8

742 54 53
                                    

W końcu nadszedł dzień pierwszego meczu. Cała drużyna była podekscytowana już w drodze na miejsce, gdyż zawody rozgrywały się w jednej ze szkół. Jechali z nastawieniem, że dziś wygrają i żaden nie miał wątpliwości, że mogą tego dokonać.

- Dajmy z siebie wszystko, a na pewno się uda. - powiedział San do swojej drużyny, gdy zaprowadzono ich do szatni i zaczęli przebierać się do meczu.

- Ile meczów dziś gramy? - spytał Juho.

- Dwa. Wiem, że to pierwszy mecz i do finału jeszcze daleko, ale to nie znaczy, że możemy odpuszczać.

- Wiadomo. - przytaknął Yunho.

Chwilę potem zawołano ich na halę, gdzie zaczęła się rozgrzewka. Do rozegrania łącznie były dziś trzy mecze, ale tylko w dwóch miała zagrać drużyna Sana. Zależnie od tego, czy przegrają czy wygrają wszystkie mecze mieli zająć miejsca, które dadzą im przepustkę do finału. Jeśli będą na trzecim - odpadają. Jeśli będą na drugim - czeka ich mecz o ostateczne dostanie się dalej. A jeśli będą na pierwszym, nie muszą się o nic martwić.

Byli myśli, że bez problemu przejdą dalej.

- Przyłóżmy się, żeby było co świętować! - powiedział San, nim weszli na boisko i rozpoczęła się gra.

Byli dziś pełni energii, nie było opcji, by coś mogło pójść nie tak. Zawsze ekscytowali się nawet najmniejszym meczem i sprawiała im radość rywalizacja. Nawet jeśli odnosili porażki, nie przejmowali się tym zbyt długo. Nie było czasu na użalanie się nad sobą, kiedy musieli trenować i stawać się lepszymi. A jeśli San chciał wiązać swoją przyszłość ze sportem, tym bardziej nie mógł tak łatwo dawać za wygraną.

Dźwięk gwizdka dotarł do jego uszu, kiedy stał za linią boiska i przygotowywał się do zagrywki. Zawsze w takich momentach znikał cały gwar wokół i słyszał tylko bicie własnego serca. Skupiał się jak najmocniej na tym, by nie zawieźć swojej drużyny.

Uderzona piłka weszła do gry i cały szum wrócił, przypominając mu o znajdujących się wokół innych uczniach, którzy przyszli oglądać mecz. Były wśród nich nawet jakieś dziewczyny, które zdawały się nie rozumieć nic a nic z zasad gry, ale być może sprawiało im przyjemność patrzenie na chłopaków z innych szkół.

Pierwsze 10 punktów jak zawsze było dla nich niczym długa katorga pełna niepewności i ogromnego wysiłku. W momencie gdy objęli prowadzenie było już łatwiej. Rozluźnili się trochę, ale też nie na tyle, by stracić czujność. Po prostu zaczęli czerpać przyjemność z tej rozgrywki, zamiast skupiać się na stresie przez punkty.

Po pierwszym secie, który wygrali przewagą aż 10 punktów, mieli chwilę przerwy, choć niewielką. Wystarczającą, by podnieść się na duchu i zmotywować do dalszej walki.

- Bez nerwów. - powiedział San do swoich przyjaciół. - Możemy to wygrać i wygramy. Dziś wracamy jako zwycięzcy.

回回回

Wooyoung nie mógł znów opuścić zajęć, zwłaszcza, że siedzenie w domu tylko bardziej męczyło go psychicznie. Nie lubił tu przebywać, naprawdę nie przepadał za tym miejscem. Kojarzył mu się z ojcem, który nijak się nim przejmował i tylko szukał okazji, by na nim skorzystać. A podobno to on był pasożytem.

Powinien się spodziewać, że jego powrót do szkoły będzie równoznaczny z różnymi pytaniami o samopoczucie, a także nadmierną troską przyjaciół, którzy i tak pewnie zauważą, że nie chodzi o zwykłe przeziębienie.

- Czujesz się już lepiej? - spytał Yeonjun od razu, gdy spotkali się rano na korytarzu.

- Tak, znacznie. Mówiłem, że do wtorku będę jak nowonarodzony.

Young & Dumb • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz