25

678 66 37
                                    

Wooyoung uważał, że pytanie to było całkowicie zbędne. Co z tego, że podobał mu się San w każdym tego słowa znaczeniu? Chyba nie było nic złego w tym, że myślał o nim również w sposób nie do końca cenzuralny. Był nastolatkiem, czego San oczekiwał?

- Co, jeśli powiem, że tak? - odparł niepewnie, nie odsuwając się od starszego, choć miał wrażenie, że zaraz spłonie ze wstydu.

- To już zależy od ciebie. - uśmiechnął się złośliwie. - Wyobrażałeś to sobie? - zapytał dociskając delikatnie usta do jego szyi. Dla Wooyounga już tyle było wystarczające.

- Tak, ale...

- Ale...?

- To za wcześnie. - odsunął go od siebie spanikowany. - N-No i twoi rodzice są w domu.

San zachichotał cicho, rozczulony reakcją młodszego, przyciągnął go do siebie, wtulając mocno w swoje ciało, aż prawie brakło im powietrza.

- Nie mówiłem, że chcę to robić teraz. - powiedział po chwili ciszy. To sprawiło, że Wooyoung poczuł się jeszcze bardziej zażenowany.

Pewnego rodzaju wybawieniem, choć nie do końca możnaby to tak nazwać, była matka Sana wchodząca do pokoju i zastająca ich w takiej, a nie innej pozycji.

- My... - San nawet nie wiedział co powiedzieć. Zazwyczaj nie tłumaczył się z niczego. Nawet Wooyoung był zbyt zszokowany, by się ruszyć.

- Chciałam tylko spytać, czy masz jakieś plany na swoje urodziny - powiedziała jak gdyby nic, nie przejmując się w ogóle ich pozycją. Wooyoung mimo wszystko odsunął się na bok, czując się niekomfortowo.

- Na urodziny?

- No cóż, został mniej niż miesiąc. Pomyśleliśmy z ojcem, że możemy się gdzieś wybrać razem. Ale jeśli wolisz spędzić je w gronie przyjaciół, dostosujemy się.

- Cóż... - tak nagłe pytanie zbiło go z tropu. Jakby nie wiedział, kim jest, jak się nazywa i na jakiej jest planecie. A kobieta jeszcze oczekuje od niego, że będzie wiedział, co robi w swoje urodziny? - Możemy porozmawiać o tym jutro?

- Jasne. Po prostu pomyślałam, że w razie czego zaprosisz swojego... - zatrzymała się na chwilę, nie będąc pewną, jaka relacja jest pomiędzy tą dwójką.

- Że niby mielibyśmy jechać we dwójkę razem z wami? - San uniósł brew nieprzekonany. Wiedział, że dla Wooyounga byłoby to zbyt stresujące.

- To tylko luźna propozycja. Zastanówcie się i dajcie znać. A ja już nie przeszkadzam - powoli wycofała się, dodając jeszcze zza drzwi - Tylko żadnych niecenzuralnych rzeczy! Wiem, że macie po osiemnaście lat, ale nie wyrażam zgody, żebyście robili co wam się żywnie podoba, kiedy jestem w domu.

- Mamo... - jęknął San zażenowany.

- Już idę.

Wooyoung zaśmiał się cicho na to, jak czerwone były w tym momencie uszy Sana. Nie chciałby być w jego sytuacji, choć nie miał nigdy takich relacji z rodzicami. Przynajmniej nie zdołał poznać, jakie jego mama miała do tego podejście. Na samo wspomnienie czasu, kiedy żyła, uśmiechnął się smutno.

- Nie przejmuj się nią. - usłyszał głos Sana. - Jest przyzwyczajona, że nie traktuję związków poważnie. To dla niej coś nowego.

- Nic nie szkodzi. - wtulił się z powrotem w jego klatkę piersiową, czując jak z nikąd łzy napływają mu do oczu.

To było po prostu nierealne jak szczęśliwy był w tym momencie, mając kogoś obok, kto po prostu jest i może na nim polegać. Co prawda nie zaczynali zbyt dobrze, ale nawet to uważał za piękne. Przecież ich historia nie musiała być idealna, to nie były bajki, w których wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To było prawdziwe życie i nie oczekiwał, że wszystko zawsze będzie toczyło się po ich myśli. Dopóki miał Sana, nie czuł się w żaden sposób zagrożony.

- Jeśli chcesz, możemy spędzić moje urodziny razem, ale nie traktuj tego jak coś wyjątkowego... To nie tak, że fakt, że są to moje urodziny cokolwiek zmienia.

Wooyoung dalej milczał, obawiając się, że jeśli się odezwie, jego głos zadrży niebezpiecznie, co zwróci uwagę starszego.

- Możemy po prostu wyjść gdzieś razem... Spędzić miło czas, z dala od wszystkich. - San kontynuował, licząc, że Wooyoung w końcu coś powie. - Może jest coś, co chciałbyś porobić... Zawsze możemy po prostu posiedzieć razem, tak jak teraz.

To co prawda w zupełności wystarczało Wooyoungowi. Na ten moment czuł się bezpiecznie jak nigdy dotąd i chętnie spędzałby tak czas z Sanem częściej, ale w jego urodziny wolał zrobić coś, na co starszy miał ochotę. Mimo wszystko to jego urodziny.

- Woo? Śpisz? - zapytał w końcu zdezorientowany brakiem odpowiedzi. Gdy spojrzał w końcu na jego twarz, zorientował się, że ten płacze. - Co się stało?

Wooyoung uśmiechnął się i pokręcił głową, chcąc jakoś dać Sanowi do zrozumienia, że nic złego się nie dzieje. Ten jednak wyraźnie zaczął się martwić i panikować. Delikatnie ścierał łzy z jego policzków, cały czas pytając o powód. Wooyoung nie mógł nic zrobić, słowa nie przechodziły mu przez gardło, więc po prostu delikatnie pocałował Sana, by ten w końcu się uciszył. Początkowo starszy chciał zaprotestować, ale ostatecznie poddał się przyjemności płynącej z pocałunku.

- Nic się nie dzieje, głuptasie - szepnął Wooyoung.

- To czemu płaczesz?

- Bo jestem szczęśliwy. Nie czułem się tak dobrze i bezpiecznie od kiedy moja mama odeszła.

Po chwili San objął go mocno, czując jak jego serce kłuje boleśnie na samą myśl, jak wiele wycierpiał w życiu Wooyoung, a on nawet o tym nie wiedział, będąc jedynie kolejnym powodem jego smutku.

回回回

Z początku Wooyoung myślał, że nie uda mu się zasnąć razem z Sanem. Myślał, że jego umysł nie pozwoli mu zmrużyć oka przez masę przemyśleń związanych z zastałą sytuacją. Prawda jednak była taka, że zasnął pierwszy, a spał przez całą noc jak suseł. Po raz pierwszy od dawna czuł się naprawdę wyspany i mie myślał o tym, która jest godzina i czy musi już wstawać do szkoły. San będąc obok odganiał te wszystkie myśli na bok, sprawiając, że Jung czuł się aż dziwnie spokojny.

Przeciągnął się leniwie i odwrócił w stronę Sana, który najwyraźniej też już nie spał, a widząc jego zaspaną twarz uśmiechnął się delikatnie. Nigdy nie widział czegoś równie uroczego.

- Masz jakieś plany na dziś? - spytał zachrypniętym głosem San.

- Niekoniecznie. A co?

- Chciałbyś wpaść na trening?

- Wasz...? To chyba trochę...

- Oj tam, tylko posiedzisz z boku i popatrzysz, chłopaki nie będą mieli nic przeciwko.

- Co to za dziwna tradycja zabierania drugich połówek na treningi, żeby się do ciebie śliniły? - prychnął rozbawiony Wooyoung.

- Nikt nie każe ci się do mnie ślinić.

- I nie będę.

- Akurat.

- Co to miało znaczyć?

- Idę o zakład, że będziesz pożerał mnie wzrokiem już na rozgrzewce.

- Za wysoko siebie stawiasz.

- Więc? Założymy się? - uśmiechnął się podekscytowany.

- Okej. Jeśli wytrzymam do końca treningu, zaniesiesz mnie do domu. - powiedział dumnie, jakby już wygrał.

- Jesteś okrutny, wiesz?

- To jak będzie?

- Uh, zgoda. Za to jeśli nie wytrzymasz, dasz się pocałować na oczach wszystkich.

- Niech będzie. - wzruszył ramionami.

Przecież i tak nie przegra. San nie był aż tak pociągający jak myślał. Wooyoung musiał go sprowadzić na ziemię.

...

a/ Musicie wybaczyć krótszy rozdział, ale nie miałam na niego pomysłu XD

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz