14. Przegrałaś

6.6K 159 236
                                    

W dzisiejszym rozdziale będzie się sporo działo. Chodzi mi o ich zbliżenie więc radziłabym wam puścić to do czytania. Jestem przekonana, że będzie wam się lepiej czytało. No chyba, że macie jakąś swoją playlistę to również zachęcam. 

Miłego czytania

Jejku ta chwila z nim była taka niesamowita. Pełna emocji, wrażeń. Kompletnie mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że w ogóle będzie chciał wchodzić na parkiet i tańczyć. A to jak jeszcze śpiewał nad moim uchem to poczułam, jak serce zaczęło mi całe łomotać o żebra. Traciłam dech w piersiach. Nie zapomnę tego do końca swojego życia. Czuję, że ten wieczór odmienił dużo między nami. A bardziej chodzi o mnie. O moim nastawieniu do niego.

Poprosił, abym nie złamała mu serca. Ale jak mam mu nie łamać, jeśli nic do niebo czuję? Widzę, że się stara o mnie, abym coś do niego poczuła, ale szczerze to jestem przekonana, że to nigdy nie nastąpi. Nigdy to się nie zmieni. Nic do niego więcej nie poczuję. Nie chcę go krzywdzić, ale co mam zrobić? Nie mam innego wyjścia.

Obecnie siedzimy już przy stole, ale oczywiście musiał się gdzieś zapodziać.

Siedzę i myślę, co się stało przed chwila. Dalej jest to dla mnie szok, a moje tętno jeszcze się nie uspokoiło. Czuję chyba jakieś motylki w brzuchu, które ciągle nie dają za wygrana.

- Mogę panią prosić? - podszedł do mnie wysoki mężczyzna z lekkim zarostem. Ma ciemne brązowe oczy tak samo jak włosy.

- Emm... - zawahałam się chwile - Tak - wyciągnął do mnie rękę. Złapałam za nią. Wstałam i podążyliśmy na parkiet.

Złapał mnie za ręce i zaczęliśmy ze sobą tańczyć. Nie jest to nic takiego, ale nie chcę, aby nie zobaczył tego Marco. Być może nic nie zrobi, ale jest zawsze możliwość, że coś odwali. Nie chcę nawet myśleć.

Uśmiechnął się do mnie na co odwzajemniłam lekkim, sztucznym uśmiechem. Boję się, jak może zareagować. Może tylko sobie coś pogada, wkurzy się i odpuści chociaż to nie jest w jego stylu.

- Dziękuje bardzo - puścił mnie gdy tylko skończyła się muzyka. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ szybko zostawił mnie samą. Postanowiłam iść na swoje miejsce. Siedział już tam Marco z morderczą miną. Poczułam nadchodzący dreszcz.

Wzięłam głęboki oddech na to co zaraz się wydarzy. Muszę się przygotwać na, to co nadejdzie.

Usiadłam na swoim miejscu koło niego.

On wstał. Nie patrzył już na mnie. Patrzył tylko w tłum.

- Proszę wszystkich o uwagę. - stuknal łyżeczką o szklankę. Teraz się zacznie. Już boję się co zaraz powie. Pewnie teraz będzie chciał mnie udupić za ten taniec. - Niestety już dobiega koniec świętowania urodzin mojej kochanej Danielle - zrobił nacisk na słowo „mojej". Świetnie się wszyscy bawiliśmy, lecz zawsze musi się coś skończyć.

Usiadł później koło mnie na swoim miejscu. Inni zaczęli się już szykować do wyjścia, a niektórzy jeszcze korzystali z ostatnich minut zabawy.

Sądzę, że będzie chciał mi się odgryźć za ten taniec z tym mężczyzna, dlatego pospieszył koniec. Teraz mogę się tylko bać, co się może stać. Co jak co. Ciężko zaprzeczyć, że on ma jakąś obsesję na moim punkcie.

***

W końcu już siedzę z Marco w limuzynie. Co prawda dopiero prawie po godzinie. Pospieszanie innych i żegnanie się z innymi troszeczkę zeszło.

- Masz mi coś do powiedzenia? - nie patrzył na mnie. Powiedział z lodowatym głosem, ale czułam w nim coś jeszcze. Coś co nie prowadzi do dobrej sytuacji. Czuję, że będzie ostro.

Marco! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz