15

657 63 58
                                    

Po kontroli lekarskiej Wooyoung wrócił do szkoły, oszczędzając jednak kolano, w czym pomagali mu też przyjaciele. Nie mógł jeszcze wrócić do treningów, o których non stop mówili i pocieszali Wooyounga, że przegrana w finale wcale nie była jego winą i najważniejsze dla nich jest, by jak najszybciej wrócił do zdrowia.

Nie miał serca wspomnieć o swoich planach. Wszyscy byli dla niego tacy dobrzy i byli tak podekscytowani wizją dalszej współpracy, by w końcu pokonać drużynę Sana. Jak mógł tak po prostu powiedzieć, że nie będzie już ich kapitanem? Mało tego, że nie będzie w ogóle grał z nimi w drużynie?

Na ten moment przyszłość związana z siatkówką wydawała mu się mało atrakcyjna. Stracił wiarę w samego siebie w momencie, kiedy zawiódł swoich towarzyszy.

Był trochę rozdarty. Rok szkolny się kończył, a to oznaczało, że przyjdzie mu ukończyć edukację w liceum i zdecydować co dalej. Na stypendium nie miał szans, mógł się właściwie już poddać z ciągłym zakuwaniem. Cały jego wysiłek poszedł na marne...

Wracając autobusem do domu nie miał oczywiście gdzie usiąść, na co westchnął cicho, mając nadzieję, że jego kolano jakoś to przeboleje. W końcu to tylko kilka przystanków. Co prawda przyjaciele proponowali mu, by wybrał się razem z nimi samochodem. Nie było to dla nikogo dziwne, że ich rodzice nie mieli problemu z odebraniem ich ze szkoły, kiedy nie chciało im się cisnąć w autobusie. On nie miał tego luksusu, ojciec nigdy nie zawiózł by go do szkoły lub odwrotnie.

Poczuł dłoń na swoim ramieniu na co wzdrygnął się zaskoczony. Odwracając się za siebie dojrzał jednak Sana, którego nie spodziewał się tutaj spotkać. Od kiedy oni jeżdżą tym samym autobusem?

- Możesz tak jeździć autobusem z tą nogą? - zapytał bez przywitania.

- Gdybym miał wybór, jeździłbym samochodem. - prychnął. - Czego ode mnie chcesz?

- Chciałem tylko zagadać. - wzruszył ramionami.

- Od kiedy pałasz do mnie taką sympatią? - odgryzł się złośliwie, ale ostre hamowanie sprawiło, że mimo wszystko stracił równowagę. Gdyby nie to głupie kolano, nie poleciałby na Sana, który z głupim uśmieszkiem złapał go w locie.

- Nie powiedziałem, że pałam sympatią. Pomyślałem, że jeszcze nie wyleczyłeś kontuzji i nie powinieneś obciążać nogi. - powiedział pomagając młodszemu złapać z powrotem równowagę. - Chociaż byś podziękował. - prychnął.

- Nie pamiętam żebyśmy zostali przyjaciółmi. Czemu nagle zacząłeś ze mną rozmawiać?

- Czy ja wiem? - wzruszył ramionami. - Może nie chcę kończyć naszej rywalizacji.

- Dlaczego?

- Bo nie jest rozstrzygnięta!

- Dlaczego tak bardzo ci zależy, żeby wiedzieć kto jest lepszy? - Wooyoung naprawdę tego nie rozumiał. Co to zmieni? - Mniejsza, to mój przystanek.

- Jak wyzdrowiejesz, zmierzymy się jeden na jeden! - powiedział za nim.

- Co? - mruknął zdziwiony. Nie czekał, aż San odpowie, bo musiał wysiąść z autobusu. Zastanawiało go jednak, jak San chce rozstrzygnąć ich pojedynek.

回回回

To był zaledwie początek, tego, co Wooyoung musiał znieść. San nie dał sobie spokoju i non stop wypisywał do niego, zagadując na najróżniejsze, dziwne tematy, a Wooyoung nie mógł nic poradzić, że w jakiś sposób wciągały go te rozmowy. Wiedział, że Sanowi chodzi tylko o ich pojedynek, ale mimo wszystko zaczął inaczej go postrzegać.

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz