4

776 63 24
                                    

Przez wiele lat życie normalnego nastolatka było dla Wooyounga czymś obcym. Wiedział, że się wyróżnia, ale nigdy nie czuł potrzeby, by się wpasowywać. Dobrze wiedział, czego pragnie i jaki jest jego cel, do którego dąży. Mógł się spodziewać, że w końcu się złamie.  To wszystko było zbyt przytłaczające, a coraz więcej nauki i obowiązków sprawiało, że czuł się jak niewolnik. Nawet jeśli był już prawie dorosły, wcale się taki nie czuł. Wciąż musiał się jeszcze wiele nauczyć.

Może i to, co robił było błędem, ale nie mógł się już wycofać. Do domu tak czy siak już nie wróci, więc przynajmniej chciał spędzić trochę czasu z przyjaciółmi. Póki co był pewny siebie i nie myślał o tym, co go czeka, choć dobrze wiedział, że w momencie, kiedy znajdzie się na miejscu zacznie panikować i przyniesie wstyd swoim przyjaciołom. Nie umiał się bawić tak jak oni, wiedział o tym, ale musiał chociaż spróbować. Miał osiemnaście lat, a tak naprawdę nigdy nie wyszedł ze znajomymi się napić, tak jak w większości mieli to w zwyczaju. Był inny, mógł się z tym poniekąd zgodzić, ale wcale nie chciał taki być. Przecież nie planował swojego życia w ten sposób, on po prostu musiał jakoś wybrnąć z niewygodnej sytuacji, jaką  przyszykował mu los.

Będąc na miejscu faktycznie zwątpił, czy da radę, ale gdy tylko zobaczył twarze swoich przyjaciół, zmusił się do delikatnego uśmiechu, nie chcąc mimo wszystko wyjść na tchórza i sztywniaka.

- Co to w ogóle za miejsce? - spytał spoglądając na budynek przed nimi. Nigdy tu nie był, a wyglądał na zwykły dom.

- Dom Lee Jaehyuna, wiesz, tego z równoległej klasy. - wyjaśnił szybko Yeosang. - Jego rodziców nie ma, więc zorganizował ze znajomymi imprezę. Choć pewnie nie spodziewał się, że aż tyle ludzi przyjdzie. - zaśmiał się cicho.

- Na pewno nie będzie problemem, że ja też się wproszę...?

- O nic się nie bój, nawet nie zauważą, że ktoś przyszedł! - Yeonjun objął go ramieniem prowadząc do środka. - Poza tym, nie sądzę, byś był chętny do upicia się.

- Właściwie, nie wiem co można robić na imprezie... Nie wiem, co ja tu w ogóle robię.

- Spokojnie, od tego masz nas! 

To nie był argument, który mógłby go uspokoić...

回回回

Mimo że koniec tygodnia oznaczał dobrą zabawę i odejście myślami od szkoły i innych zmartwień, San nie potrafił się bawić. Wypił zaledwie dwie szklanki alkoholu, a już bolała go głowa i robił się senny. Jego przyjaciele zdawali się jednak w ogóle nim nie przejmować i od dawna oddalili się w poszukiwaniu rozrywki. On sam zazwyczaj poznawał na imprezach spoko ludzi, z którymi widywał się i po zakończeniu zabawy, ale teraz... jakoś nie miał na to wszystko ochoty.

- Żenada. - mruknął niezadowolony i podniósł się z zamiarem wyjścia. Było już grubo po północy, nie zamierzał tracić tu czasu, który może wykorzystać na sen. - Aish! - przeklął cicho, gdy poczuł jak ktoś popycha go na bok, omal nie powodując jego upadku. - Uważaj jak łazisz! - krzyknął zwracając na ich dwójkę uwagę osób wokół.

Chłopak, który na niego wpadł zdawał się być kompletnie pijany i nieświadomy tego, jak żałośnie wygląda. Jednak to nie jego stan był tym, na co San zwrócił uwagę. Przyglądał mu się przez chwilę, dopasowując znajome rysy twarzy.

- Jung Wooyoung? - był szczerze zdziwiony jego obecnością. Nie wiedział wiele o nim, oprócz tego, że należy do drużyny, z którą rywalizują, co więcej, jest jej kapitanem. 

Wszyscy uważali, że jego nienawiść wobec chłopaka jest lekką przesadą. Niby czemu miałby mu mieć za złe, że robi to, co kocha i prowadzi swoją drużynę do zwycięstwa, tak jak robił to San zresztą. Choi jednak uparł się, że Wooyoung to jego najgorszy rywal i nie spocznie, póki nie udowodni, że to on jest lepszy.

Widząc go teraz tutaj, w takim stanie nie mógł sobie wymarzyć lepszej okazji, by nieco pomęczyć swojego wroga.

- Chyba dobrze się bawisz. - prychnął widząc, jak ten z trudem w ogóle utrzymuje się na własnych nogach. - Pierwszy raz widzimy się poza boiskiem i szczerze nie spodziewałem się, że będzie to w takim wydaniu. - założył ręce na piersi obserwując pijanego chłopaka.

- My się znamy? - mruknął Jung ledwie przytomny.

- Huh? - San lekko się oburzył. - Na litość boską, jak można się doprowadzić do takiego stanu... - westchnął zirytowany.

Wbrew swoim pierwotnym postanowieniom, pomógł chłopakowi usiąść na miejscu, by nie wpadł już na nikogo po drodze, ale na tym kończyła się jego rola. Zamierzał już odwrócić się na pięcie i odejść, wyrzucając z pamięci ten moment, ale zatrzymał go głos chłopaka.

- Przepraszam, że na ciebie wpadłem. - westchnął cicho przez męczący go ból głowy. - Pierwszy raz jestem na imprezie.

- Jakby mnie to obchodziło...

- Wiem, co sobie myślisz, ale wolałbym, żebyś się tym nie chwalił.

- Czym mam się chwalić? - prychnął.

- Że widziałeś mnie w takim stanie... Naprawdę będę miał przez to problemy.

- Wyluzuj, Jung. Jesteśmy prawie dorośli, nie dostaniesz szlabanu. - założył ręce na piersi, kpiąc z drugiego.

- Nie o to chodzi... Ojca mam gdzieś.

- Więc? - San sam nie wiedział dlaczego go o to wypytuje.

- Nie mogę pozwolić, by ktoś ze szkoły wiedział. Od uczniów krótka droga do nauczycieli, a jak się dowiedzą, stracą do mnie zaufanie...

- Czy ty aby nie przesadzasz? - zaśmiał się cicho, rozbawiony zachowaniem chłopaka. - Mają stracić do ciebie zaufanie, bo raz wyszedłeś na imprezę? Tak, jakby oni nigdy się nie schlali do nieprzytomności.

- To nie o to chodzi...

- Prosisz mnie o coś, a nawet nie wiesz kim jestem. Czemu miałbym cię posłuchać?

- Przepraszam... Naprawdę czuję się jak gówno. Skoro znasz moje imię, to wiesz kim jestem. Nie chcę nie plotek.

San prychnął cicho na zachowanie chłopaka. Był żałosny próbując usilnie wytłumaczyć się z czegoś, co większość obecnych miała już za sobą. Prawdopodobnie nie było tu osoby, która nigdy nie tknęła alkoholu, czy nie była na imprezie. Wooyoung był jedyny, więc nikt nie zawracałby sobie nim głowy. Mimo to San miał ochotę się z nim podroczyć i sprawdzić jego reakcje i jak wiele jest w stanie zrobić, by powstrzymać go od rozpowiadania głupstw.

- Nie mam powodów, żeby spełnić twoją prośbę. Chętnie zobaczę jak się męczysz.

- Co? - Wooyoung przerażony podniósł wzrok na starszego, a po chwili w jego głowie zapaliła się lampka. - C-Choi San...

- W końcu sobie przypomniałeś? Pogratulować. Nie wierzę, że zostałem tak potraktowany przez swojego rywala.

- Naprawdę cię przepraszam...

- Skończ już, nie chce mi się tego słuchać. Nikt nic nie powie, nie bądź taką panikarą. To tylko alkohol, nikomu twój stan nie jest obcy. Co innego, gdybyś się z kimś przespał, wtedy mogliby gadać, ale to nie jest żadnym tematem do plotek. Więc wyluzuj i daj mi spokój.

Po tych słowach odszedł, zostawiając chłopaka samego w tłumie obcych mu ludzi. Nie czekał już nawet na swoich przyjaciół i po prostu ulotnił się z imprezy, mając wszystkiego serdecznie dość, a rozmowa z Wooyoungiem tylko podniosła mu ciśnienie.

...

a/ Prawie odeszłam od pierwotnego zamysłu lol

Omal ich nie wsadziłam do łóżka ja pierdole

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz