3. Nie zabiłem jej

6.5K 176 42
                                    

Był środek nocy i usłyszałam jak ktoś próbuje wejść do środka. Wybudziłam się całkowicie ze snu. Przeciągnęłam się, usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że ktoś majsterkuje przy klamce. Cały czas się uginała. Patrzyłam na nią z zaciekawieniem. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły i ujrzałam jego.

Konrad!

Krzyknęłam na cały głos. Cofnęłam się gwałtownie do tyłu aż spadłam z łóżka. Wstałam na równe nogi i w końcu wpadłam na ścianę. Widziałam go. On tu był.

- Zabawimy się? - usłyszałam jego obrzydliwy głos. Krzyknęłam najgłośniej jak tylko umiałam, aż zabolało mnie gardło. Przyłożył swoją rękę do moich ust, abym nie krzyczała. Drugą położył na udo i zaczął sunąć. Natychmiast zaczęłam płakać. Błagam nie!

Otworzyłam szeroko oczy i pochopnie usiadłam, rycząc. Odetchnęłam z wielką ulgą. To był tylko sen. Nic się nie dzieje. Jego tu nie ma. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i nigdzie go nie było. Mimo to byłam zalana łzami. Przetarłam twarz dłońmi i poczułam, że moje dłonie są wilgotne. Nagle drzwi się otworzyły. Przekręciłam głowę w ich stronę i ujrzałam Marco w piżamie. Spojrzałam na siebie i okazało się, że też byłam w piżamie. Przebrał mnie.

- Co się dzieje? - podszedł i usiadł przede mną tuż przy moich nogach. Miałam je podkulone, a ręcę położone na kolanach. Widział moje zakłopotanie, więc się pochylił - co się dzieje? - powtórzył pytanie.

Dalej nie ogarnęłam co się stało. Rozglądałam się po pokoju, jakbym go szukała.

- Danielle - zwraca się do mnie, abym na niego spojrzała, co zrobiłam. Patrzyłam w jego oczy pełne troski.

- Miałam zły sen - szepczę.

Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę. Zwiesza głowę, po czym bierze głęboki oddech. Podnosi wzrok na mnie i patrzy mi w oczy, jakby chciał coś z nich wyczytać. Nie wzbraniałam się. Nie miałam już siły mu się sprzeciwiać.

- Spokojnie - objął mnie w talii i przysunął do siebie tak, że obrócił mnie w przeciwną stronę do jakiej siedziałam. Moje plecy leżały na jego klatce piersiowej. Objął mnie swoimi ramionami tak, że ręcę miał na brzuchu. Pocałował mnie w tył głowy, po czym położył głowę na mojej. Nie miałam zamiaru się opierać. Moje mięśnie były jak z waty. Wszystko w tej chwili było dla mnie niczym. Miałam totalną pustkę - Jutro o tym porozmawiamy, a teraz powinnaś odpocząć - wychrapał. Zaczął masować jedną ręką po moim brzuchu. - Chcesz, abym został dzisiaj?

Nic nie odpowiedziałam. Siedziałam cicho i nie dawałam żadnych gestów ciałem. Nawet gdybym chciała coś zrobić to nie mogłam. Nie byłam w stanie. Nie panowałam nad sobą. Już nie. Nie miałam siły się opierać. Było mi już wszystko jedno.

***

Obudziłam się powoli. Otworzyłam delikatnie oczy. Wszystko było w porządku. Usiadłam i myslałam nad tym, co się wczoraj działo. Nie powinnam mu była się poddawać, lecz nic nie mogłam zrobić. Nie byłam w stanie. Tak jakbym nie miała nawet mięśni. Mimo to naprawdę myślę, że nie powinnam mu się tak poddawać i udawać, że wszystko gra. Starał się mnie uspokoić, ale czy to było prawdziwe? Czy naprawdę się mną przejmował i czy ze mną spał? Pytał mnie czy ma ze mną zostać. Ja nie odpowiedziałam, po czym zasnęłam. Nie wiem, co się stało.

Wstałam powoli. Moje nogi zwisały nad podłogą, gdy siedziałam na łożku. Wahałam się czy wstać. Jednak to zrobiłam. Wstałam, podeszłam do lustra. Wpatrywałam się w siebie przez parę minut. W końcu się otrząsnęłam. Wzięłam sobie długą koszulkę i krótkie sportowe spodenki. Nie miałam zamiaru się jakoś stroić. Związałam włosy w luźnego koka. Popatrzyłam na siebie jeszcze przez parę minut w lustrze, po czym wyszłam z łazienki. Miałam ochotę na herbatę. Dotknęłam powoli klamki, ale nie chciała się otworzyć. Mogłam to przewidzieć. Wróciłam do łożka ze zrezygnacją. Opadłam całym ciałem na łożko.

Marco! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz