew. Nie podobała mu się ta propozycja.

- Tak po prostu. Widzę, że nie masz towarzystwa, tak jak ja, więc moglibyśmy się poznać. - Sana zaskakiwała jej pewność siebie. - Arin. - przedstawiła się wyciągając w jego stronę dłoń. Nie uścisnął jej.

- San. - mruknął i wstał ze swojego miejsca, ruszając w stronę wyjścia.

Nie patrzył, czy dziewczyna idzie za nim, nie obchodziło go to. Najlepiej, gdyby dała mu całkowity spokój, bo nie był nią zainteresowany.

Wychodząc z kawiarni, początkowo myślał, że faktycznie pozbył się dziewczyny. Ta jednak niedługo później zrównała z nim krok i szła tuż obok niego, nawet się nie odzywając. Oczywiście do pewnego czasu. San był zirytowany, że ta nie potrafi uszanować cudzej prywatności. Nie wszyscy samotni ludzie w kawiarni muszą być smutni. Jeśli nie miał towarzystwa, to może go nie chciał. Nie pisał się na żadne randki w ciemno.

- Gorszy dzień? - zapytała, gdy kierowali się na przystanek.

- Powiedzmy. - nie chciał już mówić, że byłby o wiele lepszy, gdyby się nie pojawiła.

- Co robiłeś sam tak wcześnie w kawiarni? Idziesz do pracy?

- Nie.

- Na uczelnię?

- Nie.

- Więc jaki był powód?

- Czemu cię to interesuje? Ludziom nie wolno przychodzić rano do kawiarni bez powodu?

- Nie, nie... Oczywiście, że wolno. Po prostu pomyślałam, że taki przystojniak na pewno na kogoś czeka. Ale nikt się nie zjawił.

- Potrzebowałem pobyć sam.

- Oh, rozumiem. Też miewam takie momenty. - San miał ochotę westchnąć głośno z irytacją na jej słowa. Gdyby rozumiała, zostawiłaby go w świętym spokoju. - Masz dziewczynę?

- Co?

- Cóż, to, że na nikogo nie czekałeś, nie wyklucza tej opcji. A będąc szczerą, chciałabym wiedzieć, czy mam na co liczyć.

- Coś słaby ten twój podryw. - mruknął zirytowany i stanął na przystanku, wyczekując na swój autobus.

- To znaczy masz?

- Nie. Ale to nie oznacza, że nie jestem zainteresowany kimś innym. Więc jakbyś mogła, daj mi spokój i idź na łowy gdzie indziej.

To powinno ją obrazić, ale zamiast tego dziewczyna zaśmiała się cicho i stanęła jeszcze bliżej niego. San miał powoli dość. Ileż można mówić jedno i to samo do tej samej osoby?

- Poczekam z tobą na autobus i wtedy sobie pójdę. - powiedziała z uśmiechem, a San miał ochotę wsiąść do autobusu, który właśnie przyjechał, gdyż ten, którym miał wrócić miał przyjechać dopiero za pięć minut.

- Myślę, że to nie będzie koniecz-

W jednej chwili stracił z widoku dziewczynę, która została odepchnięta na bok, a przed nim pojawił się ktoś inny, którego tożsamość uświadomił sobie po chwili, gdy ten jak gdyby nic pocałował go, głęboko i namiętnie, wręcz zaborczo.

- Długo czekałeś? - usłyszał głos Wooyounga, który stał przed nim z uśmiechem.

San z przyjemnością przyjął ten ratunek.

...

a/ Udało się :')

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz