30

553 63 24
                                    

Mimo że na zewnątrz zerwał się dość mocny wiatr, Wooyoung nie odczuwał chłodu, idąc z Sanem z przystanku do domu starszego, trzymając się za ręce. Jak wspominał, aktualnie nie było nikogo, dzięki czemu mieli trochę prywatności, a wszędzie panowała pewnego rodzaju kojąca cisza. Wooyoung tego właśnie potrzebował, a mając obok Sana czuł się, jakby wszystko to, co wydarzyło się w ostatnich dniach nigdy nie miało miejsca.

- Nie jesteś głodny? - spytał San, gdy weszli do środka.

- Nie.

- Więc zrobię ci chociaż herbatę. Na zewnątrz jest dość chłodno, pewnie zmarzłeś.

- Nie trzeba... - zaprzeczył, ale starszy był już w drodze do kuchni.

Wooyoung niepewnie dołączył do niego, czując się dziwnie, mimo że jak powiedział San, w domu poza nimi nie było nikogo. Starszy wyciągnął kubki dla nich obu i zagotował wodę, zerkając co chwilę na stojącego obok sztywno Wooyounga, który wydawał się być czymś zestresowany.

- O co chodzi? Przecież już tu byłeś - zaśmiał się cicho zalewając obie herbaty.

- Tak... Ale wiesz, jak przypomnę sobie ostatnie okoliczności... Jakoś tak czuję się oceniany przez same ściany tego domu - powiedział, na co San prychnął rozbawiony.

- Nie masz się czym przejmować - odwrócił się, ruszając w stronę swojego pokoju z oboma herbatami. - Pomyśl, ile te ściany już widziały.

Wooyoung uniósł brew zdezorientowany, po czym zarumienił się przez swoje myśli, które zeszły w złą stronę. Poszedł za Sanem, podążając jego śladami jak cień, aż dotarli do pokoju, gdzie zaświecił światło, z racji, że ręce San miał zajęte. Gdy odłożył oba kubki na bok, usiedli na jego łóżku w ciszy spoglądając na siebie. Nie musieli umieć czytać w myślach, by wiedzieć, co drugiemu chodzi po głowie. Doskonale pamiętali ich ostatni pobyt w tym pokoju i San skłamałby, gdyby powiedział, że jest w stanie zapanować nad swoimi fantazjami. Musiał jednak odgonić wszelkie złe myśli w tej sytuacji, chcąc skupić się na tym, by zapewnić Wooyoungowi spokój i bezpieczeństwo. Właśnie po to tu przyszli.

- Jeśli ci zimno, w szafie mam kocyki, albo... - zaczął, ale Wooyoung w czasie, gdy ten mówił, przysunął się bliżej i wtulił się w niego jak w przytulankę. San uśmiechnął się pod nosem, obejmując delikatnie drobne ciało chłopaka.

Siedzieli tak chwilę w ciszy, ciesząc się jedynie ciepłem drugiego ciała i poczuciem bezpieczeństwa, kiedy byli razem. Nawet jeśli nic takiego nie robili, oboje czuli to silne uczucie, które ich łączy. Nie tylko się kochali, ale ufali sobie bezgranicznie. Dlatego Wooyoung szukał pocieszenia u Sana, bo był pierwszą osobą, która przychodziła mu na myśl, gdy myślał o szczęściu i ukojeniu. W objęciach Sana czuł się jak w domu, jakby to tu właśnie było jego miejsce. Nieważne czy u niego, u siebie, a nawet i w innym kraju. Gdziekolwiek by nie poszedł, z Sanem zawsze będzie czuł się swobodnie i na miejscu.

- Woo, śpisz? - zapytał po chwili San, kiedy przez dłuższy czas nie odzywali się do siebie, a Wooyoung coraz bardziej rozluźniał się w jego ramionach.

- Jeszcze nie - uśmiechnął się rozbawiony, po czym podniósł się, by spojrzeć na starszego. - Kocham cię, San.

Mimo że te słowa nie musiały nawet być wypowiedziane, gdyż samo spojrzenie Junga mówiło wszystko to, co czuł, San zarumienił się okropnie, nie spodziewając się, że tyle wystarczy, by jego serce zaczęło bić jak szalone. Chyba zakochał się na zabój i nie wyobrażał sobie, by mógł kiedykolwiek zapomnieć o Wooyoungu. Tak, jakby los od początku planował skrzyżować ich drogi. Co prawda początki były nieco ciężkie, ale koniec końców zakochali się w sobie, tak jak to było zaplanowane od początku. Nie było innej opcji.

- Też cię kocham, Woo - odpowiedział, czując jak potwornie pieką go policzki. Nim młodszy zdążył się zaśmiać z tej uroczej reakcji, San docisnął swoje usta do tych drugich, całując je delikatnie i powoli. Dopiero po dłuższej chwili odsunął się z uśmiechem. - Herbata nam wystygnie.

Wooyoung zaśmiał się cicho i sięgnął po kubek, czując jak w jego brzuchu fruwa stado motyli przez ten jeden zwykły pocałunek. Odnosił wrażenie, jakby z dnia na dzień zakochiwał się jeszcze bardziej, choć wydawało mu się to być niemożliwe. Byli młodzi, czy możliwe, by ta miłość mogła przetrwać? Zawsze go to zastanawiało. Chciałby przeżyć taką miłość.

- Masz na coś ochotę? - spytał San, gdy siedzieli przez kolejne parę minut w ciszy, popijając ciepły napój. - Jeśli nie, możemy po prostu odpocząć.

Wooyoung odłożył powoli kubek, uśmiechając się pod nosem. Nie sądził, że przy Sanie tak szybko zapomni o bólu i żalu jaki miał do ojca.

- Możemy odpocząć - odpowiedział podnosząc wzrok na Sana, który również odłożył naczynie na bok i rozłożył ramiona zapraszając go do siebie.

Młodszy przyjął z chęcią to zaproszenie i przysunął się bliżej, zamykając oczy pod wpływem tego przyjemnego uczucia, które nim zawładnęło, kiedy poczuł obecność starszego tak bardzo blisko siebie. Zdawali się być dopasowani do siebie idealnie, dzięki czemu ramiona Sana potrafiły całkowicie zasłonić ciało młodszego, który z przyjemnością schował się między nimi, wtulając twarz w zagłębienie szyi chłopaka, czując jak szybko bije w tym momencie jego serce.

Tak niewiele było im potrzeba do szczęścia i Wooyoung nie mógł uwierzyć, że naprawdę po tylu latach odnalazł to, czego tak bardzo pragnął. Męcząc się przez tyle lat, mieszkając z ojcem, który traktował go gorzej niż śmiecia, stracił już nadzieję, że będzie żył normalnie, jak jego przyjaciele. Teraz przyszłość wydawała się być kolorowa i w jasnych barwach, a wszystko dzięki temu, że San był obok. Inaczej sobie tego nie wyobrażał.

- Myślisz, że moi rodzice nas zaakceptują? - spytał nagle San. - Nie mówię, że mają jakieś uprzedzenia, ale... Nigdy nie myślałem o nikim w tak poważny sposób... Mogą być zaskoczeni.

- Zaakceptują twój wybór, bo cię kochają i chcą, byś był szczęśliwy - odparł Wooyoung bez dłuższego zastanowienia. - Nic innego się dla nich nie liczy.

- Tak myślisz? - uśmiechnął się, samemu również przymykając powieki, delektując się bliskością drugiego.

- Tak myślę - powtórzył Wooyoung, również się uśmiechając. - Gdyby moja mama żyła... Na pewno bym jej powiedział. Polubiłaby cię.

- Przykro mi, że nie miałeś okazji...

- Nie szkodzi - zapewnił, choć w środku naprawdę marzył, by matka zobaczyła go szczęśliwego z Sanem. - Pilnuje mnie z góry, jak zawsze.

Te słowa wystarczyły, by serce Sana po raz kolejny roztopiło się pod wpływem wzruszenia, jakie niosły za sobą słowa młodszego. Teraz, kiedy jego ojciec nie będzie mógł się do niego zbliżyć, był bezpieczny, ale też samotny. Został sam, a mimo to potrafił się uśmiechnąć i cieszyć obecnością jednej tak cennej mu osoby.

- Obiecuję, że jesteś w dobrych rękach - powiedział cicho, myśląc również o rodzicielce Wooyounga. Czy ze spokojem powierzyłaby mu swojego syna, widząc ich razem szczęśliwych?

- Nie wątpię w to - Wooyoung ucałował delikatnie jego obojczyk.

Wiedzieli już, że chcą spędzić w ten sposób następne dni i lata, jakie ich czekały. Wiara w to im wystarczyła, a reszta jakoś się ułoży.

...

a/ Sponsorem tego rozdziału są zaplątani :'')

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz