8. Nie będę przecież udzielała ci striptizu

6.3K 180 44
                                    

Chciałabym was serdecznie zaprosić na moje drugie konto: lifeisone_watt2

- Czyli nie jedziesz z nami? - pytam upewniając się go.

Marco mnie poinformował, że za niedługo spotkam się z Camillą i pojedziemy.

- Nie. Mam wiele do zrobienia. Zrobicie sobie takie wspólne babskie wyjście. Pochodzicie po mieście i takie tam. Kup sobie co trzeba. - obszedł biurko i stanął obok mnie. Oparł się o nie. Podniosłam podbródek. - Nie musisz się martwić o koszty. Ja wszystko zapłacę. Poza tym nie masz jak zarabiać.

- No chyba, że znowu zostanę striptizerką - rzuciłam szybko bez namysłu. Podniósł brwi.

- Jeśli ci na to pozwolę - zaczyna już grać.

- Pozwolisz? - podniosłam się z krzesła, stając przed nim.

- Nie - chrypnal z pełną powaga. - Nie pozwolę, abyś tańczyła pół naga przy innych mężczyznach. Możesz tańczyć dla mnie, ale nie dla innych. - złapał mnie za talie, przysuwając mnie jeszcze bliżej aż nasze ciała się dotknęły.

- Wypuść mnie - złapałam za jego klatkę piersiowa, aby się odchylić, ale on użył większej swojej siły. Przycisnął mnie jeszcze bliżej siebie.

- Przecież wiesz, że mną nie wygrasz. Po co się wyrywasz - cały czas próbowałam się wyrwać. Jak mam z nim rozmawiać? Na początku było z nim spokojnie. Małe kroczki, a później obudził się prawdziwy Marco. To pewnie przez wczoraj. To na pewno przez wczoraj. Za bardzo pozwoliłam mu się dotykać. Teraz widzę efekt uboczny. - Kochanie nie wyrywaj się - to jak mnie nazwał obróciło mnie w obłęd. Popatrzyłam na niego i teraz zauważyłam, jak na mnie patrzy. Pełen powagi i cień pożądania. - Wyskoczę z tobą kiedy indziej. Wybierzemy dla ciebie coś niesamowicie pięknego na twoje urodziny. Wiem, że nie będą wymarzone, ale chcę cię wprowadzić w ten świat. Chcę, żebyś miała nowych znajomych. Mam nadzieje, że będziesz się grzecznie zachowywać.

- A jak nie?

- Lepiej dla ciebie, żebyś była moją grzeczną dziewczynką. Chyba nie chcesz dostać kary prawda?

- Nie

- To bądź grzeczna - przełożył mój jeden kosmyk włosów za ucho

- Byłeś taki troskliwy, a teraz ponosi cie władza i fantazja.

- Wytrzymać mogłem do jakiegoś czasu. Mam nadzieje, że nie będzie ci przeszkadzało moje prawdziwe oblicze. Już je poznałaś wiec musisz się przyzwyczaić.

- Przyzwyczaiłam się i szczerze to je bardzo lubię - od razu pożałowałam tych słów. Mogłam mu zrobić tym trochę nadziei.

- Lubisz? Ty go kochasz Danielle - pocałował mnie w usta. Odchylilam głowę i w tym momencie wyrwałam się z jego objęć. Patrzył na mnie z wielką satysfakcją w oczach. Przełknęłam ślinę. Zaczął iść w moim kierunku, przez co ja kurczowo zaczęłam iść do tyłu. - Chodź do mnie - wychrypiał.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. To mnie uratowało. Marco wzdychnal.

- Zaraz - krzyknął do tajemniczej osoby. Przerzucił na mnie wzrok - Nie bój się o koszty. To jest teraz twój dom i twoje pieniądze. Możesz je wydawać, ile ci dusza zapragnie i na co. Dzisiaj zakupy wstępne, a kiedy indziej ze mną będą. Może za tydzień. - zastanawiał się jeszcze chwile, co powiedzieć i w końcu otworzył usta - Nie wstydź się. To wszytako jest twoje.

już miałam powiedzieć, że nie jestem jego żoną, ale nie miałam takiej możliwości, ponieważ zaraz on powiedział, aby jego człowiek wszedł. Kiwnął do mnie głowa na znak, abym już poszła. Jako grzeczna dziewczynka posłusznie wykonałam polecenie. Wyszłam z biura. Skrzyżowana spojrzenie z tym człowiekiem, co chciał się dostać do biura. Zamknął drzwi gdy tylko wyszłam. Nic mi innego nie zostało. Powinnam uszykować się na zakupy.

Marco! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz