Od ostatniego wydarzenia pomiędzy nami trochę się pozmieniało. Mogłabym powiedzieć, że to on się zmienił. Nie ma go w domu. Wychodzi z domu bardzo wcześnie, a wraca, kiedy ja śpię albo się kładę. Dodatkowo nie śpi ze mną. Chyba chodzi do „tego" pokoju. Już sama nie wiem, co mam robić. Jedyne co mogę zrobić, to zadzwonić do Vi.
- No witaj piękna - odzywa się radośnie. Słyszę jakieś szmery po drugiej stronkę słuchawki. To oznacza, że musi odejść od jakiegoś miejsca i dopiero zaraz będziemy rozmawiać.
- Veronica - powiedziałam przez łzy. Mój głos cały się trząsł.
Tak naprawdę to nie wiem, co się ze mną dzieje. Powinnam się od niego odsunąć, a mimo to tęsknie za nim. Chciałabym, aby to wróciło. Będzie ciężko. Jest ciężko. Unika mnie. Zrobił okropną rzecz. Bolesna prawda jest taka, że dobrze wiedział co robił. Zdawał sobie z tego sprawę. Gdy do tego doszło, to wtedy zaczął tego żałować. Mimo to za nim tęsknie i chcę, aby do mnie przyszedł i wbił się w moje wargi, jak to zwykle.
Wiem, że mnie zranił. Mimo to i tak chcę, aby do mnie przyszedł i objął swoimi ramionami. Tęsknie za nim i to tak cholernie. Wiem, że zbliżenie się do niego nie skończy się dla mnie dobrze, ale tak bardzo mi na nim zależy. Przy nim jestem szczęśliwa, ale zarazem nie jestem bezpieczna.
- Straciłam go
Dopiero gdy to powiedziałam, to dowiedziałam się, że dopiero tak jest. Nie chciałam w to wierzyć. Wolałam wmawiać sobie, że wszystko będzie dobrze. Czasami jest za ciężko, aby z czymś się pogodzić. Ciężko przyjąć prawdę, dlatego wmawiamy sobie, że jest inaczej.
- Że co? Co się stało? - zapytała Veronica, słysząc mój ból w głosie. Ogromny ból. Taki jakiego jeszcze u mnie nie usłyszała.
- Veronica - cały czas płakałam. Można powiedzieć, że ryczałam. Nie wiedziałam, co się ze mną działo.
Powinnam go unikać i się cieszyć, że nie chce mnie uwięzić. Może by mnie wypuścił, ale tak nie jest. Brakuje mi go i chciałabym to naprawić. Chcę, aby było jak dawniej. Codziennie się budzić przy jego twarzy. Zasypiać w jego objęciach. Widzieć jego wygrywający uśmieszek. Tak strasznie chcę, aby wrócił.
- Już spokojnie, Danielle. - uspokajała mnie. - Uspokój się najpierw i pogadajmy. Oddychaj. - wykonałam polecenie przyjaciółki. Wzięłam głębokie oddechy, ale nic nie dawały.
Ostatnio widziałam papierosy w szafce. Idę w wyznaczone miejsce, zalana łzami na policzkach. Otwieram szafkę. Nie ma. Szperam dalej po szafie. Nie ma ich. Fuck.
- Danielle. - odrywa mnie. - Co ty robisz?
- Nic takiego.
Musiałam dojść jeszcze pare chwil do siebie. Przyjaciółka próbowała mnie uspokoić. Gdy już nie ryczałam, a jedynie dusiłam w sobie ból, mogłyśmy spokojnie porozmawiać.
- Straciłam go, Vi - mówię spokojnie, ale z przebitym sercem.
- Opowiedz mi wszystko od początku. Od samego początku - ostatnie zdanie wyostrza, aby dać mi znać.
- Spytałam go czy zabija ludzi. Powiedział, że tak. Dokładniej, że inni to robią za jego rozkazem. Wkurzyłam się. Chciałam wyjść i nigdy więcej na niego nie patrzeć. Podeszłam do drzwi, ale on mnie zatrzymał i... - urwałam na chwilę, ponieważ boję się tego wypowiedzieć. - Przyłożył mi pistolet do gardła. Groził, że mnie zabije.
- O kurwa...
- Kazał mi usiąść, po czym odłożył broń wysoko na półce. Poszedł po środek odurzający. Gdy mi przyłożył broń i mi groził, to tego pożałował. Chciał to jakoś odkręcić. Chciał wymazać mi pamięć, dlatego poszedł po to. Wtedy miałam szanse. Chciałam się ratować. Wzięłam coś, aby na tym stanąć i wziąć broń. To zrobiłam. Wzięłam ją. Gdy poniosłam wzrok, ujrzałam jego. Nie bał się. Wiedział, że do niego nie strzelę. Zabrał mi broń i przyłożył mnie do komody. Szarpnął mną i stąd ta rana. Resztę znasz.
CZYTASZ
Marco!
RomanceDruga część książki „Danielle" Dziewczyna uciekła od niego. Marco z bólu szuka ją w całych Włoszech. Gdy tylko ją znalazł pokazuje jej wszystkie swoje emocje pełne miłości. Na początku jest delikatny ale później pokazuje jej swoje prawdziwe oblicze...