18

675 71 35
                                    

San

Woo?
Śpisz?
Dopiero wróciłem do domu
Nie musiałeś mnie tak zostawiać, wiesz?
Ale mam nadzieję, że przynajmniej dowiodłem, że się myliłeś😏
Podobało ci się?

Woo?

Zgaduję, że śpisz...
W takim razie odpowiedz jutro
😙

San nie wiedział dlaczego Wooyoung tak bardzo spanikował na widok swojego ojca, ale też nie uważał tego za coś dziwnego. On też nie chciał, by jego rodzice przyłapali go z kimś na całowaniu. Nie chodziło o to, że było to coś złego, ale czułby się po prostu zażenowany. Rodzice potrafili być naprawdę wścibscy. O rodzinie Wooyounga wiedział niewiele, ale wierzył, że kiedyś jeszcze przyjdzie mu ją poznać. O ile ich relacja faktycznie pozostanie taka, jak teraz.

Choć może nieco się zmieni.

Przez cały następny dzień spoglądał na telefon z nadzieją na odpowiedź od Wooyounga, ale ta nie nadchodziła nawet po południu. Czy chłopak naprawdę tak długo spał, czy może nie patrzył na telefon? Cóż, nie musiał się spowiadać Sanowi z tego, co robił, ale chciałby wiedzieć, jeśli coś się działo.

San

Jesteś zły za wczoraj?
Nie chciałem cię urazić
Jeśli oczekujesz ode mnie, że będę musiał się zaangażować, zrobię to
To wcale nie tak, że całowanie cię było zwykłym kaprysem
Teraz zdałem sobie sprawę z że źle to zabrzmiało
Odpisz, proszę

Wooyoung?

Naprawdę aż tak się gniewasz?

Przepraszam
Z całego serca, naprawdę

Woo, odbierz
Zaczynam się martwić

Godziny mijały, a z Wooyoungiem nie było kontaktu, co nie dawało mu spokoju. Owszem, w jego głowie istniała myśl, że chłopak naprawdę jest na niego zły, ale nie pasowało mu, że nie odczytuje ani nie odpowiada na ani jedną z jego wiadomości. Mógłby chociaż dać znać, czy żyje... To poniekąd dziwne, ale San naprawdę odchodził od zmysłów przez brak odzewu od chłopaka.

- San, skup się! - usłyszał głos Seonghwy, który zirytowany spoglądał w jego stronę z pod siatki. - Co się dziś z tobą dzieje?

- Wybaczcie, jestem dziś zdekoncentrowany.

- To widzimy. - stwierdził Yunho. - Chyba nigdy cię takiego nie widziałem. Coś złego się stało? Chcesz o tym pogadać?

- Nie, nie, to nic takiego... Po prostu coś cały czas siedzi mi w głowie i nie pozwala się skupić. Przepraszam was, postaram się nad tym zapanować.

Naprawdę miał wyrzuty sumienia, że pozwolił swoim zmartwieniom przejąć kontrolę i wybić go z równowagi. Zazwyczaj na treningach był w stu procentowej gotowości i był czujny. Nie sądził, że troska o Wooyounga może sprawić mu tyle problemu.

Gdy po wyjściu z hali sportowej zerknął na swój telefon, dalej nie ujrzał odpowiedzi od Wooyounga. To było już zbyt niepokojące, dochodziła godzina 18:00, co takiego miał Jung do roboty? Może powinien do niego zadzwonić? Z drugiej strony, jeśli naprawdę jest zajęty, tylko będzie mu przeszkadzał. Długo zastanawiał się, co zrobić, stojąc wpatrzony w telefon, gdzie widniał numer Wooyounga.

Może chociaż spróbuje zadzwonić? Najwyżej nie odbierze, ale wtedy będzie jeszcze bardziej niespokojny...

Westchnął głęboko, postanawiając mimo wszystko spróbować. Zdecydowanym ruchem wcisnął słuchawkę i odczekał, aż ktokolwiek po drugiej stronie raczy się odezwać.

Pierwszy sygnał...

Drugi...

Trzeci...

Po siódmym San miał się już poddać, ale wtedy usłyszał niemrawy głos po drugiej stronie, przez co jego serce zabiło mocniej.

- Halo? - Wooyoung faktycznie brzmiał, jakby dopiero co wstał.

- Woo? Jesteś w domu?

- Tak... A co?

- Martwiłem się, bo nie odpowiedziałeś na moje wiadomości... Coś się stało?

- Twoje wiadomości...? Wybacz, musiałem je przeoczyć. Wszystko jest w porządku, nie musisz się martwić.

- Skoro już rozmawiamy, może chciałbyś wrócić do wczorajszego wieczoru? - zaproponował nieśmiało San. - Słuchaj, przepraszam, jeśli za bardzo naciskałem. Mogłeś poczuć się niekomfortowo.

- Nie przejmuj się tym aż tak. Fakt, że jesteś dość niecierpliwy, jeśli mogę to tak określić, ale skoro tak się sprawy potoczyły, nie ma sensu tego zatrzymywać.

- To znaczy...?

- Możemy spróbować. Ale nic nie obiecuję. Nie umiem się bawić w związki. A, no i pozostaje kwestia Eunji.

- Jakoś to załatwię, nie martw się tym.

- Strasznie mi jej szkoda... Naprawdę cię lubi.

- A ty mnie nie lubisz? - zaśmiał się San.

- Dobrze wiesz, że to nie to samo. Ona mimo wszystko była pierwsza.

- To nie oznacza, że mam obowiązek dać jej szansę.

- Tak wiem, ale...

- Spokojnie. Ogarnę to, tak? A teraz mam inne pytanie.

- Jakie?

- Chcesz się spotkać? Wiem, że jest późno, ale męczy mnie to, jak się wczoraj rozstaliśmy.

- Wybacz, jestem naprawdę zmęczony... Praktycznie kładłem się już spać.

- Oh... A może mógłbym wpaść do ciebie? Chociaż na chwilę?

- To chyba też nie jest najlepszy pomysł... Zobaczymy się kiedy indziej, okej? Teraz muszę to wszystko przemyśleć i odpocząć...

- Jasne... Do zobaczenia. I dobranoc.

- Dobranoc...

回回回

Czuł suchość w ustach, ale nie miał najmniejszej ochoty wstawać. Czuł się beznadziejnie, od samych myśli jego głowa boleśnie pulsowała. Nawet nie zdał sobie sprawy, że przeleżał w łóżku cały dzień z dopóki San do niego nie zadzwonił. Nie sądził, że to on będzie pierwszym, który się o niego zatroszczy. Mimo wszystko, nawet teraz, kiedy się do siebie zbliżyli, nie mógł wyjawić starszemu prawdy.

Wiedział, że jego ojciec nie pochwali go za to, czego był świadkiem wczorajszego wieczoru. Wiedział też, że zapewne będzie kazał mu zerwać wszelki kontakt z Sanem. Nie miał pojęcia, co mu przyszło do głowy, by się zbuntować. Gdyby powiedział, że tak naprawdę nic głębszego nie łączy go z Sanem i posłusznie przestał się z nim spotykać, ojciec dałby mu spokój. On jednak zamiast tego stanowczo odmówił zerwania kontaktu z Sanem. Nie wiedział dlaczego, po prostu nie chciał na to pozwolić.

To oczywiście miało swoje skutki chwilę potem, które były widoczne na jego policzku, a także brzuchu. Od jakiegoś czasu zapomniał o tym uczuciu i to był jego błąd. Nie powinien przyzwyczajać się do normalności... W końcu nigdy nie będą normalną rodziną, a jego ojciec nigdy nie zaakceptuje go takim, jaki jest, nieważne, jak bardzo się stara. Dla niego zawsze będzie nędznym robakiem, pasożytem, który pojawił się w jego życiu wbrew jego woli.

Czasem miał ochotę zapytać innych jak to jest mieć kochających rodziców. Niemal zapomniał już uczucia ciepła z jakie zapewniała obecność matki, nie pamiętał już jak bezpiecznie czuł się w jej ramionach. To wszystko było blade w jego wspomnieniach, pozostawiając przeszywającą pustkę. Czuł potrzebę, by jak najszybciej ją czymś zapełnić. Może właśnie San był do tego idealną okazją?

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz